Scicluna w Polsce: bez złudzeń

Już jest! W mediach i w Kościele poruszenie. A nawet w państwie. Tak na wszelki wypadek.

Tuż przed krótką wizytą papieskiego komisarza do spraw pedofilii w Kościele sąd w Poznaniu poparł prokuraturę żądającą od kurii wydania akt kościelnych dotyczących księdza z Chodzieży, który miał molestować ministranta. Kuria gdańska zakomunikowała, że toczy się kościelne dochodzenie w pedofilskich sprawach księży Jankowskiego i Cybuli.

Abp Scicluna otrzymał na dzień dobry sygnały, że z pedofilią walczy na bieżąco Kościół i prokuratura ministra Ziobry. Tylko że jak na razie kuria poznańska (abp. Gądeckiego, który przecież przepraszał za zło) odmówiła wydania akt. Najpierw pod pretekstem, że to „tajemnica zawodowa”, później – że przekazała je do Watykanu, czyli do Kongregacji Nauki Wiary, ministerstwa ochrony czystości doktryny, w którym pracuje maltański hierarcha.

Nie róbmy sobie w związku z jego wizytą wielkich nadziei na jakiś przełom. Ale nie odbierajmy jej także znaczenia. Wiadomo już, że Scicluna obejrzał dokument Sekielskich. Jak ten film wpłynie na przebieg „szkolenia” (szkolenia? w czym?) polskiego episkopatu, zapewne się nie dowiemy, bo będzie zamknięte. Powinni o to zapytać dziennikarze na przewidywanej konferencji prasowej arcybiskupa. A nuż coś z niego wycisną – prócz frazesów i ogólników.

Dociekliwymi pytaniami mogą zrobić Sciclunie przysługę: zyska pretekst, by opowiedzieć, czy Franciszek też obejrzał film i też był nim wstrząśnięty. W idealnym świecie 21 biskupów już dawno temu powinno się było oddać do dyspozycji papieża, tak jak zrobili w końcu biskupi chilijscy.

W idealnym świecie już po sprawie proboszcza z Tylawy, a co dopiero po dokumencie Sekielskich, powinna była powstać niezależna od władzy kościelnej i nacisków polityków komisja śledcza. A w sprawach tuszowania przez hierarchów przestępstw seksualnych już od dawna powinny toczyć się kościelne dochodzenia.

Ale nie żyjemy w świecie idealnym. Tu Chile nie będzie. Nie będzie rzetelnego niezależnego raportu, nie będzie odszkodowań. Wiedzą to polscy biskupi i wie sam Scicluna. Oczyszczenie powinno wyjść z Kościoła w Polsce. Od wewnątrz, z dołu. Tak jak w innych Kościołach, w Niemczech, w Irlandii, w USA, w Australii. Da się.

Lecz nie u nas. Słuchałem w czwartek w programie TVN „Czarno na białym” Tomasza Polaka z uniwersyteckiej Pracowni Pytań Granicznych. Mówił przejmująco, że jego zdaniem nic się nie zmieni. A to człowiek, który zna temat! Był księdzem w Poznaniu, usiłował przełamać omertę dotyczącą abp. Paetza, w końcu dokonał apostazji. Chyba jako pierwszy ksiądz w historii Kościoła w Polsce. A wróżono mu w nim wielką karierę. Cóż, okazało się, że takich „sygnalistów” w Kościele nie trzeba.

W piątek popołudniu potwierdziło się podczas spotkania Scicluny z mediami, że ,,rewolucji”, a nawet przełomu czy choćby ,,braterskiego napomnienia” papieski specjalny prokurator nie przywiózł do Polski. Ani że zamierzał. Przybył pouczyć, pochwalić, także dokument Sekielskich.  przemilczeć drażliwe konkrety. Nikt go nie pytał choćby o listę 21 biskupów uwikłanych w zmowę milczenia.

Albo o to, jak ocenia wybranie niektórych biskupów z tej listy na różne kościelne funkcje urzędowe (np. abp. Michalika i Jędraszewskiego). Tak jakby biskupi uznali, że nie było sprawy Tylawy czy Paetza. Tak jakby to nie przeszkadzało powierzyć kolegom nowych obowiązków, ignorując dyskredytujące fakty. Czyli po wizycie Scicluny morał jest taki: interwencji Watykanu w wewnętrzne sprawy Kościoła w Polsce nie będzie.