Tokarczuk banuje prawicowców

Olga Tokarczuk dała szlaban prawicowym nienawistnikom i frustratom na swoim Twitterze. Słusznie. Niech posiedzą w czyśćcu, bo zasłużyli. Najpierw pogardliwie stwierdzali, że nie czytali żadnej jej książki, albo że nie doczytali do końca, teraz lamentują, że nie mogą ćwierkać na jej koncie.

No i cały czas wykpiwali albo atakowali twórczość, poglądy, a nawet ubiór, fryzurę i wygląd. Niektórzy po chamsku, bezczelnie, choć do pięt pisarce nie dorastają. Hańbą byłoby te bluzgi cytować.

Jak miło i radośnie było patrzeć, jak Olga Tokarczuk odbiera we wtorek medal noblowski w Sztokholmie. Jaki wstyd, że obecna władza i jej akolici – z wymuszonymi i przez to całkowicie niewiarygodnymi wyjątkami – traktuje wielki sukces polskiej pisarki jak jakiś wypadek przy pracy Akademii Noblowskiej.

A przecież to nie jest tylko osobisty sukces Tokarczuk, ale też języka polskiego i polskiej kultury. To po polsku zaproszono ją do odebrania nagrody z rąk króla Szwecji i po polsku wygłosiła pisarka wcześniej swój wykład noblowski. To było święto całej polskiej literatury i naszej mowy ojczystej.

Po wykładzie Tokarczuk karierę robi słowo „czułość”: „Czułość dostrzega między nami więzi, podobieństwa i tożsamości. Jest tym trybem patrzenia, które ukazuje świat jako żywy, żyjący, powiązany ze sobą, współpracujący i od siebie współzależny”.

Pięknie to zabrzmiało, holistycznie, humanistycznie. Właśnie tak wielu z nas widzi twórczość Olgi Tokarczuk: jako opowieść o świecie, który potrzebuje takiej czułości, aby przetrwać. Jesteśmy wszyscy obywatelami niebieskiej planety, krążącej w czeluści kosmicznej. Od nas zależy jej los.

Jak ktoś takiej czułości nie lubi, po co chce się udzielać na koncie „czułej narratorki”? Żeby i tam jej ubliżać? Niestety, trudno poczuć czułość do polityków, publicystów, dziennikarzy, którzy wieszają psy na twórczości i osobie Olgi Tokarczuk, zamiast zachować się przyzwoicie i patriotycznie, czyli pogratulować i podziękować Tokarczuk za poprawienie wizerunku Polski.

Ale czy to pierwszy raz? Czy te same szatany nacjonalizmu, nienawiści i zawiści nie szczuły na Miłosza i Szymborską? Albo na Curie-Skłodowską, pierwszą w historii noblistkę kobietę? No bo obca, Polka, więc może Żydówka i ladacznica? To może na znak pamięci o i odkrywczyni radu i wybitnej emancypantce Olga Tokarczuk ubrała na wręczenie swojej nagrody szykowną suknię jakby z czasów Marii Skłodowskiej. Dobry pomysł, klamra spinająca epoki walki o wolność jednostki.