Olga Tokarczuk jako „katolikożerca”?
Porażające pytanie pracownika Katolickiej Agencji Informacyjnej: czy Olga Tokarczuk jest „katolikożercą”? I przytomna odpowiedź literaturoznawcy z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego dr. Lecha Giemzy:
„Nie, zdecydowanie nie jest. Literatura Olgi Tokarczuk jest w sensie szerokim literaturą religijną, ponieważ ta zaczyna się nie tam, gdzie mówimy o dogmatach naszej wiary, ale tam, gdzie mówimy o transcendencji, o tajemnicy. Każdy pisarz, który otwiera nas na to, że jest coś więcej poza światem materialnym, jest pisarzem religijnym”.
Ale katolicki dziennikarz Damian Burdzań nie odpuszcza, stwierdzając, że trudno przypisywać Oldze Tokarczuk miano pisarki prochrześcijańskiej. Giemza celnie kontruje:
Jednak w jej twórczości pojawia się kwestia Boga, na przykład w „Prawieku i inne czasy”. To ona sama powiedziała, że jej literatura nie jest ani pro ani anty, tylko obok chrześcijaństwa. Oczywiście tam, gdzie dochodzimy do jakiejś ideologii w literaturze, z pewnymi rzeczami możemy się nie zgodzić, ale w ten sposób w ogóle nic z literatury nie ocaleje. Natomiast myślę, że wiele intuicji literackich Olgi Tokarczuk dla nas jako wierzących jest niezwykle cennych.
Lustrowanie polskich, nie tak przecież licznych noblistów literackich pod kątem ich katolickości czy chrześcijaństwa, to u nas specjalność wszelkiego rodzaju „obrońców dobrego imienia” Polski i Kościoła rzymskokatolickiego. Zamiast radości i gratulacji – podejrzliwość, węszenie zdrady, insynuacje. A zresztą co w tym złego, że ktoś ma krytyczne zdanie o roli Kościoła w dzisiejszej Polsce?
Tak samo ultrakatoliccy i ultrapatrioci traktowali Miłosza i Szymborską. Na szczęście są jeszcze w polskim katolicyzmie ludzie tacy jak dr Giemza czy jego kolega z uczelni ks. prof. Alfred Wierzbicki, etyk i poeta, który był zszokowany „tęczową zarazą” abp. Jędraszewskiego i oczekiwał od niego przeprosin, gdy nikt z episkopatu tego nie uczynił. A w obronie Miłosza przed atakami narodowo-katolickiej prawicy miał odwagę stanąć przed laty abp Józef Życiński.
Takie mamy teraz w Polsce czasy, że katolickiemu dziennikarzowi nie wstyd pytać, czy Olga Tokarczuk jest wrogiem katolicyzmu. To coś więcej niż błąd sztuki. To sygnał, że w kręgach katolickich tak się teraz mówi o noblistce; że takie dyskusje są mile widziane; że niektórych katolików Tokarczuk gorszy, choć jej twórczość ma wymiar duchowy, a nawet mistyczny i wyraża fascynację światem religii, tyle że nieortodoksyjną.
Takie mamy czasy, że Sejm przyjmuje uchwałę potępiającą nienawiść i pogardę wymierzoną w katolicyzm i Kościół. Owszem, nienawiść i pogarda są godne potępienia, ale zawsze i wszędzie, a nie tylko wtedy, gdy dotyczą wiary katolickiej.
Komentarze
Kurcze…żeby Olgę Tokarczuk bronić na okoliczność, czy jest antychrzescijańska, czy prochrześcijańska!!! To jest, do jasnej Anielki, OLGA TOKARCZUK, która legitymizuje swoją twórczością wszystko, co się tam znajduje, a wiec i chrześcijaństwo, i jego brak!!! I trzeba to takim…powiedzmy, nieuświadomionym dziennikarzom wytłumaczyć.
„jej twórczość ma wymiar duchowy, a nawet mistyczny i wyraża fascynację światem religii, tyle że nieortodoksyjną.”
O, to bardzo ciekawe co Pan pisze. Tylko nadal nie wiem jaką książkę mam czytać (po niem.). Czy ktoś mógłby mi polecać książkę, ale proszę nie jedniej tych grubych. Z góry dziękuję.
„Katolicki dziennikarz Damian Burdzań” oczywiście w ten sposób przyczynia się walnie do zwiększenia sprzedaży książek Noblistki. Nie on jeden. Cat-Mackiewicz nazwał ongi tę cechę ‚wallenrodyzmem bezwiednym’ i nie był to bynajmniej komplement.
Czytam wpisy „prawych” Polaków i zastanawiam się, gdzie ja żyję ! Czy w Polsce od wieków uważanej za kraj tolerancji, czy też w krainie nienawiści.
Szkoda,że nie mogę przenieść tych treści na f.Był czas, gdy było to możliwe.
Thomas
18 października o godz. 18:31
Można zacząć od opowiadań, po niemiecku wyszedł zbiór jej opowiadań „Gra na wielu bębenkach” (Spiel auf vielen Trommeln).
Powieść Prawiek i inne czasy (Ur und andere Zeiten) też jest dość krótkie.
„Każda literatura, choćby bardzo stronna, zawsze wyższa od życia społecznego.
Literatura ma od Boga pełnomocnictwo sądzić„. (AD)
@ turpin
18 października o godz. 18:43
„Katolicki dziennikarz Damian Burdzań”
„Katolicki dziennikarz to mniej więcej to samo co „narodowy dziennikarz” albo dawniej „socjalistyczn dziennikarz”
To tak jakby powiedzieć „katolicki murarz” albo „katolicki hydraulik”
Ja tam wolę żeby dom mi stawiał wykwalifikowany murarz a rury montował wykwalifikowany hydraulik , a jak będę miał nieprzyjemność stawania przed sądem to chciałbym żeby sprawę rozpatrywał uczciwy i bezzstronny sędzia. 😉
Proszę Państwa!
Olga Tokarczuk dostała Nobla. Przeszła do historii, a nie ta cała podła zmiana w kulturze z całą tą wstrętną katolicko-nacjonalistyczną propagandąi i to boli, i stąd te ataki, a tu trzeba będzie wieszać jej portrety w szkołach obok innych polskich noblistów.
Ostatni werset mówi wszystko o czym powinien wiedzieć każdy człowiek, bez podziału na kategorie
Z drugiej strony, kogo obchodzi ten namolny chłopsko robotniczy katolicyzm? Głupota nawet spod krzyża, ciągle jest tą samą głupotą. Jeszcze żeby się w takie błoto dawać wciągać i jeszcze nim z upodobaniem smarować to już jest kompletnie dla mnie niezrozumiałe.
Prawica jej nienawidzi (za postawę obywatelską) i nie czyta (patrz gliński – minister kultury!). Przecież „Prowadź swój pług przez kości umarłych” na podstawie której to powieści Holland nakręciła „Pokot”, który miał premierę w szczytowym okresie „lex szyszko”, to jawna krytyka postaw myśliwych (a wg.działaczy pis to przecież nasze dziedzictwo narodowe). Po co też obalać mit o rzekomej tolerancji I Rzeczypospolitej wobec Żydów w „Księgach Jakubowych”? Czy nie można napisać równie monumentalnego dzieła o postaci o niebo ważniejszej dla Polski niż jakiś Jakub Frank? Mogłyby powstać np. „Księgi Jarkowe”. Gliński na pewno by przeczytał……
Serce mnie boli, jak czytam artykuły w prasie, nie wszystkie oczywiście, na temat Nobla Olgi Tokarczuk. Jak się nie czyta książki, to się nie czyta…
Mnie zachwyciła od pierwszej książki – „Podróż ludzi księgi”. Niesamowita opowieść. „Prawiek i inne czasy” – nic nie powiem, bo nie umiem poza tym, że to powieść ponadczasowa, zgodnie z tytułem.
Na półce („bieguna” od 37 lat) mam 11 książek Olgi Tokarczuk.
Jej książki czytają „ludzie księgi”, ci, co lubią czytać, dla których książka to jest podróż w inne czasy, chwilowe drugie życie i w doświadczenia, których nie przeżyliśmy, ale chcielibyśmy, gdybyśmy mieli taką możliwość.
@ mwas
Proszę , nie mieszajmy powieści należącej do dziedzictwa światowej literatury z w sumie bardzo słabym filmem. Jeżeli ktoś chciałby oceniać twórczość p. Olgi na podstawie filmu p. Agnieszki to może nabrać przeświadczenia, że tego czytać nie warto….
Co za kraj wiecznie odetych, zawistnych geb, gdzie kazda zdrowomyslaca osobe utopionoby chetnie w lyzce wody. Walesa to Bolek, Tokarczuk to katolikozerca, o Szymborskiej i Miloszu tez nikt zbytnio nie slyszal. Kraj, w ktorym najchetniej wydziany bylby Nobel za kopanie pilki na boisku.
Bardziej ogolnie Cioranowski wpis do “Zeszytow 1957-72”:
“Wyszedlem. Zobaczylem przechodzacych ludzi, jakies wstretne dziewuszyska, cala te ludzka tluszcze. Nadnaturalne obrzydzenie. Kazda twarz wydaje mi sie czyms niepojetym. Gdybym tak zamiast tych wszystkich istot “ ludzkich” , tloczacych sie na ulicy mogl ujrzec psy, dziki albo ptaki, obojetnie jakie.
Sposrod ludzi licza sie tylko ci, ktorzy wybiegli spojrzeniem poza nasze najosobliwsze wizje”
W tym miejscu glowna bohaterka “Pokotu” usmiechnela sie do mnie porozumiewawczo.
Nikt Olgi Tokarczuk nie pokona! Zarówno Ona, jak i Czesław Miłosz oraz Wisława Szymborska przeszli do literackiej historii świata. Nagroda Nobla to im zapewniła.
polecam ,, Anna in w grobowcach świata,, napisana na bazie mitologii sumeryjskiej. dla mnie niesamowita. już przed wiekami ludzie tłumaczyli sobie świat tak jak umieli. my nie jesteśmy wyjątkiem i niestety przeminiemy jak oni ze swoimi mitami. dziękuję za tę książkę bo uświadomiła mi jak bardzo jesteśmy ograniczeni w naszym myśleniu do własnej kultury, która nie jest bo nie może być wieczna.
Aborygen
19 października o godz. 4:19
Abory…
ubolewam, że ostatnia moja korespondencja do Ciebie – w reakcji na Twą radość z wynków głosowania Polaustralijczyków – nie ukazała się jak zwykle dotąd…
Zaczynała się tak (odtwarzam z pamięci):
Aborygen
17 października o godz. 4:39
Abory… dobrze, że studzisz swą zbolałą duszę pod wpływem pocieszającego info.
Kardio mówią, że te krople osłabiają wolę walki i nie zapobiegają stanom wyzwalającym nerwicowe napięcie układu nerwowego czyli nie przyspieszają reakcji układu przywspółczulnego (parasympatycznego) hamujacego prace serca.
Ci sami kardio mówią, że to kwestia wielce indywidualna a poza tym mówią, że lekarze nie mówią prawdy…
Są różne boostery acetylocholiny… rozładowujące napięcie…
—————————–
A co do przenikliwości Ciorana ilustrowanej kolejną jego uwagą … okrutnie prawdziwe, w Polsce też widoczne zwłaszcza na stadionach np. Wisły Kraków… esencja polskości na obecnym etapie „wybijania się na niepodległość”.
„Jeśli z bandytami w loży na stadionie Wisły Kraków mógł siedzieć prokurator, poseł i minister, to trudno mi znaleźć lepszą definicję mafii” (SzJ)
—————————————
Nie jast łatwo ani przyjemnie, a rozwiązania nie widać…
‚Bo przecież żeby zostać ministrem, musiałbym mieć za sobą większość; tę większość miałbym tylko wtedy, gdybym ją sobie zapewnił; a zapewnić ją sobie, szczerze powiedziawszy, mógłbym tylko w ten sposób, że rządziłbym wedle jej pomysłów…
A zatem gdybym chciał kierować się własnymi pomysłami, sprzecznymi z pomysłami większości, nie miałbym już za sobą większości, a gdybym nie miał za sobą większości, nie mógłbym zostać ministrem Jego Królewskiej Mości’. (Frédéric Bastiat).
Wracam do istoty:
‚Stany Zjednoczone ogarnęła przedwyborcza gorączka. Od kilku dni opinię publiczną elektryzują cztery tematy: kampania prezydencka, Facebook, Trump i miliony dolarów. Po raz kolejny chłopcem do bicia stał się urzędujący prezydent oraz serwis społecznościowy z siedzibą w Palo Alto.
Dlaczego? Po wyścigu prezydenckim 2016 roku Facebook był mocno krytykowany za to, jak łatwo można było za jego pomocą manipulować wyborami. 8 października komisja ds. wywiadu Senatu USA przyjęła raport oskarżający Rosję o zorganizowanie całej kampanii manipulacyjnej.
Sam portal za największe problemy uznał dezinformację i mechanizmy politycznych reklam. Fałszywe informacje rozchodziły się znacznie szybciej niż prawdziwe, a na końcu mało kto potrafił rozróżnić jedne od drugich. Z kolei Rosjanie płacili za reklamy, które prowadziły do społecznej polaryzacji. Dlatego firma wyciągnęła wnioski: zatrudniła armię ludzi, którzy kasowali fałszywe konta, skąd najczęściej rozsiewano fałszywe informacje, oraz zatrudniła instytucje zajmujące się sprawdzaniem faktów, które ostrzegały przed fake newsami. Wprowadziła też ograniczenia dotyczące reklam politycznych – mogły je fundować jedynie uprawnione podmioty. Na przykład podczas wyborów w Polsce, by wykupić reklamę w naszym kraju, trzeba było udowodnić, że ma się prawo prowadzić kampanię wyborczą zgodnie z polskim prawem.
Ostatnio Facebook skasował reklamę zamieszczoną przez sztab Trumpa, ponieważ jego konkurent Joe Biden został w niej nazwany… dziwką. Serwis stwierdził, że używanie przekleństw łamie standardy społeczności.
A mimo to serwis znów trafił pod ostrzał, bo uznał, że politykom wolno umieszczać kłamliwe reklamy, ze względu na – o, ironio! – wartość informacyjną, jaką niosą. Gdy Trump napisał, że Biden obiecał Ukraińcom miliard dolarów za wyrzucenie prokuratora generalnego, który prowadził postępowanie w sprawie interesów syna Bidena, Facebook pozwolił sztabowi reklamować w sieci ten wpis. Przeciwnicy domagali się jego usunięcia, przypominając, że kilka niezależnych instytucji potwierdziło, że to kłamstwo. Facebook jednak uznał, że nie może pozwolić na to, by takie instytucje cenzurowały wypowiedzi polityków, startujących w demokratycznych wyborach
Obie strony sporu mają swoje racje. Krytycy twierdzą, że największa platforma internetowa świata staje się narzędziem pozwalającym rozprzestrzeniać kłamstwa (sztab Trumpa w ciągu pięciu ostatnich tygodni wydał ponad półtora miliona dolarów na reklamy na Facebooku szkalujące jego przeciwników). Z drugiej strony można też rozumieć, że serwis nie chce brać na siebie niewdzięcznej roli cenzora, jest bowiem prywatną firmą, a nie sądem. Zresztą zaraz pojawiłyby się zarzuty stronniczości, że jedne kłamstwa cenzorom przeszkadzają bardziej, inne już mniej.
Widzimy, że oba rozwiązania problemu są nie najlepsze. Może czas najwyższy poszukać prawdziwego źródła zła. Czy na pewno to media społecznościowe muszą dziś rozwiązywać problemy – może to one same stają się dziś problemem? Już teraz w USA podnoszą się głosy, że skoro Facebook nie chce wziąć odpowiedzialności za reklamy, które wyświetla, powinien przestać je sprzedawać. A może problem jest jeszcze głębszy? Może chodzi w ogóle o sposób, w jaki nowe media wpływają na politykę. Wiemy dziś, jakie narzędzia wykorzystali źli ludzie trzy lata temu. Nie bądźmy naiwni, że powstrzymają się od snucia niecnych planów i tym razem sobie odpuszczą’.(MSz)
@teng
proszę o trzymanie się tematu. Rozgrywka Zuckerberga z Trumpem to sprawa ważna, lecz dla nas teraz ważniejsza jest sprawa polska.
Adam Szostkiewicz
19 października o godz. 14:13
… z cały szcunkiem Waszmości – ze świadomścią, iż to ja czepiam się okrętu – wolność wypwiedzi przede wszystkim, wyjąwszy zidentyfikowanych (są na to metody rozpoznania) nawiedzonych szaleńców i wynajętych zidiocialych propagandystów, perspektywa 10. 20. lart ważniejsza…
@teng
pan da spokój z tym Sienkiewiczem; wolność wypowiedzi – tak, ale na temat, bez wulgaryzmów i fizjologizmów, i nie w formacie trzy razy dłuższym od felietonu autora blogu.
Olga T.:
Wszystko wróciło. Albo wcale nie wróciło, bo zawsze było, nigdy nie odeszło.
Tu i teraz jesteśmy ślepi i nigdy nie wiemy, co jest naprawdę ważne.
Gdyby kiedykolwiek miała powstać nową religia ze swoją świętą księgą, pierwsze jej zdanie powinno brzmieć: „Ludzie są różni”.
Świat jest pełnym cierpienia więzieniem, skonstruowanym tak, że aby przeżyć, trzeba zadawać ból innym.
Człowiek jest istotą głupią, która musi się uczyć.
Nie, nie, ludzie w naszym kraju nie mają umiejętności zrzeszania się i tworzenia wspólnoty, nawet pod sztandarem prawdziwka. To kraj neurotycznych indywidualistów, z których każdy, gdy tylko znajdzie się wśród innych, zaczyna ich pouczać, krytykować, obrażać i okazywać im swoją niewątpliwą wyższość.
Był rozczarowany. Myślał, że starość otwiera to trzecie oko, którym widzi się wszystko na wskroś, które pozwala rozumieć, jak działa świat.
Państwo, w którym panuje wysoki poziom lęku, wymyśli sobie wroga zewnętrznego i wewnętrznego, powoła na służbę agentów, będzie inwigilować nawet dzieci w szkole i zakładać podsłuchy. Władza, która w nim rządzi, odgrzeje stare animozje i resentymenty, skłóci obywateli, będzie się z całą powagą odwoływać do irracjonalnych kategorii, takich jak wiara i naród, które stworzą zamknięte ksenofobiczne kręgi.
Trzeba mówić ludziom, co mają myśleć. Nie mam wyjścia. Inaczej zrobi to ktoś inny..
Nie ma wątpliwości, że z Gniewu bierze się wszelka mądrość, ponieważ Gniew jest w stanie przekroczyć wszelkie granice.
Tego się nauczył: istnieją dwie prawdy – to, co jest, i to, co nam się wydaje, że jest.
Inni ludzie są zawsze niepewnym adresatem.
Takie mamy teraz w Polsce czasy że podejście obecnej władzy do kultury przypomina monolog Janusza Gajosa „Kultura”.
https://youtu.be/1Igkqb7ALJM
Gdyby nie było to niebezpieczne, tragiczne i żenujące to byłoby śmieszne jak w wyżej podanym monologu.
Małgorzata Kidawa-Błońska w Warszawie wygrała z Kaczyńskim bezapelacyjnie. Kaczyński takich porażek nie może przeżyć jest to zawistny mały człowieczek. Warszawa jako jedna z nielicznych miast stanęła na wysokości zadania obywatelskiego.
Każda władza zmierzająca do dyktatury narzuca swoich fałszywych bohaterów, takich jak np. ” Ogień” zbrodniarz i zwyczajny bandyta, albo gloryfikacja w mediach Rydzyka
ludobójcy „Burego”
Należy iść za ciosem i domagać się usunięcia pomnika L. Kaczyńskiego jak potwierdzają działacze PiS bez niego nie było by” dobrej zmiany” , nie było by łamania praworządności, nie było by likwidacji niezawisłości sądownictwa a demokracja nie stawała by się atrapą.
Pomnik L. Kaczyńskiego jest tak naprawdę pomnikiem pychy J. Kaczyńskiego jest pomnikiem kpiny z wolności i demokracji. Warszawiacy jako pierwsi powinni domagać się usunięcia takiej kpiny jak pomnik L. Kaczyński a zanim każde miasto dla których praworządność jest ważna.
Nie powinno się dopuścić do stawiania fałszywych bohaterów choćby tylko takich jak L. Kaczyński.
Może nieładnie piszę, ale wydaje mi się,że Pani Olga powinna mieć komentarze ” prawdziwych ” Polaków tam,gdzie skowronek ma ogonek.
Dziękuję jerz77
@Caro Torfo
Jak zawsze wielka radosc sprawia mi atencja jaka darzysz moje “komentarze”. Frajda jaka wywolaly we mnie podane przez ciebie dane na temat glosow oddanych przez wyborcow antypodzkich znalazla swoj upust w oproznieniu butelki szampana, z czego druga polowa, bez wiekszych zahamowan, wydudlilem za twoje zdrowie (vide “Senat odbity, teraz prezydent”, szosty wpis od konca).
Bardzo zaintrygowala mnie w twoim wpisie tematyka medyczna. Nie majac w tej kwestii wyrobionego zdana ze wzgledu na totalna ignorancje, czuje sie w obowiazku zrewanzowania sie praktycznym spostrzezeniem, ze woda jest wrogiem nierobstwa, czego najlepszym przykladem jest lewatywa.
Co do moich zbyt czestych powolywan sie na Ciorana. No coz, ahhhh – utopilem sie w tej lekturze wieki temu, ani przez moment nie zalujac, ze stalem sie topielcem. Mozna to nazwac eutanazja lub opieka paliatywna duszy, trudne do uchwycenia, podobne do filozofii kwantowej. Kiedys pewnie roboty cos takiego wymysla reaktywujac sympatycznego, zdezelowanego robota po trzech dniach elektronicznego odlaczenia od „cpu.”
Cos sie chyba za bardzo rozpisalem majac na uwadze sluszne restrykcje tematyczno/objetosciowe narzucane przez gospodarza Pana Adama.
Koncze wiec skrutowym – “May your news be good news” i ide z psem na spacer z nosem pod wiatr. That’s a bit of a challenge in itself.
Dzisiaj, to jest w niedzielę w NFM, o godz. 16. we Wrocławiu, odbędzie się spotkanie z naszą noblistką. Jak mówił dyrektor Kosendiak, wejściówki w ilości 1 500 szt. rozeszły się w pół godziny, dla pozostałych chętnych będzie wystawiony telebim. Tych wrocławian, którzy nie mają wejściówek zachęcam do udziału plenerowego w tym wydarzeniu, pogoda dopisuje, zapowiada się wyjątkowa intelektualna uczta.
Bez wroga, katolibany ,nie potrafią istnieć.Ich przerażająca nienawiść i debilizm ,poraża ,ale i daje siłę postępowi, w walce o przetrwanie.,a w końcu zwycięstwo.
Wynurzenia wspomnianego „dziennikarza” nie bardzo mnie interesują, w przeciwieństwie do twórczości p. Tokarczuk.
Przeczytaną dawno temu „Prowadz swój pług…” zapamiętałem jako „lekką lekturę do pociągu”. Jakież więc było moje zdziewienie, gdy ostatnio sięgnąłem po „Dom dzienny, dom nocny”.
Odkryłem piękną, pełną poezji i malarską prozę, pełną czułości dla ludzi i świata, pokazującą tę świetlistość, która jest w każdym i wszędzie. Jestem pod wielkim wrażeniem.
W kolejce czaekają „Bieguni”, a potem zobaczymy.
mopus11
20 października o godz. 9:16
errata: spotkanie o 16.30
@art63
i koniecznie ,,Opowiadania bizarne”, nieco mroczne, trochę a la Grabińskiego ,,Opowieści niesamowite”, bardzo o nas.
@Adam Szostkiewicz,
Dziękuję, tak właśnie zrobię:)
U mnie w następnej kolejności „Księgi Jakubowe” pójdą ale jak skończę całego Haupta bo mnie gość centralnie zdewastował. Proza totalny odjazd. Czy ktoś z forumowiczów czytał Haupta i co sądzi o jego prozie? A Pan Redaktor lubi Haupta? Po Schulzu chyba nawet drugie miejsce w rankingu u mnie!
@cukiertort
Ma pan na myśli Zygmunta Haupta? Jeśli tak, to ,,Baskijski diabeł”.
Trzeba będzie zajrzeć do Haupta Zygmunta.
Zajrzałam do „zapisków” osobistych: Księgi Jakubowe – luty 2016. Chyba nie będę za bardzo niepoprawna – zapisałam wszak: czyta się jak najlepszy kryminał.
Jest i zachwyt nad klimatem, nastrojem i historią dnia codziennego tamtych czasów. Wiele ciekawych wątków, drobiazgów o handlu, religii, wyzysku i roli Kościoła na Podolu.
Ogrom pracy autorki. Ileż to trzeba było szperać w archiwach.
Podziwiałam i podziwiam. Oskażać, potępiać pisarkę to trzeba mieć jakąś mroczną wyobrażnie
Niestety tak to wychodzi, że katolicy chcą się utożsamiać z chrześcijanami…
Szczerze mówiąc, nie wiem, kto to jest Damian Burdzań. Pierwszy raz słyszę to nazwisko i naprawdę z niczym mi się nie kojarzy. Jest jeszcze taki poseł bodajże Bonkowski, co to również zasłynął atakiem na pisarkę. Wprawdzie wcześniej miał romans, groził żonie pistoletem i skazano go za poświadczenie nieprawdy, więc i PiS się go pozbył, ale swoją niezłomną postawą zapewne już zapunktował u hierarchów naszego nie do końca chrześcijańskiego Kościoła oraz różniej maści endeków.
@Baka
ja też nie wiedziałem o istnieniu DB. Ale tu nie chodzi o nazwisko. Tu chodzi o mentalność.
Adam Szostkiewicz
Tak. Tego Zygmunta Haupta. No to przeczytam jak Pan poleca!