Klątwa trumpizmu
Zróbcie Trumpowi impeachment i uratujcie demokrację w USA. Mówią, że impeachment podważyłby wynik wyborów, ale wynik wyborów tak naprawdę podważa bandycki plan Trumpa, by pozbyć się swego najpoważniejszego rywala Bidena, wciągając do wewnętrznej rozgrywki prezydenta Ukrainy. Tak pisze w „New York Timesie” Thomas Friedman.
I ma rację. Amerykanie nie wybierali prezydenta do takiej roboty, rujnującej politycznie i moralnie demokrację w USA. Wybory prezydenckie to ma być wolne głosowanie obywateli, a nie wielka manipulacja nimi za pieniądze podatnika.
Pojawienie się Trumpa w polityce amerykańskiej i międzynarodowej było gromem z jasnego nieba dla wszystkich, którzy jeszcze się nie pogodzili, że żyjemy w czasach populistycznego wzmożenia emocjonalnego, irracjonalizmu i agresji międzyludzkiej na tym tle. Oczywiście, to nie wszystkie przyczyny. Są też racjonalne: skutki chińskiej ekspansji gospodarczej, ale o tym populiści nie mówią, tylko o złych elitach.
Trump w normalnych czasach nie zostałby prezydentem, ale dziś masowe emocje, bezsilność i bezradność przegranych w gospodarce zglobalizowanej, a także różne polityczne trolle i hejterskie social media wybierają prezydentów i premierów wolnego świata. Kołtuństwo, brak ogłady i ogólnego wykształcenia, arogancja, bezwstydna megalomania – to wszystko w oczach wielu nie dyskwalifikuje polityków, tylko czyni ich właśnie wybieralnymi, bo choć kłamią, kradną, wchodzą w zmowy z typami spod ciemnej gwiazdy, to się dzielą, dostrzegają maluczkich, podnoszą ich z kolan.
No i mają takie wady jak ich wyborcy, a więc jest na czym budować z nimi wspólnotę. Dawniej byłby z tego wstyd, a wstyd niektórych motywowałby do podciągania się do poziomu otwierającego drogę do przyzwoitej kariery. W dobie internetu nie ma wstydu.
Trumpizm to pewien styl uprawiania polityki. Trumpa naśladują, a czasem nawet podziwiają politycy w Europie. Ten akurat amerykański import nie jest dobrym interesem. Za to infekuje politykę przekonaniem o potędze Twittera, politycznych gruszek na wierzbie, łatwowierności „ciemnego ludu”, który wszystko kupi, ślepej lojalności zwolenników.
Trumpizm źle robi polityce i społeczeństwom. W polityce i społeczeństwie wywołuje polaryzację, blokującą racjonalny dialog między ludźmi. Społeczeństwo rozpada się na zwaśnione, wzajemnie agresywne plemiona i bańki, które są niszą i schronieniem, umożliwiającym jakieś życie towarzyskie, ale tylko pod warunkiem, że inni myślą tak samo jak my.
Kiedy w 1973 r. impeachment zagroził Nixonowi, zarzuty potraktowała poważnie nie tylko opozycja, ale też część jego zwolenników. Nie było jeszcze Fox News, ludzie wierzyli mediom ponad sympatiami partyjnymi, Nixon sam ustąpił, widząc, że traci poparcie. Dziś Trump z góry odrzuca zarzuty jako totalny nonsens, a Fox News wspiera go bez zastrzeżeń.
Zwolennicy Trumpa nie przejmują się zarzutami przeciwko niemu, mogącymi prowadzić do impeachmentu za nadużycie władzy prezydenta. Uważają je za produkt spisku elit waszyngtońskich z lewicowymi mediami krajowymi i globalnymi. I po dyskusji.
Przed Trumpem amerykańskie partie polityczne były federacjami różnych środowisk i tradycji, dziś zarówno republikańska prawica, jak i demokratyczna lewica zamyka się w sobie i konsoliduje wokół lidera, kimkolwiek jest. Trumpizm w wydaniu amerykańskim, włoskim, angielskim czy polskim jest zabójczy dla demokracji.
Komentarze
Całkowicie błędna analiza. Populistyczne wzmożenie emocjonalne, irracjonalizm i agresja międzyludzka nie jest przyczyną a skutkiem. Przyczyną też nie do końca jest globalizacja i udział Chin, bo jest to wniosek nieprecyzyjny. Już kilka lat temu wykazano, że globalizacja powoduje odpływ pracy do krajów uboższych co budzi frustrację biedniejszej części w krajach bogatszych bo uderza w rynek pracy. Płace nie rosną tak szybko jakby ludzie chcieli. Jednak globalizacja powoduje, że za tą samą pensję dostają więcej towaru wyprodukowanego taniej w biedniejszych krajach. I to się z grubsza niweluje. Przyczyną jest brak odpowiedzi w formie organizacji struktur społecznych i państwowych na nierówną dystrybucję dóbr wynikającą z m.in. z globalizacji, ale również odtworzenia majątków po wojnach światowych. Krótko, ludzie zobaczyli że część społeczeństwa ma coraz więcej podczas gdy oni zasadniczo stoją w miejscu. Globalizacja, co do swojej natury jest zjawiskiem zasadniczo korzystnym, jednak nie wszyscy na niej w ten sam sposób korzystają. To jest podobny proces do uprzemysłowienia w XIX wieku, kiedy na początku korzystali na nim głównie fabrykanci gromadząc olbrzymie majątki w krótkim czasie podczas gdy szerokie masy społeczne ciągle żyły w nędzy, a przede wszystkim widziały rosnący dystans pomiędzy swoim bytem a bytem nowobogackich. Ta dyspersja była podstawą faszyzmu i komunizmu. Podobnie jest dzisiaj. Wielki biznes szybko dorabia się olbrzymich fortun, co łatwo zobaczyć chociażby przez dane publikowane przez czasopismo Forbes. Tymczasem ludzie na dole, pracownicy i drobni przedsiębiorcy, doświadczają braku stabilności i ciągłej presji konkurencji, często na nierównych zasadach. Proces ten zachodzi tak szybko, że struktury państwa, chociażby w postaci tworzenia prawa nie są w stanie odpowiednio szybko reagować. Na przykład, globalizacja doprowadziła do stanu, gdy prawo danego państwa nie jest w stanie okiełznać interesy wielkiej korporacji. Potrzeba na to kooperacji między państwami, ale na to trzeba czasu i zaufania, którego ciągle brakuje ze względu na przedkładanie indywidualnych interesów. Podobnie jest ze strukturami społecznymi, rozrostem miast i ogromną rewolucją na wsiach, gdzie rynek pracy w ciągu niecałych 20 lat całkowicie się zmienił. I teraz, trochę zamożniejsza część społeczeństwa zaczyna odczuwać korzyści, ma lepsze pensje, większe możliwości pracy i konsumpcji, i ta część nie rozumie, a moim zdaniem nie bardzo chce rozumieć, że inni nie odczuwają zysków, natomiast odczuwają koszty w postaci permanentnej niskopłatnej pracy i groźby utraty nawet i tej. Tu jest brak solidaryzmu społecznego. Trzeba słuchać ludzi na dole. Nie piszę, że ma się spełniać dokładnie to, co mówią, ale trzeba dokonać syntezy zasadniczych powodów ich wyborów politycznych. Nacjonalizm rośnie w siłę dlatego, że ludzie nie wierzą w inną możliwość ochrony ich miejsc pracy / biznesu. Jeżeli rośnie antysemityzm to dlatego, że ludzie kojarzą go z wielką międzynarodową finansjerą natomiast nie mają innego słowa na określenie tego zjawiska. Brak jest dyskusji i danych w mediach na ten temat. To stwarza wrażenie ukrywania problemu co z kolei jest pożywką teorii spiskowych. I taka polaryzacja społeczna jest wykorzystywana przez polityków formatu Trump, a u nas Kaczyński do osiągnięcia władzy.
Ten infantylny nieuk … p.o. prezydenta USA w ostatnim czasie namiętnie tweetuje: w niedzielę umieścił lub podał dalej 77 wpisów, w środę 105. W czwartek pobił ten rekord co najmniej 118 wpisami.
Czy ktoś pogoni regularnych kretynów u władzy?
@lalecznik
Pan odpowiada na inny temat, mój temat to jest rosnąca popularność polityków, którzy żadną miarą na nią nie zasługują, jak Trump, Johnson czy Kaczyński lub Duda. Nie tylko że kłamią, aby zdobyć władzę w destrukcyjnych celach, to jeszcze nie mają zamiaru ani możliwości, by realnie pomóc owym ofarom globalizacji i nierówności społecznych. I dobrze o tym wiedzą, a więc uprawiają cynizm. Słuchać ludzi to mantra prawicy i lewicy. Ona niewiele znaczy, ale brzmi dobrze propagandowo. I tyle. Niech pan sprawdzi stan majątkowy asów populizmu strojących się w piórka opiekunów najubozszych i porówna z grubością portfela tych drugich. Trump i inni obiecują coś, czego nie są w stanie spełnić, chyba że Trump wypowie wojną Chinom komunistycznym i ją wygra.
,,Płace nie rosną tak szybko jakby ludzie chcieli. Jednak globalizacja powoduje, że za tą samą pensję dostają więcej towaru wyprodukowanego taniej”. Tu jest pogrzebana kluczowa kwestia: możemy sobie napchać koszyk koszulkami które wyblakną/wstąpią się po krótkim czasie, telefon co ,,zamuli się” za 1,5roku etc. I to jest relatywnie tanie bo chociaż zarobki drepczą to taki towar ,,doraźny” jest ciągle tani. Najważniejsze jednak jest to, że to co fundamentalne czyli: MIESZKANIE, ZDROWIE, EDUKACJA I KOMUNIKACJA staje się co raz droższe. De facto rzeczy te zwyczajnie trzymają wartość, za to deprecjacji ulegają zarobki. (Piszę o naszej czesci świata).
Trumpizm jest buntem przeciwko takiemu stanowi rzeczy. Geje się pożenili, aborcji zakazano a flaga powiewa wszędzie ale ja ciągle jestem (hard) working poor i nie widzę lepszej perspektywy dla swoich dzieci.
Mass media skanalizowały gniew degradowanych na tory (pozornie) niegroźne dla systemu ekonomicznego.
Prędzej zaczniemy się wyrzynać z powodu jakiś bredni wymyślonych przez różnorakich patriotów niż uda się wybrać rząd, który skutecznie opodatkuje kapitał.
Trump jest politykiem walczącym metodami MMA , to jest obowiązujący obecnie styl walki politycznej. „Polityk MMA”- to jest oryginalne, moje określenie, stylu załatwiania porachunków na arenie globalnej.
W Polsce znalazł również wielu zdolnych naśladowców. „Politycy MMA” doprowadzą w najbliższym czasie do zwarcia, a może do wojny na rubieżach odległych od pomysłodawców tej wojny. Z takimi hybrydami poltycznymi jak politycy MMA powinna walczyć światowa opinia publiczna.
@Adam Szostkiewicz
13 grudnia o godz. 23:35
,,Asy populizmu” po to zostały wyniesione na szczyt by zachować ekonomiczne status quo. Zatruwają dusze maluczkich wszelakim jadem byle nikt nie majstrował przy ekonomii
Trumpizm trumpizmem, a co się dzieje w UK? Facet, który nie może doliczyć się swoich dzieci, spotyka się z rosyjskimi typami spod ciemnej gwiazdy, a przede wszystkim przebiera nogami, żeby jak najszybciej wypiąć się na Europę, zyskuje w wyborach miażdżace poparcie społeczeństwa. I nic dziwnego. Jego konkurent nie krył się nigdy ze swoimi trockistowskimi poglądami w dziedzinie gospodarki i polityki społecznej, a do tego chce wystąpienia UK z NATO i pozbawienia władzy rodziny królewskiej:))) Tak wiec brytyjczycy wybierali w czwartek miedzy dżumą a cholerą. Ja z wyników wyborów ciesze się najbardziej. Moje dzieci oświadczyly, ze jeśli Corbyn dojdzie do władzy, to one likwidują interesy w Londynie i emigrują do USA, czyli do Trumpa:)))))
Populizm jest przeciwieństwem elitaryzmu.
Elity zaś, są oderwane od rzeczywistosci w jakiej funkcjonuje wiekszość ludzi.
Problemy dnia codziennego, ich nie dotyczą.
Trump ma najgorszą w historii prasę , nieprzypadkowo.
Naruszył interesy części elit, dotychczas sprawujących władzę we własnym interesie.
Stąd bezprecedensowa nagonka, bzdurne zarzuty, rozdęcie do monstrualnych rozmiarów niektórych zdarzeń, NORMALNYCH w polityce USA.
Niestandardowo, ale kilka problemów rozwiązał:
-wzrost płacy minimalnej
-niskie bezrobocie
-wymuszenie wzrostu wydatków wojskowych na sojusznikach
-renegocjacja porozumień handlowych
-powrót części kapitału z rajów podatkowych
-brak udziału w nowych konfliktach zbrojnych
Komu to przeszkadza?
Trumpizm jako osobliwy stan umyslu i duszy przenoszony droga Twitterowa. Maly chlopczyk z Koreii Pln aka “little rocket man” pierwszy rozponal ze krol jest nagi, krzyczac patrzcie ludzie to “dotard”. Ksztalt piramidy Maslowa i szerokosci kolejnych warstw nie tylko odzwierciedla hierarchie potrzeb i wartosci, ale takze podzial dobr i liczbe glosow, wiec ci co maja najmniej dobr maja najwiecej glosow do oddania. Real politik.
lalecznik
13 grudnia o godz. 21:10
…trzeba słuchać ludzi na dole
Slawczan
14 grudnia o godz. 0:52
…”globalizacja” jest rezultatem upowszechnienia gospodarki wolnorynkowej i dynamicznego, jak nigdy przedtem w historii, rozwoju technologii (4th Industrial Revolution, Artificial Intelligence (AI), 5G data networks, Extended Reality (XR), Blockchain Technology…), a nie typem ustroju państwowego do „wyboru”.
W tych samych dekoracjach jakoś funkcjonują USA (bida mas aż piszczy), Kanada, Wenezuela, Argentyna, Republika Południowej Afryki, Australia, Chiny, Japonia, Korea North, Rosja, Białoruś, Ukraina, Finlandia, Dania, UK, Niemcy, Polska…
Pouczające są dane z tych krajów (jeśli im wierzyć) o poziomie rozwoju (np. HDI) i nierównościach dochodowych i majątkowych gospodarstw domowych (Gini).
W tych samych dekoracjach takie zróżnicowanie, pamiętając oczywiscie o ich historii..
Dzisiejszy kapitalizm ma różne oblicza i praktyki (dajmy na to takie Chiny czy Korea Południowa), ale naturę ma niezmienną – pieniądz/kapitał rządzi światem – niebezpiecznie ewoluuje od kapitalizmu produkcyjnego do kapitalizmu finansowego (finsjalizacja).
Problem w tym, że projektu konkurencyjnego brak.
A wojny zwłaszcza wojny światowe na jakiś czas „regulują” nabrzmiałe problemy kapitalizmu.
Jaki cel ma TRUMP I PODŁOKIETEKI PREZESA?I JAKIE ŚRODKI STOSUJĄ ,ABY TEN CEL OSIĄgNĄĆ?.Bogacze zajęli się pomaganiem biednym i naprawianiem rzeczywistości ,tak ,aby ona służyła tylko swoim narodom.I to ich połączyło.Aby dać biednym ,trzeba zabrać bogatym.A środek do tego ,to złamanie prawa.Środkami pokojowymi ,ale nieraz dramatycznymi jak u nas, np. dla prawników.Bo kiedyś to środkami ludobójczymi .Jedni mordowali bogatych na gilotynach ,inni w piwnicach.A dramat polega na tym ,że tylko własność przywatna prowadzi do dobrobytu,ale i do rozwarstwiena na biednych i bogatych ,a państwowa ,to wiEmy jak było.NIEKTÓRE PRZYGŁUPY CHCĄ WRÓCIĆ DO WŁASNOSCI PANSTWOWEJ .innego POMYSŁU NIE MA.a RÓŻNICA MIĘDZY Donaldem A NASZYM JEST TAKA ,ŻE ON JAKO BIZNESMEN WCISKA TOWAR NASZEMU ,A NASZ TO BEZMYŚLNIE KUPUJE.BO, aby być sprawnym w interesach ,trzeba zacząć od kupowania samodzielnie w Biedronce.
https://www.theamericanconservative.com/articles/can-we-impeach-the-fbi-now/
Takich krytycznych analiz, jest więcej.
Ale, nie w mediach głównego nurtu….
@lalecznik
Jako liberał będę bronił liberalizmu i globalizacji – uważam że ta ostatnia sprawia że zyskują niemal wszyscy. Nie mniej zgadzam się z Panem że zyskują nierówno, w konsekwencji w krajach rozwiniętych kurczy się klasa średnia, kosztem jej wzrostu w krajach typu Chiny. A to klasa średnia obok elit jest fundamentem demokracji.
A co do populizmu to uważam go za skutek powyższego a nie przyczynę. Z moich obserwacji wynika że ludzie głosują na populistów bez nadziei że będzie lepiej , bardziej z pragmatyzmu, chcąc co nieco „rozbujać łajbę która wpadła na mieliznę”. Nie spodziewają się całościowej poprawy ale co najwyżej punktowej, a jednocześnie czyśćca i konstruktywnego fermentu i przegrupowania u „starych” elit. Inna sprawa na ile ludzie mają kontrolę nad tym „bujaniem” i czy u nas w PL opozycja ten proces naprawczy uruchomiła skutecznie? Mając świadomość że PiS to prymitywny młot który wszędzie widzi gwóźdź ja na obecną chwilę nie widzę „dynamiki” która mogłaby uzdrowić sądownictwo po odzyskaniu władzy przez opozycję.
@wiesiek59
American Conservative to mainstream media, skoro pan ich tu linkuje.
@wiesiek
Elity nie są oderwane od rzeczywistości, tylko ją kontrolują, dlatego zwalczają je nacjonaliści i populiści, aby zająć ich miejsce i przejąć ich zasoby. Czasem to się niestety udaje, ale nie powinien im pan w tym pomagać. W USA nie ma pensji minimalnej, tylko minimalne wynagrodzenie za godzię pracy. Regulowane nie przez rząd federalny, lecz władze stanowe. Niskie bezrobocie było w US także za poprzednich prezydentów, to specyfika gospodarki amerykańskiej. Wymuszenie wzrostu wydatków obronnych jest dyskusyjne i nie wszystkim państwom Nato trafia do przekonania w równej mierze. Trump wymusza, ale nie dlatego, że mu zależy na bezpieczeństwie np. Polski, tylko dlatego, że sam chce zmniejszyć udział US w polityce obronnej Zachodu, co jest na rękę Putinowii wynika z izolacjonistycznych tendencji Trumpa. To samo dotyczy renegocjacji, rajów podatkowych i zdrady Kurdów. Izolacjonizm USA jest zawsze niebezpieczny dla Europy, w tym Polski. To może nie przeszkadzać tylko tym, którzy wspierają neoimperializm Kremla.
@Slawczan & @lalecznik
Włączę się do Waszej dyskusji.
Zgadzam się się z Wami lecz brakuje mi odpowiedzi na zasadnicze pytanie – co dalej ?
Kiedy ci producenci z „biednych krajów” zorientują się, że przeważającą część produktów niezbędnych do życia produkują oni i staliśmy się od nich zależni. Zaczną żądać coraz więcej za swój towar.
My za te ich produkty dajemy coraz więcej „pieniędzy” , lecz oni niewiele mogą u nas kupić bo my sami niewiele mamy im do zaoferowania gdyż większość naszej produkcji przenieśliśmy do nich.
A przecież samymi pieniędzmi się nie najedzą zatem dlaczego mają produkować dla nas praktycznie „za frajer” ?
Gospodarka to wytwarzanie dóbr i usług i wzajemna ich wymiana . Pieniądz to tylko umowny SYMBOL WARTOŚCI. Wytwórca towaru lub świadczeniodawca przyjmie za swój produkt pieniądze, jeśli ufa, iż otrzyma za nie ekwiwalentną ilość innych, potrzebnych mu dóbr.
Dzisiaj walka trwa o to, czyim pieniądzem ludzie będą posługiwać się w owej wymianie. Jak ktoś usiłuje się wyłamać z istniejącego układu kończy jak Kadafi …..
@lalecznik
Jaki z pana liberał z takimi populistycznymi bajdami na ustach.
„Trump wymusza, ale nie dlatego, że mu zależy na bezpieczeństwie np. Polski, tylko dlatego, że sam chce zmniejszyć udział US w polityce obronnej Zachodu, co jest na rękę Putinowii wynika z izolacjonistycznych tendencji Trumpa.”
Poparcie dla Trumpa systematycznie spada………obecnie rekordowo niskie około 36 %.
A ja się zastanawiam jaki wpływ na „izolacjonizm Trumpa” ma wpływ
polityka niektórych państw europejskich, jak Niemcy czy Francja….”flirtowanie” z Putinem i kręcenie interesów na boku.
Adam Szostkiewicz
14 grudnia o godz. 16:57
Buchanan, Craig Roberts, Ron Paul, Styglitz- dają sensowną analizę rzeczywistości, daleko odbiegającą od obowiązującej.
W sprawach geopolityki, Ukrainy- Kissinger.
Ich zdanie dalece odbiega od orwellowskiej rzeczywistości goszczącej w mediach dla ludu.
Vox populi wielu się nie podoba.
Szcególnie tym, usadowionym wysoko ponad egzystencją szaraków.
14 grudnia o godz. 18:41
@lalecznik
„Jaki z pana liberał z takimi populistycznymi bajdami na ustach.”
Wydaje mi się że Pan Redaktor pisał do mnie, omyłkowo wywołując lalecznika. Mogę wiedzieć gdzie pańskim zdaniem użyłem populizmu, bo nie za bardzo wiem do czego się odnieść.
Wiesiek59
Komu przeszkadzaja wyniki Trumpa? Będa przeszkadzać wszystkimi, gdy obudza się z ręka w nocniku i długiem narodowym nie w bilionach, a w trilionach dolarów. Bańka rośnie, a prezydent pracuje palcem na telefonie podczas, gdy wokół niego zaciskaja się procesy sadowe. Jak go określaja niektóre media, prezydent Trump to walking, talking crime wave. Być może rację ma komentator, który nazwał go chemo-therapy amerykańskiej demokracji. System jest chory. Dobra doza chemii może go uleczyć, ale może też zabić. Pożyjemy, zobaczymy.
W Polsce podobnie, ale system słabszy i chemia w postaci dobrej zmiany ma szanse nas zabić.
wiesiek59
14 grudnia o godz. 10:18
Wiesiek nie szalej… Trump niczego nie rozwiązał, patrząc z perspektywy przeciętnego gospodarstwa domowego, a może nawet pogorszył…
• mediana dochodów gospodarstw domowych w US w 2018 wyniosla $63,179 i nie była statystycznie istotnie wyższa od tej w 2017 (po trzech kolejnych latach jej rocznych wzrostów),
• odsetek mieszkańców US bez ubezpieczenia zdrowotnego w 2018 (at any point during the year) wynosił 8.5% czyli 27.5 miliona osób i wzrósł o 0.6 pp w porównaniu z rokiem 2017
Największy sukcesy tego pana to ustawiczne rozśmiesznie niewybrednej publiki – zwłaszcza Putina i cesarza Chin Xi Jinpinga i rozpierducha Unii Europejskiej…
Karmienie się propagandą Białego Domu to taka sama schiza jak dawanie wiary gadaninie Krzywego, glancusia czy skurdupla…
—————————–
I have a job, a house and health insurance.
Żeby okiełznać populizm trzeba dobrze zrozumieć jego przyczyny. Wskazałem, że przyczyną są m.in. nierówne korzyści z procesu globalizacji. Wszyscy z niego korzystamy, ale uboższa część społeczeństwa ponosi znaczne koszty tego procesu w postaci niskopłatnej pracy i stałego zagrożenia jej utraty. Znaczna część osób nie może też znaleźć stałej pracy, co daje niepewność bytową ich domów. W przypadku drobnych przedsiębiorców to nieustanna walka na rynku z większymi, niskie zyski, brak rozwoju i stałe zagrożenie bankructwa. To powoduje frustracje, a dalej ryzykowne a czasem desperackie decyzje, włączając te polityczne. To jest pożywka dla takich polityków jak Trump. Inny powód niemający nic wspólnego z globalizacją to taki, że ludzie ze znacznym majątkiem zaczynają ten majątek stosunkowo łatwo powiększać, podczas gdy ludzie biedni stoją w miejscu. Łatwo wykazać, że ten proces jest wpisany w kapitalizm, następuje niejako samoczynnie, został zniwelowany przez wojny światowe, ale teraz jest już bardzo widoczny. Żyjemy w systemie demokratycznym, czyli jesteśmy równi wobec prawa i nasz głos w wyborach znaczy tyle samo, ale nie jesteśmy równi wedle majątków, a tutaj podziały już są bardzo wyraźne. Tak bardzo, że 10% społeczeństwa posiada 50% całego majątku, podczas gdy 50% ludzi posiada ok. 10% majątku. Przy czym górne 1% ludzi posiada już ponad 20% wszystkiego. To dane znane i dostępne, ale warto je ciągle przytaczać. Ta biedniejsza część społeczeństwa chce bezpieczeństwa: stabilnej płacy, emerytury, dostępu do lekarza oraz dostępu do oświaty dla dzieci. Bogaci tego nie potrzebują bo sobie to kupią. Ale z kolei boją się rewolucji. Biedniejsi są w większości zatem zdesperowani tą dysproporcją, tracą zaufanie do starych polityków, którzy nie potrafią odpowiedzieć na zachodzące procesy w formie takich rozwiązań prawnych, regulacji społecznych, które dawałyby im perspektywy rozwiązania problemów, z którymi się borykają. I wybierają takich jak Trump. Cofają się do znanych schematów, które pozornie dają nadzieję, czyli albo zamykają się przed światem w nacjonalizmie albo/i pokładają nadzieję w silnej, spersonifikowanej władzy otwierając drogę do autorytaryzmu. Chcę powiedzieć, po zbyt długim wywodzie, że przegrana tytułowego Trumpa nie spowoduje, że jego elektorat zniknie, ani też nie zmieni się jego świadomość, niczym za sprawą jakieś czarodziejskiej różdżki, ponieważ jeżeli sprawy trapiące ludzi nie znikną, to problem powróci za sprawą kolejnego podobnego polityka.
@wiesiek
Wymienia pan intelektualnych ekstremistów i to potwierdza, kim pan jest. Nie ma żadnego vox populi, chyba ż trzeba tym hasłem przykryć własne szwindle i łajadactwa. Lud to konstrukt wymyślony na użytek prawicowych lub lewicowych populistów. Jest społeczeństwo, są klasy społeczne, są grupy interesów i środowiska polityczne. Kissinger ze swoim politycznym realizmem podobał się elitom sowieckim, rosyjskim, chińskim, bo sugerował, że pax americana nie naruszy ich pozycji, fortun i wpływów.
@lalecznik
A czemu udział wykonawców miałby być równy udziałowi zarządzających, którzy ponoszą o wiele większe ryzyko osobiste i instytucjonalne? Powody populizmu są całkiem inne: osłabienie państwa z powodów wewnętrznych lub zewnętrznych, albo jednych i drugich, na przykład klęska Niemiec posłużyła nazistom do wypromowania się na pod hasłem Make Germany Great Again. Po drugie utrata zaufania do autorytetów moralnych i politycznych oraz do prasy wysokiej jakości, po trzecie podsycanie populizmu, nacjonalizmu i ksenofobii, aby ułatwić skrajnym elementom dojście do władzy, dziś przybiera to formę ingerencji zewnętrznej, głównie rosyjskiej, w myśl motta Putina, że idea liberalna się skończyła, lub ingerencji wewnętrznej, głównie w Internecie, próbującej podważyć porządek demokracji konstytucyjnej m.in. Przez oczernianie polityków i sił demokratycznych i niezależnych mediów głównego nurtu, a nawet rzeczy takich jak potrzeba szczepień, późnego wieku emerytalnego i wczesnego wieku rozpoczęcia edukcji (,,ratujmy sześciolaków”).
Fajnie jak Pan tu rozmontuje – zawsze grzecznie i rzetelnie – te idiotyczne argumenty. Wielka frajda to czytac 🙂
EwaAnnaBarbara
14 grudnia o godz. 20:07
Oceniam dotychczasowe efekty działań.
Te realne, nie medialne.
Jakie będą w długiej perspektywie, trudno przewidzieć.
Trump służy interesom lobby które go wsparło.
Jak zresztą każdy prezydent USA.
Bajzel pozostawiony przez Obamę, jest trudny do ogarnięcia w krótkiej perspektywie.
Szczególnie przy biernym oporze administracji sabotującej jego decyzje.
Aparat urzędniczy przestał być w jakimś momencie apolityczny?
świadczyła by o tym bezprecedensowa szybkość rotacji kadr powoływanych na kluczowe stanowiska.
Walka buldogów pod dywanem jest ostra.
Nie ukrywam, kibicuję Trumpowi.
Nie za koncepcję, ale za odwagę przeciwstawienia się dotychczasowym kręgom decyzyjnym.
Jakie to szlachetne- jeden przeciw wszystkim…..
Trump jest prezydentem AMERYKAŃSKIM.
I powinien dbać o przyszłość własnego narodu.
Służyć mu najlepiej jak potrafi.
Zbawianie świata nie leży w jego zobowiązaniach objetych przysięgą.
I to jest dobre dla świata- moim zdaniem.
Metody zbawiania świata powinny być dyskutowane, nie dyktowane.
W USA przez kilka dziesięcioleci każdy, kto był gotów ciężko pracować, mógł spokojnie zarobić na utrzymanie rodziny, nawet z niepracującą żoną. Robotnicy i niższa klasa średnia żyli bez luksusów, ale w stabilnym dostatku. To się skończyło w latach 90. w wyniku globalizacji. Amerykańskie elity udawały, że nie widzą problemu, który jednak cały czas narastał. Dopiero Trump odważył się to wyartykułować, zauważył tych ludzi, zdiagnozował przyczyny i dlatego wygrał. Czy uda mu się coś naprawić, nie wiem, bo walka z globalizacją przypomina zawracanie kijem rzeki, niemniej jednak odkąd rządzi Trump, sytuacja zwykłych ludzi w USA nieco się poprawiła, co zapowiada jego kolejną wygraną.
Podobny błąd, co amerykańskie elity, popełniła Platforma. Wprawdzie w 2015 roku sytuacja nie była tak dramatyczna, jak 20 lat wcześniej, gdy transformacja wpędziła miliony Polaków w nędzę (wejście do UE przyniosło ogromną poprawę dzięki masowej emigracji i unijnym dotacjom), ale wciąż istniały duże obszary biedy, których Platforma nie chciała zauważyć. Osobiście uważam program pińcetplus za najgorsze rozwiązanie problemu, ale sam Pan przyzna, że jeśli dla tylu rodzin dodatek 500 złotych miesięcznie oznaczał wyraźną poprawę poziomu życia, to należało coś z tym robić, a nie zamiatać pod dywan i udzielać porady typu „niech zmieni pracę i weźmie kredyt” .
@remm
Trumpizm to szkodliwe oszustwo a nie wynik analizy. Podobnie jak jałmużny socjalne PiS udające modernizację i wyrównywanie szans. Tak samo nie zgadzam się, że Platforma popełniła jakieś drastyczne błędy, a inne partie rządzące po 1989 r.są bez winy, w tym PiS i SLD. Transformacji nikt z zetatyzowanej gospodarki niedoboru i społeczeństwa zamkniętego nikt wcześniej nie dokonał, więc nie ma sensu czepianie się samej PO. To łatwizna.
@wiesiek
Amerykański prezydent to nie izolacjonista, nacjonalista i populista, tylko lider wolnego świata. Trump jest prezydentem białej klasy robotniczej, z jej kompleksami, i drobnego biznesu, swiat potrzebuje znacznie więcej, aby obronić siè przed ekspansjonizmem Chin i megalomonią Rosji.
Ależ nierówności ekonomiczne będą. Dany człowiek, kierownik, przedsiębiorca, ma prawo do zarabiania więcej. Jednak nierówność majątku ma służyć dobru ogólnemu. Przedsiębiorca powinien zarabiać więcej, powinien gromadzić kapitał, aby powiększać firmę, w tym zatrudniać nowych pracowników, oraz też podwyższać im pensje. Tu musi być jakieś optimum. Dlatego w takich krajach jak Szwecja wprowadzają krotność najniższej pensji pracownika do wynagradzania kierownictwa. W USA odwrotnie. Wynagrodzenia kadry kierowniczej poszybowały w ciągu ostatnich kilkudziestu lat niewspółmiernie w górę. No i mamy Trumpa. Osłabienie struktur państwa, utrata zaufania do rządzących, prasy – to wynik z osłabienia poczucia wspólnoty w wyniku wzrastającej dysproporcji ekonomicznej przy braku komunikacji pionowej w strukturze społeczeństwa. Pan redaktor raczył skrytykować mój zwrot „trzeba słuchać ludzi” czyli braku komunikacji w pionie. Konkretny przykład. Reforma emerytalna PO. W zamyśle słuszna. Jednak SLD wtedy przekonywało, że jak ktoś ma już 40 lat pracy, to emerytura mu się należy. Bez echa. Były wtedy też silne głosy, że dla wielu 67 lat to za dużo. Woleliby szybciej nawet kosztem jej marności. Było słuchać. Widocznie w wielu wsiach i miasteczkach ta marna emerytura miała znaczenie. Co to marne z pozycji stolicy może być cenne na prowincji. Było chociaż dać ludziom wybór. Ale nie. No i mamy PiS. Jednak nie każdy kto głosował na PiS tej partii przysięgał. To co ludzi trzyma to strach, że jak wróci opozycja do władzy to wróci stare. Proszę posłuchać bo ta opinia się ciągle powtarza. Po drugie błędy w ocenie zarobków, w tym średniej krajowej, co uprzejmie pokazuje portal money. Większość porównywała swoją pensje do podawanych średnich i doznawała frustracji. Bo jak można bazować na danych dla przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 20 osób, a nawet 9. Przecież nawet intuicyjnie wiadomo, że w małych firmach płacą mniej. Robiono tak, bo było statystykom łatwiej. Po zebraniu danych innym sposobem okazało się, że średnia to 3 tys. na rękę. Mediana to 80% średniej, czyli połowa ludzi zarabia 2 400 lub mniej. Tak naprawdę, jedna trzecia ludzi zarabia połowę średniej i tu dochodzimy do najniższej krajowej. Z tej perspektywy już wyraźnie widać, jakie znaczenie ma ta niby marna emerytura za 1000, czy też program 500+, zwłaszcza się uwzględni paliwo na dojazd do pracy. Jak ktoś zarabia podwójną średnią, czyli 6 tys. to należy już do elity 10% najlepiej zarabiających. Dopiero 1% społeczeństwa szybuje w płacowo w górę. No ale ten niby 1% z 30 milionów, to 300 tysięcy ludzi. Dostatecznie dużo aby w dużych miastach, gdzie lokują się rządzący i prasa, dać wrażenie dobrobytu. A potem szok po wyborach. Społeczeństwo nam się ekonomicznie rozjeżdża. Politycy populistyczni będą na tym żerować.
demi:
Jeśli już, to odwrotnie. Tzn. nie ma jakiegoś bezprecedensowego rozwoju technologii. Bo co?
Piszesz „sieć 5G”… No, OK, będziesz miał płynniejszą transmisję YouTube w galerii handlowej. Zmieni się od tego świat?
Tzn. serio to 5G tu i ówdzie może się przydać. Np. wielkim problemem w budowie autonomicznych samochodów jest brak odpowiedniej technologii bezprzewodowej transmisji. 5G może mogłaby pomóc. Ale też tylko jako element większego problemu.
Piszesz AI…Rozróżnijmy: jest takie „ogólne AI”, jak w filmie „Ona”. I jest ono jedynie fantazją twórców SF. I jest „szczególne AI”, które rozwiązuje problemy. I, rzeczywiście, aparat cyfrowy w komórce, czy nie, potrafi znaleźć twarz w obrazie. To jest AI. Zmienia sie od tego świat, technologia?
Piszesz „Extended reality”… No OK, ale jesteś w stanie dać 6 tysięcy dolarów za niedopracowany gadżet? Tzn. są przykłady, że jest dostatecznie dopracowany, ale jednak koszt jest tu barierą.
Blockchain? A owszem, to zmienia handel narkotykami i pornografią dziecięcą. Ale, jako że konsumentem ani jednego, ani drugiego nie jestem, to pytam: jakie to ma przełożenie na zwykłego człowieka, jak ja?
Porównałbym to do kogoś, kto żył w latach pięćdziesiątych, czy sześćdziesiątych, na Zachodzie oczywiście. Choć czy oczywiście? Tu też wchodziły do użytku telewizory, czy pralki — rzeczy o wiele bardziej zmieniające życie zwykłych ludzi, niż zwiększenie anonimowości w handlu narkotykami, czy prędkość transmisji filmików w galerii handlowej…
Jak czytam laleczników, wieśków, remmów itp. jednookich mądrosów chłopów-roztropów z ich prostackimi „analizami” i wnioskami, to widzę Jakiego z jego „doktoratem” czy Kaletę z jego raportem o sądownictwie.
Mentalność chłoptasia, który odkrywa amerykę i posuwa swoją ewangelię dla ubogich heblem swojej wyprasowanej mózgownicy…
@Adam Szostkiewicz
Nieśmiertelna mantra o ryzyku podejmowanym przez kapitalistów.
Kogo dotyczy większe ryzyku Mittala czy właśnie zwalnianego hutnika w Nowej Hucie? A może prezes kopalni ryzykuje bardziej od górnika?
Proszę napisać coś więcej o ryzyku ponoszonym przez człowieka, który rocznie zarabia więcej niż jego pracownicy przez całe życie. Mam nadzieję, że powoła się Pan na kilka encyklik i Ewangelię.
@ziomka
Tak, nieśmiertelna, bo prawdziwa ta mantra o ryzyku i odpowiedzialności przedsiębiorcy, właściciela, zarządcy. Oni odpowiadają za stan firmy, który przekłada się na zyski, wynagrodzenia i miejsca pracy nie tylko dla nich i ich rodzin, ale też dla ich pracowników i ich rodzin. Hutnik w Nowej Hucie ma takie kwalifikacje, jakie ma, nie zawsze stara się je powiększyć, by zredukować ryzyko utraty zatrudnienia, nie może wobec tego zbyt wiele się spodziwać, gdy jego huta przestaje mieć sens ekonomiczny. Tak było w Nowej Hucie, która powstała jako typowa budowa ciężkiego przemysłu na użytek Układu Warszawskiego, całkowicie dysfunkcjonalna w gospodarce pracującej dla ludzi, a nie dla ideologów i strategów sowieckiego imperializmu. Mittal wziął resztki huty i dzięki temu kilka tysięcy ludzi miało zatrudnienie, a jednocześnie nie potrafiono wypracować jakiejś sensownej wizji przyszłości dla tego państwa w państwie, jakim były tereny Huty i infrastruktura. Proszę czytać więcej Adama Smitha, a mniej Karola Marxa.
@Adam Szostkiewicz
Ci przedsiębiorcy, właściciele, zarządcy przenoszący fabryki za Rio Grande też pewnie ponoszą ryzyko a mieszkańcy Detroit powinni byc im dozgonnie wdzięczni, ze dzięki nim mieli kiedyś pracę.
A i właściciele i zarządcy Enronu czy Lehman Brothers też pewnie ryzykowali i skończyli jako żebracy, prawda?
Gdyby Pan czytał Adama Smitha to doczytałby Pan na przykład, ze „najniższa kategoria zwykłych robotników powinna zarabiać co najmniej dwa razy tyle, ile potrzebuje na własne utrzymanie, aby każdy był w stanie wychować dwoje dzieci”.
Przykro patrzeć jak ideologia zasłania komuś człowieka.
@poziomka
Jaka ideologia? Smitha przywołuję właśnie dlatego, że nie był ideologiczny, a marksiści i neomarksiści wyżywając się, czasem słusznie, ale to rzadkie przypadki, przedsiębiorcach nigdzie nie stworzyli systemu, który by spełnił warunek Smitha. Tak, uczciwą pracę, nawet niskopłatną, trzeba szanować, wdzięczności nikt nie oczekuje.A w Detroit oglądałem dzielnice zamieszkane przez społecznych wyrzutków różnego koloru skóry, którzy woleli żyć z bezprawia niz z uczciwej pracy i był to ich wybór.
PAK4
15 grudnia o godz. 8:09
Jeśli już, to odwrotnie. Tzn. nie ma jakiegoś bezprecedensowego rozwoju technologii. Bo co?
… kpisz czy o drogę pytasz?
Taki prosty tekst, a ty masz problemy.
Nadużywasz „zwykłego człowieka” i pitolisz o niczym… aż zęby bolą.