Kto po Karczewskim?

Siłom demokratycznym nie wolno ulec dezintegracji. Rozbicie większości opozycyjnej w Senacie jest oczywistym celem prezesa Kaczyńskiego. Od jego spełnienia zależy, czy PiS zaostrzy kurs po wyborach. Ale to sama opozycja demokratyczna musi się dogadać, kto ma być marszałkiem Senatu i jak storpedować próby pozbawienia jej tej funkcji pod pretekstami wymyślanymi teraz na Nowogrodzkiej.

Nie ma sensu suflowanie, czy marszałkiem ma zostać Borusewicz, czy może Klich lub Borowski. Podobnie ze Schetyną. Niech sama Platforma pokaże, że jest partią wewnętrznie demokratyczną, i rozwiąże kwestię przywództwa. Wybór nowego szefa PO będzie kontrastem dla autokratyzmu w PiS. A jeśli na razie nikt nie rzuca w PO rękawicy przed Schetyną, to znaczy, że największa siła opozycyjna jeszcze do zmiany lidera nie dojrzała.

Teraz przed opozycją stoi zadanie obronienia większości, jaką siły demokratyczne zdobyły w wyborach. Na PiS i jego przystawki głosowało ponad 8 mln wyborców, na siły opozycyjne – ponad dziewięć. To znaczy, że nadal, tak jak w wyborach 2015 r., „zjednoczona prawica” ma mandat do rządzenia, ale nie ma mandatu do rewolucji ustrojowej, którą przeprowadza metodą pełzającą.

Po wyborach 13 października i utracie większości w Senacie ten mandat PiS jest de facto słabszy. Dlatego między polityczne brechty należy włożyć jakieś pozornie koncyliacyjne gesty Kaczyńskiego. Prezes wraz z partią został zepchnięty do defensywy. Nie ma pomysłu na sprawę Banasia, na nowy rząd, nawet na nowy parlament, pomysłu innego niż gra na zwłokę i wpuszczanie szczurów mających odwrócić uwagę od tej sprawy, drastycznej politycznie i moralnie. Takim szczurem jest projekt ustawy o zakazie edukacji seksualnej, a także horrendalne manipulacje parlamentem starym i nowym. Czy PiS będzie teraz działał w dwu parlamentach naraz? Kpina i zgroza.

Już na samym początku nadszedł więc pierwszy i może decydujący test na scenie politycznej. To wybór nowego marszałka Senatu. Po Karczewskim musi na czele Senatu stanąć ktoś z autorytetem i charakterem, ktoś, kto będzie pozytywnym przykładem lidera samodzielnego i kompetentnego, zwiastunem Polski, jaka przyjdzie po rządach PiS.

Jeśli opozycja demokratyczna kogoś takiego nie wyłoni i da się rozegrać PiS, tracąc tę trzecią funkcję w państwie, PiS bez wahania i natychmiast zaostrzy kurs.