Najgłupsze zdania roku

Jest w czym wybierać. Głupie, kłamliwe i szkodliwe wypowiedzi polityków w Polsce i poza nią to dziś niestety niemal podstawowy sposób na ich komunikowanie się ze społeczeństwem, które dla nich jest bezkształtną i bezmyślną maszynką do głosowania. Nie chodzi już o nic innego, jak tylko o utrzymanie się przy władzy i opychanie się wszelkimi konfiturami, jakie ona wciąż daje. Są wyjątki, ale nie one nadają dziś tonu debacie publicznej.

Moje typy to zdanie prezydenta USA o Putinie i zdanie posła prezesa Kaczyńskiego o Kościele. Dziennik „San Francisco Chronicle” pisze, że Trump po serii bezpośrednich spotkań w cztery oczy miał powiedzieć jednemu ze swych doradców, że jest przekonany, iż to Ukraina, a nie Rosja, próbowała majstrować przy wyniku wyborów prezydenckich w USA w 2016 r.

Skąd ta pewność? „Bo Putin mi powiedział”. Czyli prezydent USA uwierzył prezydentowi Rosji, który wbijał mu do głowy główne kłamstwo polityczne własnej machiny propagandowej, aby poprawić wizerunek Kremla po aneksji Krymu i wsparciu separatystycznego konfliktu w Donbasie. Putin mu powiedział! Były funkcjonariusz KGB w okresie zimnej wojny nie tylko Trumpowi imponuje, ale wydaje mu się bardziej wiarygodny niż jego własne, amerykańskie służby wywiadowcze! Czy z takim prezydentem obywatele USA mogą się czuć bezpieczni?

Ale w tym szaleństwie Trumpa jest metoda: to Putin podczas obrzędu corocznego spotkania z mediami wyśmiał impeachment, uchwalony tuż przed świętami przez demokratyczną większość w Izbie Reprezentantów. Prezydent Rosji wystawił Trumpowi świadectwo moralności politycznej! Putin oświadczył, że nie było żadnej współpracy między ludźmi Kremla i ludźmi Trumpa przed i podczas kampanii prezydenckiej w USA i nie było żadnego „coś za coś” podczas rozmowy telefonicznej Trumpa z prezydentem Ukrainy Zełenskim.

Czyli Putin wsparł politycznie Trumpa, jakby byli sojusznikami, a Trump – zamiast się od takiego wsparcia odciąć – powtarza w rewanżu kłamstwo propagandy kremlowskiej dotyczące Ukrainy, obecnego sprzymierzeńca USA. Trudno się dziwić słowom liderki Partii Demokratycznej Nancy Pelosi, że w przypadku Trumpa „wszystkie drogi prowadzą do Putina”. Polecam tę opinię obecnym rządzącym w Polsce, którzy lubią się przedstawiać – tak jak Ukraina – jako wierny sojusznik Ameryki Trumpa na wschodnich peryferiach demokratycznej Europy.

Drugie absurdalne zdanie padło właśnie na tych peryferiach, o które wciąż toczy się walka między zwolennikami i przeciwnikami ich przynależności do Zachodu.

Poza Kościołem jest tylko nihilizm, który odrzucamy” – powiedział Jarosław Kaczyński na wiecu swojej partii we wrześniu 2019 r. To zdanie jest nie tylko przykładem pozyskiwania przez Kaczyńskiego poparcia biskupów i za ich pośrednictwem wyborców katolickich. To także drastyczny przykład nieuczciwości.

Poza Kościołem rzymskokatolickim w Polsce i na świecie nie brakuje innych systemów wartości. Przypomina o tym preambuła obowiązującej w Polsce konstytucji, w której mówi się wprost, że ludzie wywodzą swoje wartości nie tylko z chrześcijaństwa, ale także z innych źródeł – religijnych, filozoficznych. Ale Kaczyński woli o tym milczeć, bo przecież dla niego preambuła to tylko kwiatek do konstytucyjnego kożucha.

Milczy także o tym, że papież Polak Jan Paweł II prawie codziennie odrzucał słowa Kaczyńskiego w tym sensie, że spotykał się z przedstawicielami innych tradycji w chrześcijaństwie i poza nim, a nawet przełamywał katolickie tabu, odwiedzając synagogę i meczet. Wiecowa mantra Kaczyńskiego przejdzie do czarnej księgi polskiej retoryki politycznej na użytek ,,ciemnego ludu”.