„Klimatyczna panna Inga”, czyli seksizm w PiS

Skąd się w obozie „dobrej zmiany” biorą tacy ludzie jak wiceminister Stanisławek czy posłowie Szlachta i Dobrzyński? Nie dość, że mówią rzeczy niedopuszczalne w debacie publicznej, to nikt w kierownictwie się od nich wyraźnie nie odcina. A to można odczytać jako przyzwolenie.

W wielu przypadkach chodzi o seksizm. Lekceważenie i pogardę wobec kobiet – z wyjątkiem tych, które są w obecnym obozie władzy albo ją popierają.

Inne, uznane w PiS za przeciwniczki, nie dostąpią wątpliwej przyjemności całowania w rączkę przez kolegów dygnitarzy i błogosławieństwa ojca Rydzyka i abp. Jędraszewskiego.

Przeciwniczki muszą się liczyć z nękaniem, jak Elżbieta Podleśna od Matki Tęczochowskiej, albo z osobistymi wytykami, jak Izabela Leszczyna, którą poseł Szlachta grzecznie, lecz pogardliwie pouczył, co przystoi kobiecie.

Poleciała tylko głowa Stanisławka, bo wystawił na pośmiewisko szefa rządu. Pamiętamy, jak Morawiecki cieszył się w internecie, że rodak, niejaki pan Tomasz, ma dość życia w Anglii i nie może się doczekać powrotu do Polski.

„Dobra rada” Stanisławka musiała zaboleć dziewczęta, chłopców i ich rodziców, a zapewne też ich nauczycieli. Wszyscy są przecież ofiarami chaosu, jaki zapanował w systemie edukacji państwowej pod rządami minister, którą za to nagrodzono biorącym miejscem na liście kandydatów do Parlamentu Europejskiego i na wszelki wypadek usunięto ze sceny w Polsce.

Szczególny popis „damskiego boksu” dał poseł Dobrzyński. Za cel wziął młodych i bardzo młodych ludzi, takich jak protestująca pod Sejmem Inga Zasowska. Myślał, że ośmiesza „panny strajkujące klimatycznie”, a ośmieszył siebie, pokazując, jak bardzo brak mu klasy i zrozumienia problemu. Podobnie pogardliwy komentarz na temat tej akcji i dzielnej Ingi Zasowskiej upublicznił pewien „gowinista”: „trudno o niej powiedzieć: rezolutna”.

Te drwiny z idealizmu polskiej młodzieży są podwójnie obrzydliwe. Politycy prawicy powinni się cieszyć, że młodzi ludzie interesują się sprawami publicznymi, a nie ich wyśmiewać. Po drugie: dlaczego drwią ze strajku klimatycznego, a wychwalają jako przykład patriotyzmu marsze i akcje nacjonalistów i neofaszystów?

Mobilizacja polityków polskich do walki z realnym zagrożeniem dla ludzkości jest nieskończenie bardziej „rezolutna” niż wciąganie młodzieży w seanse nienawiści, wykluczania, zniesławiania, i to pod znakiem krzyża i flagą narodową.