Opozycyjny gen samozagłady

„Skończyło się politycznym blamażem!”. Tak Ryszard Terlecki skwitował fiasko koalicji demokratycznej. Dodał, że PiS-owi formuła, w jakiej opozycja demokratyczna pójdzie do wyborów, jest obojętna, bo „zjednoczona prawica” i tak wygra. Ale wyborcom, którzy na nią nie chcą głosować, formuła nie jest obojętna.

Skoro wspólna lista demokratów wylądowała na śmietniku politycznej historii Polski, zostały dwa scenariusze. Demokratyczna opozycja mogła pójść do wyborów oddzielnie albo w trzech blokach. To przyjrzyjmy się ponownie symulacji dr. Andrzeja Machowskiego, opublikowanej dwa tygodnie temu w „GW”.

Jeśli opozycja demokratyczna pójdzie oddzielnie, to przewidywany wynik może być taki: PiS 246 mandatów, opozycja 213. W tym PO/KO 180, PSL 13, SLD 11, Wiosna 9.

Trzy bloki: PiS 229 mandatów, opozycja 230 mandatów. W tym PO/KO 103, PSL-Koalicja Polska 64, SLD 63.

Gdyby opozycja poszła jednym blokiem (wystawiła jedną wspólną listę): PiS 212 mandatów, zjednoczona opozycja 247, czyli wyraźnie wygrywa. Niestety, ten wariant nie wchodzi już w grę.

Wszystko wskazuje na wariant trzech bloków. Czy i jak się on ostatecznie ziści, jeszcze nie wiadomo. Nie wiadomo, czy koalicja Kamysza z Kukizem nie okaże się dla PSL blamażem większym niż z lewicą i PO. Wiadomo, że pod rządami ordynacji d’Hondta nieznaczna, ale jednak wygrana opozycji jest możliwa tylko pod warunkiem, że blok ludowy i blok lewicowy zdobędą poparcie ok. 15 proc. wyborców gotowych iść do urn w październiku.

Autor symulacji bierze pod uwagę zarzut, że „w realnej polityce wyborcy nie dodają się do siebie jak słupki sondażowego poparcia”. Mimo to po dodatkowych obliczeniach podtrzymuje opinię, że wspólna lista opozycji demokratycznej też wtedy wygrywa, choć niżej.

Nie czas teraz na rozliczenia, kto odpowiada za klęskę wspólnej listy. Ani na defetyzm. Skoro mają być trzy bloki, niech będą. Niech się Schetyna, Kosiniak-Kamysz, Czarzasty, Biedroń jeszcze raz „policzą” i staną do walki w nowych zbrojach i pod nowymi proporcami. Niech udowodnią demokratycznym elektoratom, że wybrali lepszą drogę obrony demokracji konstytucyjnej i praw obywatelskich. Jeśli udowodnią, chwała, jeśli nie – wyrok historii, bo te wybory są historyczne.