Trump znów w Polsce: czy jest się z czego cieszyć?

Minister Szczerski zapowiada, że prezydent Trump weźmie udział w polskich państwowych obchodach 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Ale nie tradycyjnie na Westerplatte, tylko w Warszawie. Czy jest się z czego cieszyć?

Nie znamy jeszcze szczegółów wizyty. Po południu nie było o niej informacji na oficjalnej stronie Białego Domu. Szczerski mówi, że mogą się pojawić jeszcze dzisiaj, czyli we wtorek. Wiadomo tylko, że ma trwać od 31 sierpnia do 2 września.

To już druga wizyta Trumpa w Polsce pod rządami PiS. Od 2017 r. do dzisiaj prezydent USA codziennie bulwersuje. Ostatnio odebranym jako rasistowski atakiem na cztery amerykańskie opozycyjne deputowane do Izby Reprezentantów. Wezwanie, by wróciły do krajów, skąd przybyły – a trzy z nich urodziły się w USA, czwarta imigrowała do Stanów jako dziecko – wstrząsnęło Ameryką. Żaden z prezydentów USA w ciągu ostatniego półwiecza nie zastosował takiego chwytu w walce politycznej.

Trump przybywa do Polski na rok z okładem przed amerykańskimi wyborami prezydenckimi. Z kolei w Polsce zbliżają się wybory parlamentarne i, też w przyszłym roku, prezydenckie. Trump i obóz obecnej władzy zapewne nie zmarnują propagandowej okazji do konsolidacji swych elektoratów.

Pamiętam wizytę w Polsce pod rządami PZPR prezydenta Cartera w 1977 r. Czekała na nią z nadzieją ówczesna niezalegalizowana opozycja. I ta związana z Ruchem Obrony Praw Człowieka i Obywatela, i ta związana z Komitetem Obrony Robotników. Liczyła, że Carter, za radą Zbigniewa Brzezińskiego, swego bliskiego i wpływowego współpracownika, wypowie się krytycznie na temat łamania praw człowieka w PRL.

Dziś kwestia praw człowieka znów jest u nas i w USA na wokandzie. Ale nie spodziewajmy się, że Trump ją podejmie. Albo że poprze dążenia obecnej opozycji demokratycznej i ruchów obywatelskich do egzekwowania konstytucyjnych reguł praworządności.

Druga w ciągu dwu lat wizyta Trumpa w Polsce prawdopodobnie potwierdzi w Europie wrażenie, że Polska pod rządami „zjednoczonej prawicy” idzie razem z USA pod rządami antyunijnego Trumpa, ale oddala się od wartości europejskiego Zachodu. I z tego może się cieszyć tylko ekipa prezydenta Putina.