Lekcja białostocka

W Białymstoku podczas marszu równości dzielni ludzie wystąpili w obronie praw człowieka. To był pierwszy taki marsz w tym mieście. Pokojowy, radosny, przyjazny różnorodności, której znakiem jest tęcza. I to jest wspaniała wiadomość.

Co za wstyd, że marsz został zaatakowany, a policja musiała użyć siły, by go chronić przed agresją. Rządzący politycy powinni zauważyć, kto jest prawdziwym zagrożeniem dla porządku publicznego. Nie są nim obrońcy praw człowieka, tylko ci, którzy rzucają kamieniami w policję i uczestników legalnego pokojowego marszu.

Wartości katolickich, chrześcijańskich, humanistycznych nie broni się skandowaniem nienawistnych haseł i przemocą. Takie zachowania są deptaniem tych wartości. Zasługują na potępienie, a nie na pochwały.

Homofobia jest pogwałceniem chrześcijańskiej miłości bliźniego, czyli traktowania ludzi jako bliźnich, a nie jak wrogów.

Mamy w Polsce problem z jawną, agresywną nietolerancją. Jego sednem jest brak zdecydowanej reakcji władz państwowych i kościelnych. Nie korzystają z potężnych środków, jakie mają do dyspozycji, aby zmieniać wrogie nastawienie: media, edukacja publiczna. W Wielkiej Brytanii w przyszłym roku lekcje o osobach LGBT będą się odbywać w każdej szkole średniej. A Polska jest pod tym względem negatywnym wyjątkiem w demokratycznej Europie.

O haniebnych homofobicznych naklejkach „Gazety Polskiej” informują media światowe. Nie może być usprawiedliwienia dla prób wykluczania jakichś grup społeczeństwa pod nienawistnymi i kłamliwymi hasłami. To cofa Polskę w najgorsze lata naszej historii.

W Europie Kościoły chrześcijańskie i politycy demokratyczni trzymają w tej sprawie wspólny front. Sprzeciwiają się dyskryminacji, wspierają tych, którzy z nią walczą. U nas konstytucja też zabrania dyskryminacji. Jednak część biskupów i liderów prawicy, a także księży i samorządowców czuje się w prawie konstytucję omijać lub łamać. To nas cofa w najgorsze lata naszej historii.