Szkocja, Katalonia, wspólna sprawa

W Hiszpanii działaczom na rzecz niepodległości Katalonii wymierzono surowe, wieloletnie kary więzienia za organizację referendum w tej sprawie w 2017 r. Uznano je za sprzeczne z konstytucją, gwarantującą integralność terytorium państwa hiszpańskiego. Jego organizatorów zaś – za rokoszan i malwersantów funduszy publicznych.

No tak, ale trzech z nich zdobyło mandat eurodeputowanego w ostatnich wyborach. Dwóch przebywa na emigracji politycznej, jeden w więzieniu. Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że władze hiszpańskie powinny mu umożliwić złożenie ślubowania w Parlamencie Europejskim, czyli objęcie mandatu, bo wyrok dostał już po wyborach. Sam Parlament Europejski uważa wybranych katalońskich niepodległościowców za przedstawicieli swych wyborców.

W Katalonii niepodległościowców uznano za pierwszych więźniów politycznych w kraju członkowskim Unii Europejskiej. Zorganizowano masowe demonstracje na rzecz ich uwolnienia, na razie bezskuteczne. W środowisku Komisji Europejskiej reakcje na kryzys kataloński są unikowe, bardziej demokratyczne podejście odnotowujemy w Parlamencie Europejskim, reprezentującym obywateli UE.

W Szkocji trzy lata wcześniej, w 2014 r., przeprowadzono referendum niepodległościowe za wiedzą i zgodą rządu Zjednoczonego Królestwa z siedzibą w Londynie. Niepodległościowcy przegrali. Dziś, w kontekście brexitu, sytuacja się zmieniła i gdyby doszło do kolejnego referendum, wszystko mogłoby się zdarzyć, bo społeczeństwo jest podzielone mniej więcej pół na pół.

Premier Johnson mówi „nie” ewentualnej powtórce, lecz drogi polityczne Edynburga i Londynu tak bardzo rozeszły się wskutek brexitu (w Szkocji większość głosowała przeciwko), że obecny twardy kurs brytyjskiego jest obarczony dużym ryzykiem ostatecznej porażki, bo raczej wzmacnia szkockich lewicowych narodowców, dziś największą siłę polityczną w Szkocji.

Czemu to, co było możliwe w Szkocji, jest niemożliwe w Katalonii? Oba kraje o długiej i bogatej historii przestały być niezależnymi bytami mniej więcej 300 lat temu. Szkocja zawarła unię z Anglią w 1707 r., Katalonia utraciła samodzielność w 1714 r., bo postawiła na przegrany sojusz podczas hiszpańskiej wojny sukcesyjnej. 300 lat funkcjonowania w jednym systemie państwowym to dużo czy mało? Po takim okresie wolno czy już nie wolno żądać prawa do referendum niepodległościowego?

Masowy udział Szkotów i Katalończyków w referendach dowodzi, że sprawa jest dla nich żywa. Czy można odmawiać samego referendum w tej sprawie? Brytania uznała, że nie można, i dobrze na tym wyszła, bo wynik był po myśli Londynu i dopiero brexit, odbierany jako sprzeczny z interesami Szkocji, sytuację zdestabilizował, stawiając sprawę niepodległości ponownie na politycznej wokandzie.

Madryt uznał przeciwnie: że nawet głosowanie, czy mieszkańcy Katalonii chcą rozwodu z państwem hiszpańskim (ale nie z Hiszpanami i kulturą hiszpańską), jest zbrodnią stanu, a cóż dopiero jednostronne ogłoszenie niepodległości na podstawie wyniku takiego referendum. To jest pytanie ważne dla przyszłości Unii, nie tylko Hiszpanii, Katalonii, Szkocji.

Czym Unia chce być? Związkiem państw narodowych, które nie życzą sobie interwencji w swoje wewnętrzne ustrojowe sprawy, nawet jeśli dotyczą zasad i wartości, które dobrowolnie zgodziły się respektować, czy wspólnotą demokracji obywatelskich, gotowych takie interwencje akceptować właśnie dlatego, że są taką wspólnotą?

Tymczasem Donald Tusk jako szef Rady Europejskiej odmówił politycznej interwencji w sprawie kryzysu katalońskiego, odrzucając prośbę o mediację między Barceloną a Madrytem, złożoną mu przez ówczesnego szefa autonomii, a dziś uchodźcę politycznego Carlesa Puigdemonta. Tusk uznał więc Unię raczej za związek państw narodowych, a niepodległościowców za część problemu.

Sprawę Katalonii jej przeciwnicy przedstawiają jako spisek narwanych radykałów wspomaganych przez trolle Putina, które popierają separatystów, autonomistów, niepodległościowców wszędzie, tylko nie u siebie, by rozbijać Unię. I to może być prawda i punkt dla krytyków. Ale trudno tą rosyjską dywersją i innymi błędami katalońskich niepodległościowców usprawiedliwiać takie upraszczanie sprawy. Przecież Unia Europejska to także, a może przede wszystkim unia i współpraca regionów, a poprzez nią zwykłych obywateli. Szkoci to dostrzegają, Katalończycy to dostrzegają, może dostrzeże i Bruksela.