Jak walczyć z pedofilią w Kościele, gdy rządzi PiS?

Partia Kaczyńskiego znalazła się w potrzasku. Jest w jawnym przymierzu z Kościołem, a Kościół znalazł się pod pedofilskim pręgierzem. Zbliżają się wybory, a liczba odsłon dokumentu braci Sekielskich w internecie przekroczyła 10 mln.

Część widzów to wyborcy „dobrej zmiany” i katolicy. Niektórzy są wstrząśnięci, oburzeni, zaniepokojeni. Mogą nie pójść do urn, a frekwencja w nadchodzących wyborach będzie miała kluczowe znaczenie.

Na razie dygnitarze władzy przyjęli taktykę populistyczną: ekspresowego podniesienia wymiaru kary za pedofilię do nawet 30 lat.

Jednocześnie rzucają Kościołowi linę, podkreślając przy każdej okazji, że nie chodzi tylko o księży, ale o wszystkich seksualnych krzywdzicieli dzieci i nieletnich. Ale dziś problemem są pedofile w Kościele i kościelny system chronienia ich przed karą.

Zaostrzanie prawa to leczenie objawów. Trzeba obezwładnić system. Świecki wychowawca czy opiekun pedofil, gdy zostanie ujawniony, ma niewielkie szanse uniknąć odpowiedzialności przed sądem, a skazany nie ma szans pracować dalej w zawodzie. Przełożony nie przerzuci go do innej placówki wychowawczej dla dzieci i młodzieży.

To jest ta posępna różnica między jego sytuacją a sytuacją pedofila w sutannie. Dokument Sekielskich pokazuje tę różnicę aż do bólu i łez.

Dlatego odpowiedzią na problem jest powołanie śledczej komisji zaufania publicznego. Nie można być sędzią we własnej sprawie. Komisja musi być więc niezależna od Kościoła i polityków sprzymierzonych z Kościołem. Musi mieć swobodny dostęp do pedofilskich archiwów.

Powinna opracować raport ukazujący skalę przestępstw i mechanizm ich ukrywania. Raport powinien zostać podany do wiadomości publicznej i stać się przedmiotem debaty. Jej rezultatem powinny być zaś wnioski dotyczące konkretnych działań.

W obecnym układzie sił politycznych powstanie takiej komisji nie wydaje się prawdopodobne. Rządzący odrzucają pomysł komisji. Nie szkodzi. Czas działa na korzyść obywateli, w tym katolików, którzy jej się domagają. Oddolny nacisk społeczny jest więc warunkiem dalszego działania.

To ważne, że pojawili się ludzie Kościoła, którzy oczekują dymisji biskupów winnych zaniechań w sprawie kryzysu pedofilskiego. Ich odważna, prawdziwie chrześcijańska postawa utrudni propagandzie rządowej kłamliwe przedstawianie tych żądań jako ataku na Kościół, skoro to niektórzy księża, a nawet biskupi wskazują na grzechy kościelnego systemu tuszowania przestępstw. Masa krytyczna nabiera rozpędu.