Tęczowy błąd Kosiniaka-Kamysza

PiS chce wygrać wybory na homofobii. Tymczasem sondaże pokazują rosnącą tolerancję Polaków względem osób homoseksualnych i ich związków.

Sztabowcy pisowscy widać zakładają, że mają poparcie swego twardego elektoratu, Kościoła, „strasznych mieszczan”, a nawet skrajnej prawicy. I że to wystarczy. Tak jak w 2015 r. wystarczył strach przed uchodźcami.

Strach został posiany. Pod hasłem Kaczyńskiego „wara od naszych dzieci!” już mobilizują się rodzice i organizacje katolickie. Tylko że to samo hasło mobilizuje do działania przeciw PiS środowiska, wydawałoby się, kompletnie apolityczne.

Widzieliśmy, jak polscy fani K-popu zmusili rządową TVP do zamknięcia homofobicznej sondy wśród telewidzów. To zabawny, ale wymowny sygnał ostrzegawczy: na straszeniu Kartą LGBT rządząca prawica może się przejechać.

Straszenie „seksualizacją” pasuje propagandzie prawicowej i kościelnej. Bo wywołuje poczucie zagrożenia w części społeczeństwa oraz odwraca uwagę społeczną od kryzysu pedofilskiego w Kościele i od afer w obozie obecnej władzy.

Ale wbrew kalkulacjom sztabowców PiS to może nie wystarczyć, a nawet uderzyć jak bumerang w „zjednoczoną prawicę”. Ale pod dwoma warunkami: że opozycja powinna mówić w tej sprawie jednym głosem. Mocno i bez kluczenia. Konstytucja zabrania przecież dyskryminować obywateli ze względu na orientację/tożsamość seksualną.

Ogłoszona niedawno w Warszawie Karta LGBT wywodzi się z litery i ducha naszej konstytucji. Można dyskutować, czy prezydent Trzaskowski nie ogłosił Karty ciut za wcześnie, ale po jej ogłoszeniu liderzy Koalicji Europejskiej nie powinni się od niej odcinać, tak jak uczynił to szef PSL Kosiniak-Kamysz, który uznał Kartę za błąd.

Ma rację, że PiS pasuje, byśmy dyskutowali dziś o LGBT zamiast o miejscu Polski w Europie. Lider PSL walczy o przetrwanie Stronnictwa w rywalizacji z PiS w elektoracie wiejskim i nie pasuje mu, by wieś widziała w nim Biedronia.

Ale chyba nie wyczuwa, że zwłaszcza w wyborach europejskich obrona Karty i praw mniejszości seksualnych ma duży potencjał polityczny w młodym pokoleniu. Na wsi też zachodzi zmiana.