Milczenie Kościoła w sprawie bp. Janiaka

Żadna pociecha, żaden przełom, że bp kaliski Edward Janiak, negatywny bohater dokumentu Sekielskich „Zabawa w chowanego”, nie wyświęcił w minioną sobotę nowych księży, choć się do tego szykował. Jak zwykle nie podano oficjalnie powodów, tylko suchy fakt: bp Janiak miał wyświęcać, ale wyświęcą inni biskupi, a nie on. Czyli jesteśmy zdani na spekulacje: może był nacisk na Janiaka, może Janiak wycofał się z własnej nieprzymuszonej woli?

Tak czy owak – pewne jest jedno. W obecnej sytuacji o przełomie można by mówić tylko wtedy, gdyby biskup oddał się do dyspozycji papieża Franciszka lub został zawieszony w czynnościach biskupich, aż Watykan wyda jakieś wiążące orzeczenie w jego sprawie. Na razie kościelny Rzym się nie odezwał, milczy – z wyjątkiem prymasa Polaka – episkopat w Polsce, a ks. Janiak sprawuje swój urząd, jakby nigdy nic. Widocznie uznano, że tak będzie lepiej dla Kościoła kaliskiego i całego Kościoła w Polsce.

Czyżby więc w kościelnych kręgach wciąż dominowało przekonanie, że dymisja bp. Janiaka byłaby odebrana jako rodzaj przyznania się do winy, do odpowiedzialności? Jeśli tak, to byłby kolejny błąd kościelnej władzy. Bo sądzę, że szersza opinia publiczna odebrałaby pozytywnie jego oddanie się do dyspozycji papieża. Kiedy w Chile wybuchł skandal z ukrywaniem przestępstw tamtejszego księdza pedofila, Karadimy, cały episkopat podał się ostatecznie do dymisji, a Franciszek niektóre przyjął. Można.

Ale u nas, jak widać, jeszcze nie. W tym kontekście szczególnej wagi nabierają krytyczne głosy z wewnątrz Kościoła. Głosy życzące Kościołowi dobrze i dlatego wzywające kościelną władzę do opamiętania w duchu ewangelicznym. W związku z bp. Janiakiem redaktor naczelny katolickiego kwartalnika „Więź” Zbigniew Nosowski zareagował na gorąco obszernym i dobrze poinformowanym komentarzem. Nosowski do przykładów zawartych w filmie dodaje jeszcze jeden, równie bulwersujący. Pisze:

„Jak udało mi się ustalić (film o tym nie mówi), jeszcze w kwietniu 2019 r. ewidentnie zaburzony w rozwoju psychoseksualnym ksiądz kanonik, wielokrotnie już do tej pory oskarżony, otrzymał z rąk biskupa Janiaka specjalny list gratulacyjny z okazji jubileuszu 25-lecia kapłaństwa. Działo się to – a jakże! – w Wielki Czwartek, po uroczystej Mszy Krzyżma. Dziesięć dni później ks. Hajdasz był opiekunem diecezjalnej pielgrzymki pielęgniarek i położnych do Krakowa w rocznicę beatyfikacji Hanny Chrzanowskiej”. Dopiero pod koniec maja 2019 r. ten sam biskup Janiak zakazuje ks. Hajdaszowi czynności kapłańskich.

Katolicki publicysta dodaje, że według prawnika reprezentującego pokrzywdzonych „biskup kaliski sam zgłosił się na przesłuchanie jako świadek do prokuratury prowadzącej sprawę ks. Hajdasza. Godna pochwały postawa obywatelska, nieprawdaż? Sęk w tym, że bp Janiak zjawił się w prokuraturze w kilkanaście tygodni po tym, jak miał możliwość zapoznania się z aktami prowadzonego w sprawie ks. Hajdasza postępowania”.

Co z tego? Ano to, że zgodnie z prawem biskup miał wgląd w akta sprawy i mógł z tego skorzystać niekoniecznie zgodnie z prawem. Jak? „Łatwo wyobrazić sobie, że sytuację taką może on wykorzystać co najmniej do obrony własnej osoby, a w wersjach bardziej makiawelicznych, choć wcale nie nieprawdopodobnych – do wpływania na przyszłe zeznania swoich podwładnych albo do czyszczenia kurialnego archiwum z niewygodnych dokumentów, o których prokuratura jeszcze nie zdążyła się dowiedzieć”.

A teraz opinia innego katolickiego publicysty. Tomasz Terlikowski w sprawie Janiaka mówi jednym głosem z Nosowskim, choć należą do różnych środowisk ideowych w tym samym Kościele. Jak pisze w „Rzeczpospolitej”, milczenie episkopatu o filmie Sekielskich świadczy o tym, że ich diagnoza jest trafna. „Opowiadając o chłopcach pokrzywdzonych przez księży i o tym, jak dzisiejszy biskup kaliski Edward Janiak chronił pedofilów, ukazali nie tyle straszliwe oblicze zła poprzez konkretne oblicza sprawców, ile patologię struktur, błędy w teologicznym myśleniu i bezduszność instytucji”.

Źle, że Kościół instytucjonalny nie ma takiej odwagi w sprawie bp. Janiaka jak niektórzy katoliccy publicyści.