Weźże głosuj!

Pięć lat temu napisałem tu, na moim blogu, że Andrzej Duda jest też moim prezydentem, choć na niego wtedy nie głosowałem. Dałem mu kredyt zaufania, bo wygrał demokratyczne wolne wybory. Dziś nie mam problemu, żeby głosować na Rafała Trzaskowskiego. Głosuję na niego nie dlatego, że wystawiła go Koalicja Obywatelska, ani dlatego, że jest mniejszym złem.

Głosuję na niego, bo uważam, że jest najlepszym z kandydatów startujących w obecnej kampanii prezydenckiej. Głosuję na Trzaskowskiego z nadzieją, że nie zawiedzie mnie tak, jak zawiódł mnie i miliony innych obywateli Andrzej Duda.

Powody mojego głębokiego rozczarowania przedstawia dobrze specjalny dodatek do środowej „Gazety Wyborczej” o pięciu latach prezydentury Dudy. Tak, za tej prezydentury nasza demokracja podupadła, a Duda nie zrobił niczego istotnego, by ten upadek powstrzymać. Chciałbym, żeby głowa państwa polskiego była arbitrem, a nie stroną w sporze o przyszłość naszego kraju.

Kampania ujawniła dramat: państwo staje przeciwko milionom obywateli, którzy mają inne zdanie, inne oczekiwania, inne marzenia niż obóz obecnej władzy na czele z panem Dudą. Aparat państwowy wsparł jednego z pretendentów na urząd prezydenta, właśnie Dudę.

To rzecz niebywała w demokracji. Duda okazał się prezydentem tylko swoich wyborców i zwolenników i podparł się machiną państwową w rywalizacji z kontrkandydatami. Zdobył w ten sposób przewagę nad nimi już w momencie startu kampanii i wykorzystywał ją przeciwko nim do jej końca. Tylko dzięki determinacji sztabów i zwolenników pozostałych kandydatów przewaga Dudy topniała, a na finiszu Trzaskowski szedł już z nim łeb w łeb. Demokracja wciąż się broniła.

Może się obronić i w drugiej turze. Warunkiem podstawowym jest oczywiście jak najwyższa frekwencja zwolenników Trzaskowskiego. Jego wygrana byłaby dobrą wiadomością nie tylko dla nich, nie tylko dla sympatyków panów Hołowni, Kosiniaka-Kamysza i Biedronia. Ale także dla umiarkowanych zwolenników pana Bosaka, a nawet samego Dudy.

Bo Rafał Trzaskowski im nie zagraża jako prezydent Polski. Nie zagraża naszej demokracji, pluralizmowi światopoglądów, stylów życia, debaty publicznej. Obawiać się jego prezydentury mogą tylko ci, którzy swoją szansę widzą w wojnie „polsko-polskiej” pod flagą biało-czerwoną. W podsycaniu konfliktów społecznych, szerzeniu wzajemnej nienawiści i podejrzliwości, rozpalaniu złych emocji, łamaniu i naginaniu prawa dla swoich grupowych lub jednostkowych interesów. Trzaskowski wie i mówi, że nie tędy droga.

Marzymy o normalności, lecz 12 lipca jej nie przyniesie z dnia na dzień. Ale może skrócić do niej drogę, jeśli wygra Rafał Trzaskowski. Kto tego pragnie, powinien na niego głosować bez obaw, a z nadzieją. „Trza iść”.

PS. No i na finiszu odezwał się szeregowy poseł Jarosław Kaczyński. W Radiu Maryja, oczywiście. Komentować szkoda. Jego słowa, że Trzaskowski ,,najwyraźniej nie ma duszy polskiej” wykluczają pośrednio miliony obywateli Polski , którzy chcą na Rafała Trzaskowskiego głosować. Te haniebne frazy Kaczyńskiego, te jego najnowsze ataki o podtekście antysemickim i antyniemieckim, to jego nawoływanie seniorów do oddania głosu na ,,niezwykłego Dudę” plus najnowsze sondaże – to wszystko, ta niegodziwość wymaga reakcji. Nie możemy być obojętni. ,,Trza iść”