Znów szczują na prof. Grabowskiego

Badacz zagłady Żydów w Polsce pod niemiecką okupacją prof. Jan Grabowski ostrzegł, że Dzień Polaków Ratujących Żydów podczas okupacji niemieckiej staje się żałosną farsą. Chodzi o święto państwowe ustanowione w zeszłym roku. To okropne, że nawet z takiej okazji dochodzi u nas do awantur.

W tym roku awantura wybuchła po słowach prof. Grabowskiego, że trudno mu było uwierzyć, żeby to był przypadek, iż na miejsce obchodów (24 marca) obecna władza wybrała miejscowość Sadowne w powiecie węgrowskim na Mazowszu. Tam w 1943 r. niemieccy żandarmi zamordowali część rodziny Lubkiewiczów za pomaganie Żydom.

Los Żydów ukrywających się podczas okupacji w tymże powiecie zbadał i opisał właśnie prof. Grabowski w książce „Dalej jest noc”. Był to los tragiczny. O tym premier ani prezydent Duda w przysłanym liście nie wspominają.

A zdaniem historyka dopiero na tle tego tragicznego losu można zrozumieć, „jak wielkiej odwagi, hartu ducha, bohaterstwa wymagało niesienie pomocy Żydom w Sadownem. Albo w jakiejkolwiek innej miejscowości powiatu węgrowskiego. Bez tego kontekstu uroczystości i obchody Narodowego Dnia Pamięci Polaków Ratujących Żydów pod Okupacją Niemiecką stają się smętną, żałosną farsą”.

Grabowski przytacza relację świadka wydarzeń o tym, jak mieszkańcy Sadownego urządzali polowania na Żydów zbiegłych z transportów kolejowych. Profesora natychmiast zaatakowano w prawicowym internecie. Nie godzi się tego przywoływać. Obrażają nie tylko samego historyka, ale też podważają jego stanowisko, wynikające z badań.

Wszystko to dzieje się w kontekście święta państwowego. I stawia znak zapytania nad samym świętem. Czy nie staje się ono próbą ucięcia dyskusji o postawach Polaków podczas Zagłady? Czy obecna władza chce się tymi Polakami niezdarnie podeprzeć, kiedy spada na nią krytyka, że wypacza prawdę w imię swojej polityki historycznej? Czy nie dlatego wybrała Sadowne na miejsce dania odporu historykom, którzy piszą też o Polakach, co Żydów nie ratowali, a nawet wydawali ich na śmierć lub zabijali podczas wojny i zaraz po niej?

Tak to, niestety, wygląda. Nie o prawdę tu chodzi, tylko o walkę z urojoną przez ideologów nacjonalistycznej prawicy „pedagogiką wstydu”. Świat ma się uderzyć w swoje piersi, a nas podziwiać i okazywać wdzięczność. A od pełnej prawdy wara!