Demokracja pod respiratorem

To może powinni ogłosić wygraną Dudy już teraz? Po co pozorować, wydawać forsę, męczyć się z mediami. Lepiej po orbanowsku. Przecież wiadomo, że wynik kopertowych wyborów 10 maja jest przesądzony. Nie ma komu go zweryfikować, bo nie ma już niezależnych instytucji do tego przeznaczonych. Nie będzie za chwilę do kogo słać protestów wyborczych, bo w każdym okienku, za biurkiem i w gabinecie – ludzie PiS. Jeszcze się premier Sasin zaharuje na śmierć.

Nie ma normalnej kampanii. Można przyjmować zakłady, na zasadzie wisielczego humoru, czy frekwencja wyniesie 90, czy 95 proc. Czy Duda dostanie 75, czy może 70 proc. A może tylko 55. Liczby będą wyciągane z kapelusza posła Kaczyńskiego. I tak demokracja kona pod respiratorem.

Za moment będą zgony z każdego powodu, bo personel będzie sam chory albo w kwarantannie. Żadne to pocieszenie dla zakażonego, powalonego zawałem czy nawet banalnym zapaleniem wyrostka robaczkowego, że w krajach większych, zamożniejszych, z dłuższą niż nasza demokracją też zapanował strach i chaos. Sprawa uratowania od respiratora naszej służby zdrowia to dzisiaj dla Polski racja stanu. Tymczasem słyszymy, że szykuje się państwowy lot do Smoleńska i otwarcie kościołów w Wielką Niedzielę.

Nasz chaos przeraża bardziej niż chaos gdzie indziej. Bo pokazuje przepaść między propagandą sukcesu a rzeczywistością, w której nas zamknięto nie wiadomo na jak długo. Tamten chaos oglądamy w telewizji, nasz chaos dotyka nas bezpośrednio.

W kilku krajach ludzie w przymusowej izolacji od życia społecznego wychodzą wieczorami do okien i na balkony swych mieszkań, biją brawo lekarzom, ratownikom, pielęgniarkom, a także innym zawodom na pierwszej linii frontu w walce z pandemią. To się u nas jakoś nie przyjmuje, chyba wolimy bardziej organizowane w tym samym celu koncerty w internecie, z udziałem naszych gwiazd estrady czy ekranu. Lepsze to, niż wiszenie na wargach producentom chaosu w nadziei, że nad nim panują. Nie panują, sami go produkują i jeszcze wrzucają bombę wyborczą.

Wybory majowe, jeśli zostaną wymuszone na społeczeństwie, przejdą do historii. Nie dlatego, że wygra je Duda, ale dlatego, że potraktowano obywateli jak mięso wyborcze. Wymyślano absurdalne preteksty, uzasadnienia i analogie. Odrzucano wszelkie protesty i konstruktywne propozycje rozwiązania kryzysu. Od Ziobry usłyszeliśmy, że lepsze wybory kopertowe w maju niż w apogeum epidemii. To też zapamiętajmy.

Nadejdzie czas, kiedy historycy i badacze opiszą wszystko to, co się dziś w Polsce dzieje, jak do tego doszło i czym się skończyło. My jesteśmy w oku cyklonu. Musimy się bronić i pomagać innym.