„Tęczochowska”: niewykorzystana szansa prymasa Polaka

Abp Wojciech Polak, noszący honorowy tytuł prymasa Polski, unika konfrontacyjnego języka abp. Jędraszewskiego i nie cytuje z ambony antysemickiej fałszywki z przedwojennej prasy katolickiej. Sądząc po publicznych wypowiedziach, jest liderem umiarkowanym, trzymającym się z dala od upartyjniania Kościoła po linii pisowskiej czy generalnie prawicowej.

Nie podjął hasła Jarosława Kaczyńskiego, który podczas spotkania z premierem Orbánem w Krynicy w 2016 r. oznajmił, że „Europa potrzebuje konserwatywnej kontrrewolucji. Musimy ruszyć jak husarze”. Odciął się od stygmatyzowania uchodźców. Zapowiedział, że w swej diecezji zawiesi księży, którzy by przyłączyli się do manifestacji wymierzonych w przyjmowanie uciekinierów w Polsce. Spadł na niego za to prawicowy hejt, że służy „lewactwu”.

Teraz zabrał głos w sprawie „Tęczochowskiej”. Tym razem w duchu tradycjonalistycznym: w obronie „nienaruszalnego”, tak jakby zabrakło mu odwagi, by pójść pod prąd wykluczającej „profanacyjnej” narracji prawicy kościelnej i politycznej.

Co gorsza, pomija, że „tęczochowskie” obrazki były reakcją na Grób Pański urządzony w jednym z płockich kościołów w sposób, który wywołał protest środowiska LGBT. Inscenizacja wymieniła je z imienia w kontekście ukrzyżowania Jezusa.

A przecież sam prymas Polak mówi w rozmowie z KAI, że wielu spośród nas, wpatrując się w oblicze Matki Bożej Jasnogórskiej, uczyło się wrażliwości i miłości dla innych. Każdy człowiek, niezależnie od światopoglądu, wyznawanych zasad, orientacji seksualnej czy religii, bezwarunkowo zasługuje na szacunek. Ma też prawo do wyrażania opinii i poglądów.

To można rozumieć jako słuszne i ewangeliczne przypomnienie, że miłość Matki Bożej do ludzi obejmuje też miłość do prześladowanych i marginalizowanych mniejszości, w tym LGBT. Tak też można odczytać tęczową aureolę Madonny Jasnogórskiej. Stygmatyzowanie LGBT w Wielkim Tygodniu i w Kościele rani uczucia osób należących do tej społeczności, a nie tylko uczucia religijne (nie wszystkich) katolików.

Przypomnijmy, że tęcza w Starym Testamencie jest znakiem przymierza Boga z ludem Noego. Wielu ludzi rozumie to dziś jako znak przymierza Boga z całą ludzkością i Bożym dziełem Stworzenia.

Kto jak kto, ale prymas Polski powinien to brać pod uwagę jako duszpasterz i moralista. Tymczasem sam niesprawiedliwie sprowadził ich protest do „walki politycznej i ideologicznej”, tak jakby ten protest nie był wyrazem zranionej wrażliwości. A przecież mógł „odczarować” „Tęczochowską” dla dobra wspólnego.