Szczepią, bo myślą

Trzeba zebrać 100 tys. podpisów pod projektem ustawy w obronie obowiązkowych szczepień dzieci. Może i na tym polu uda się zmobilizować obywateli do działania w słusznej sprawie?

Trwa wyścig z czasem. Sejm w październiku zezwolił na dalsze prace nad projektem ustawy, która zniosłaby obowiązek szczepień. Za kontynuacją była większość posłów populistycznej prawicy: PiS, Kukiz ’15, koło WiS. Nie miała z tym problemu piątka pisowskich posłów lekarzy. Nie wykonują wyuczonego zawodu i chroni ich immunitet, więc nie staną przed lekarskim rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej.

Ostatnio przed Naczelnym Sądem Lekarskim stanęła natomiast dyplomowana lekarka z Bielska-Białej, zwolenniczka homeopatii, przeciwniczka obowiązkowych szczepień. Została ukarana naganą, a sąd – ku radości jej pełnomocnika, samej lekarki i wspierającej ją grupy antyszczepionkowców – skierował sprawę wcześniejszego zawieszenia jej prawa do wykonywania zawodu do ponownego rozpatrzenia.

Faktycznie, mieli się z czego cieszyć. Bo chyba nie takiego werdyktu sądu lekarskiego należało oczekiwać w tej sprawie. Zdrowie publiczne jest wartością wartą bardziej zdecydowanej obrony. Może też bulwersować, że niektórzy liderzy ruchu antyszczepionkowego robią na nim polityczne kariery z poparciem parlamentarnej prawicy. Precedens stworzyło zatrudnienie na posadach rządowych małżeństwa, które przeforsowało bezsensowny i w istocie antyspołeczny projekt „ratowania” od szkoły sześcioletnich dzieci.

Kampania przeciwko szczepionkom też dobru społecznemu nie służy, tylko fobiom i uprzedzeniom. Dlatego dobrze, że rozwija się u nas obywatelska kampania proszczepionkowa. Obowiązek szczepień nie jest pogwałceniem wolności i praw obywateli. Kampania za szczepieniami chce, aby samorządy mogły przyjmować do podległych im żłobków i przedszkoli dzieci mające zaświadczenia lekarskie o zaszczepieniu lub zwolnione od tego obowiązku przez lekarza.

Przeciwko szczepieniom gardłują portale skrajnej prawicy nastawione na sianie zamętu i nieufności. Zwalczają szczepionki, walkę z globalnym ociepleniem, rzekomy tajny „rząd światowy”. A w istocie służą dezintegracji społecznej. Dobrze się bawią, ale tu chodzi o zdrowie i życie całego społeczeństwa.