Chcą być bici

Wicepremier Jacek Sasin twórczo rozwinął tweet Janusza Palikota: „Dać się pobić”. Wezwanie do obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec przemocy Sasin odczytał jako ujawnienie planu opozycji, aby z marszów równości zrobić element kampanii wyborczej.

„Robić Marsze Równości non stop. I dać się pobić. Stać i czekać, aż cię zjedzą biciem. Zero reakcji. Milczenie. Być pobitym w milczeniu. To da zwycięstwo”. W tych słowach nie ma nic o wyprowadzaniu ludzi na ulice przez opozycję. Ani o jakimś jej planie.

Słowa Sasina to insynuacja w stylu peerelowskiej propagandy stanu wojennego. Niech ma odwagę spotkać się z bitymi w sprawie swej wypowiedzi, spojrzeć im w oczy i wysłuchać, czy chcieli być kopani, bici, opluwani, obrzucani wyzwiskami.

Niechże ten rząd się dogada sam z sobą, czy chce czy nie chce szanować praw obywateli. Premier ogłasza zero tolerancji dla przemocy, potępia chuligańskie wybryki w Białymstoku i zapewnia, że bezpieczeństwo obywateli jest dla jego rządu priorytetem.

A minister oświaty w jego rządzie sugeruje, żeby zakazać marszów równości, które mają przecież podstawę w naszej konstytucji. Gwarantuje ona wolność zgromadzeń i manifestacji w ramach obowiązującego prawa. Co na to jego szef premier Morawiecki? Czy uważa, że zakazując marszów równości, zapewniłby bezpieczeństwo?

Władza ma problem. Jej ludzie, włącznie z prezesem Kaczyńskim, myśleli, że kampania nienawiści do osób LGBT to świetny pomysł na kampanię wyborczą „zjednoczonej prawicy”. Ale w Białymstoku zabuksowało. Pośrednio premier, minister spraw wewnętrznych i sam Sasin musieli ująć się za społecznością LGBT.

Nie chcieli, nie planowali, ale musieli, bo sprawa wymknęła się spod kontroli, a to prowadzi do pytania o odpowiedzialności samej władzy za stworzenie klimatu przyzwolenia na bandytyzm wymierzony w marsze równości.

Co gorsza, w internecie wciąż można obejrzeć lub przeczytać wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego we Włocławku 25 kwietnia. A w nim taki fragment: „Mamy do czynienia z bezpośrednim atakiem na rodzinę, dzieci, ta seksualizaja, ruch LGBT, wszystko to razem gender, cały ten ruch kwestionujący jakiekolwiek przynależności. Oczywiście to ma związek z pewnego typu ideologią, filozofią, która zrodziła się na Zachodzie wcześniej. To wszystko jest do Polski importowane. (…) One dzisiaj rzeczywiście zagrażają naszej tożsamości, naszemu narodowi, naszemu trwaniu i państwu polskiemu”.

Nie da się jaśniej i groźniej. Ci, którzy staną przed sądem za napaść na marsz w Białymstoku i na policjantów, będą się mogli powołać na ten cytat. To po prostu straszne dla naszej tożsamości, naszego narodu i państwa.