Nie ma odwrotu: mówcie o tym każdemu

Obejrzałem dokument Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu”. Od razu przychodzi na myśl amerykański film „Spotlight”. I „Kler” Smarzowskiego. Ale mniejsza o skojarzenia. Nie one są tu najważniejsze. Ważna jest wstrząsająca wymowa: jeśli z tego zła Kościół w Polsce się nie oczyści, podzieli los Kościoła w Irlandii.

W Irlandii ukrywanie przestępstw pedofilskich w Kościele trwało długo, całe dziesięciolecia. W zmowie brały udział instytucje państwowe, traktujące katolicyzm jako fundament moralności publicznej i tożsamości narodowej. Ale kiedy ponura kryminalna prawda zaczęła wychodzić na jaw, nie było już odwrotu.

Zdecydowana większość społeczeństwa, bardzo wcześniej przywiązanego do wiary i Kościoła, powiedziała: dosyć! Wierni odwrócili się od Kościoła instytucjonalnego i jego nauk. Stało się coś, co wcześniej wydawało się niemożliwe. W kolejnych referendach obywatele zagłosowali za legalizacją prawa kobiet do aborcji i małżeństw osób tej samej płci.

Momentem przełomowym była zmiana postawy władz państwowych, które stanęły po stronie pokrzywdzonych i poparły wysiłki obywateli, w większości katolików, aby wyświetlić całą prawdę o złu popełnianym przez duchownych, o krzywdzie i cierpieniu ofiar oraz o machinacjach ją blokujących. I aby podać tę prawdę bez przemilczeń i rozwadniania do wiadomości publicznej.

Tę rolę odgrywa dokument Sekielskiego. Dziennikarzowi i jego zespołowi, a także – i może przede wszystkim – ofiarom, które pokazały swoje twarze i wystąpiły pod nazwiskiem, należy się podziękowanie i szacunek. Za odwagę cywilną i dążenie do prawdy i sprawiedliwości.

Szczególne wrażenie w dokumencie Sekielskiego robi sprawa ks. Cybuli, kiedyś kapelana prezydenta Wałęsy. Chwyta za gardło scena z uroczystości pogrzebowych duchownego, którego Kościół żegna ze wszystkimi rytualnymi honorami. Jakby nigdy nic.

I końcowa informacja, że kościelni dostojnicy albo odmawiają rozmowy z dziennikarzem, albo nie odpowiadają na prośbę o spotkanie. Niektórzy z nich wydali oświadczenia w sprawie dokumentu. Pozytywne. Tylko czemu dopiero teraz? Ale i tak to utrudni robotę rządowej propagandzie, pragnącej przedstawić dokument za „podniesienie ręki na Kościół”.

Emisja dokumentu Sekielskiego zbiegła się z nowymi zasadami ogłoszonymi przez papieża Franciszka w sprawie kryzysu pedofilskiego w Kościele rzymskokatolickim. Wynika z nich, że także biskupi powinni być pociągnięci do odpowiedzialności, jeśli pomagali ukrywać prawdę o pedofilii i chronić księży. Takich biskupów wskazuje dokument. Czy dotrze do nich powaga sytuacji?