Jak wygrają, dobiorą się do PKW

Niech opozycji nie zmyli wyczuwalne zmęczenie „dobrej zmiany”. Jej linia polityczna jest kontynuowana na wszystkich frontach.

W propagandzie rządowej neo-KRS jest w porządku, „piątka Kaczyńskiego” gra i buczy, obrona „suwerenności” prawa polskiego przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości jest ważniejsza niż respektowanie prawa UE, do którego się Polska zobowiązała, wstępując do Unii.

Ta ostatnia sprawa to kolejny sygnał, że „zjednoczona prawica” nie zrzuciła ze stołu opcji polexitu.

Przyjdzie czas i na Państwową Komisję Wyborczą. Fundacja Batorego właśnie ostrzegła, że zaraz po wyborach parlamentarnych nastąpi „reforma” PKW polegająca na jej upolitycznieniu po myśli władzy. Będzie to zgodne z nowelizacją kodeksu wyborczego przyjętą w zeszłym roku. Stanowi ona, że PKW w obecnej formie i w obecnym składzie personalnym zostanie zlikwidowana. Zwycięzca jesiennych wyborów wskaże członków nowej.

„Oznacza to przejęcie urzędu decydującego o finansowym życiu partii przez osoby desygnowane politycznie i jest niebezpieczne dla istnienia systemu demokratycznego” – ocenia Marzena Płudowska z Forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego.

PiS zakłada, że wygra te wybory i wprowadzi dzięki temu swoich ludzi do nowej Komisji Wyborczej. Ma się ona składać z przedstawiciela Trybunału Konstytucyjnego, przedstawiciela Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz siedmiu osób wskazanych przez kluby parlamentarne w proporcji do liczby foteli, jakie zdobędą. Teraz PKW tworzy dziewięciu sędziów z TK, NSA i Sądu Najwyższego.

Jeśli „zjednoczona prawica” znów zdobędzie większość w wyborach, będzie też miała większość w nowej PKW. A Komisja, przypomnijmy, nie tylko zatwierdza i ogłasza wyniki wyborów, ale też przyjmuje (albo nie przyjmuje) rozliczenia finansowe komitetów wyborczych.

Taka konstrukcja może się podobać zwycięzcy wyborów, ale niekoniecznie opozycji, ktokolwiek nią będzie. Komisja powinna być całkowicie niezależna od polityków, bo ma władzę pozbawienia lub ograniczenia tej czy innej formacji politycznej finansowania jej działalności z budżetu państwowego.

Może zatem znacząco osłabić opozycję parlamentarną pod pretekstem, że coś się nie zgadza w jej papierach. Nie narażając się na protesty, że niszczy demokrację parlamentarną. Tak to sobie wymyślili.