Niech opozycja się zazieleni

A co jeśli zbliża się ekologiczny koniec naszego świata? Czy nie o tym powinna grzmieć od rana do wieczora wszelka opozycja?

W Polsce mamy politykę ochrony przemysłu, trującego nas ponad podziałami i niszczącego wspólną przyrodę, zamiast walki z ociepleniem globalnego klimatu. Politycy rządzący oczywiście deklarują, że sprawę traktują poważnie, a nawet że Polska jest liderem w tej walce.

Kalkulacja władzy wydaje się taka: skoro seria skandali nie popsuła nam sondaży, to akurat globalnym ociepleniem nie musimy się przejmować i możemy robić swoje, czyli działać w perspektywie jednej, dwu kadencji. Katastrofa ma przyjść w połowie XXI w., więc co nas to obchodzi?

Tymczasem z badań wynika, że powinno obchodzić. Tolerancja dla prywaty panoszącej się w kręgach rządzących wcale nie oznacza, że nasze społeczeństwo toleruje ich bezczynność w sprawie zmiany klimatu. I tu otwiera się pole do działania dla opozycji.

Na przykład kwietniowy sondaż IPSOS pokazuje, że zdecydowana większość pytanych oczekuje energicznej walki z zanieczyszczeniem powierza i globalnym ociepleniem. Polska nie różni się tu od innych krajów europejskich. Aż 82 proc. obywateli uważa, że należy walczyć z zanieczyszczeniem środowiska, a 71 proc. – ze zmianami klimatu.

Te wyniki oznaczają, że w sprawie polityki klimatycznej nasze społeczeństwo nie dowierza deklaracjom polityków, że traktują tę sprawę tak poważnie, jak powinni.

Wygląda na to, że to na tematach takich jak służba zdrowia, oświata, rosnąca drożyzna, czyste powietrze opozycja może zwojować wyborczo więcej niż na ściśle politycznych i ustrojowych. I opozycja to dostrzega. Wybory wygrywa się na tematach, które są społecznie nośne i na które przeciwnik nie ma przekonującej odpowiedzi.