PiS gorszy niż Samoobrona, czyli plan Tuska

Donald Tusk wraca do polityki polskiej. PiS zrobił wszystko, by Tuska wygumkować, ale wystarczy ten jeden wywiad dla red. Kajdanowicza z TVN24, aby zobaczyć, że wygumkować się Tuska nie uda.

Wywiad udzielony pierwszego dnia urzędowania Tuska w roli szefa największej frakcji w Parlamencie Europejskiej, czyli chadecko-konserwatywno-liberalnej Europejskiej Partii Ludowej (ang. EPP), pokazał, że Tusk jest intelektualnie, moralnie i politycznie nadal zaangażowany w politykę polską.

I że nie zamierza owijać w bawełnę, tylko będzie recenzował obecną władzę z pozycji jej zdeklarowanego krytyka i przeciwnika. Takie wsparcie siłom demokratycznym się przyda w nadchodzącym roku, w którym szala może się zacząć przeważać na stronę demokratycznej opozycji.

Tusk jest dziś w formie pod każdym względem lepszej od Kaczyńskiego, a co dopiero od Andrzeja Dudy. To Tusk z jego najlepszych lat w polityce polskiej plus europejski mąż stanu z siecią kontaktów politycznych, których nie ma żaden lider „zjednoczonej prawicy”. Będzie płachtą na byka pisowskiej propagandy. A telewizja Kurskiego może się tylko skręcać ze złości. Pozostanie bezsilna, bo Tusk po prostu mówi prawdę o polityce PiS.

Już w tej rozmowie dał próbkę: kiedy nazwał prezydenturę Dudy karykaturą, bo jest całkowicie podporządkowana Kaczyńskiemu; kiedy zauważył, że standardy Samoobrony z czasów wicemarszałkowania Andrzeja Leppera są wyższe od standardów pisowskiej marszałek Witek, która unieważniła niepomyślne dla obecnej władzy sejmowe głosowanie, czego Lepper zrobić by się nie odważył.

Lub kiedy podkreślił, że sprawa Banasia może jeszcze nie spowodować, że łuski spadną z oczu części społeczeństwa, ale druga czy trzecia taka sprawa – już tak.

Bon moty – dobra rzecz, ale ważniejsze wydaje się polityczne przesłanie Tuska: siły demokratyczne, prozachodnie, proeuropejskie powinny stoczyć z PiS bitwę o Polskę w centrum sceny politycznej. Idea Tuska wychodzi z założenia, że na razie lewica nie jest gotowa do odebrania PiS-owi władzy, a wyborcy nie są gotowi do oddania władzy lewicy.

Władzę pisowskiej prawicy może wydrzeć tylko formacja PO z PSL. Wokół tych dwu partii powinno powstać szersze przymierze, a może (tak też można rozumieć myśl Tuska) wręcz wspólna struktura o podobnych wartościach co etos Europejskiej Partii Ludowej. Słowem: Tusk marzy o polskim odpowiedniku EPL. Media nazwały ideę Tuska planem politycznym, ale chyba na wyrost. To na razie balon próbny wypuszczony z Brukseli nad Warszawę. Zobaczymy, jak zareagują Schetyna i Kosiniak, bo teraz to do nich należy ruch i od nich zależy reszta.