Gdzie ci „nihiliści”?

Kolejna niepotrzebna, jątrząca i kłamliwa fraza prezesa Kaczyńskiego. Tyle już ich wypowiedział, ale niektóre są tak złe merytorycznie i etycznie, że wołają o pomstę do nieba.

Prezes na zjeździe partii w Lublinie oznajmił ex cathedra, że „Poza Kościołem jest nihilizm”.

Jeśli już chciał kreślić mapę nihilizmu, powinien był zaznaczyć, że nihilizm można znaleźć także w szeregach samego Kościoła rzymskokatolickiego. I tym się też brzydzi. A potem zmienić temat, bo palnął głupstwo krzywdzące żywych ludzi, obywateli RP.

Ignorancja religijna ewentualnego przyszłego premiera może być udawana. Na miesiąc przed wyborami, których wynik nie jest tak pewny, jak trąbi propaganda rządowa, chciał po raz kolejny przedstawić się biskupom jako ich sojusznik. Niech poprą PiS, a nie Marka Jurka czy skrajnych nacjonalistów.

Ale ignorancja może być też autentyczna. Jarosław Kaczyński religią zajmuje się jako polityk. Dla niego liczy się tylko Kościół rzymski, bo ma wciąż wielki wpływ na ludzi, rozbudowaną sieć parafii i instytucji, w tym mediów, którą kontroluje. Po co mu zajmować się nieistotnymi statystycznie konfesjami i religiami, które też mają w Polsce wyznawców? Wiadomo, że na PiS raczej nie głosują.

Tymczasem według danych statystycznych GUS (2016) mamy w Polsce ponad 34 mln osób deklarujących się jako chrześcijanie, w tym 33,7 mln katolików, 156 tys. prawosławnych, 157 tys. grekokatolików, 122 tys. protestantów różnych denominacji, 137 tys. Świadków Jehowy, 6 tys. buddystów, 5 tys. muzułmanów, a także nieprzekraczające oficjalnie tysiąca osób grupy wyznawców judaizmu, hinduizmu i pogańskiego „rodzimowierstwa”.

Prawie milion (929 tys.) osób deklarujących brak przynależności do jakiegokolwiek wyznania religijnego oraz ponad 2,7 mln odmawiających odpowiedzi na pytanie o ich wiarę.

Czyli: ponad pół miliona obywateli polskich nie należy do Kościoła rzymskiego, lecz wyznaje inną wiarę, oraz prawie 4 mln ludzi, którzy albo nie są związani z żadną zorganizowaną wiarą, albo nie chcą udzielać na ten temat informacji.

Pytanie do Kaczyńskiego: czy to wszystko są „nihiliści”? Nihilizm dotyka ludzi w każdej grupie wiekowej, społecznej, zawodowej, katolików też. Nie można jednak tak traktować społeczeństwa, że za nawias wyrzuca się jego część. Fraza użyta przez Kaczyńskiego ma tę samą wykluczającą wymowę co wcześniejsza o Polakach „gorszego sortu”.

Po co to? Lider, który może zostać wkrótce premierem, takiego języka nie może używać. Przecież jego rząd będzie prowadził jakąś politykę wyznaniową, jego minister będzie się kontaktował z innymi niż Kościół rzymskokatolicki konfesjami chrześcijańskimi i przedstawicielami innych religii działających legalnie w Polsce. Jak się poczuli, słysząc frazę prezesa? Jak odbiorą ją ambasadorowie w Polsce, reprezentujący państwa, w których katolicyzm nie dominuje?

A co z niewierzącymi, humanitarystami, uniwersalistami, ateistami? Też mogli się poczuć urażeni wymową słów Kaczyńskiego. Ani u nas, ani nigdzie indziej nie ma masowego nihilizmu ani w sensie filozoficznym, ani praktycznym. Prezes chciał się przypodobać wyborcom i Kościołowi. Ale umiarkowanych mógł tylko zbulwersować i zniechęcić do głosowania na PiS. Żeby być przyzwoitym, nie trzeba być katolikiem. Żeby być katolikiem, trzeba wierzyć w Boga, a nie w partię.