Tuwim pod TVP, Jacek Kaczmarski pod ECS w Gdańsku

Niesamowite i przejmujące. Podczas protestu pod gmachem TVP w Warszawie odczytano wiersz sprzed prawie stu lat: „Pogrzeb prezydenta Narutowicza” Juliana Tuwima.

A w nim te pamiętne wersety:

Krzyż mieliście na piersi, a brauning w kieszeni,
Z Bogiem byli w sojuszu, a z mordercą w pakcie,
Wy, w chichocie zastygli, bladzi, przestraszeni,
Chodźcie, głupcy, do okien – i patrzcie, i patrzcie!

Ciarki szły po plecach. W Polsce poezja często splata się z polityką, ale żeby aż tak?

Tuwima natychmiast zaatakowała endecka prawica. Poeta trafił w sedno: gdyby nie kampania nienawiści rozpętana przez endecję przeciwko kandydaturze Gabriela Narutowicza na pierwszego w historii prezydenta Rzeczpospolitej, do tragedii może by nie doszło.

Bo przecież wybrany głosami posłów mniejszości narodowych, Żydów, Ukraińców, Niemców to obelga dla narodu polskiego. Mariusz Urbanek w „Tuwimie. Wylęknionym bluźniercy” przypomina, że na spotkanie autorskie z Tuwimem w Drohobyczu przyszli „patrioci” z grubymi kijami. Hejtowano go w całym kraju.

Cóż, kolejne rozdziały tej księgi głupoty i nikczemności są niestety zapisywane nadal.

Ale jest też inna księga prawdziwej potęgi i chwały. Z tej możemy się uczyć miłości do ojczyzny. W czwartek przed Europejskim Centrum Solidarności, gdzie wystawiono na marach trumnę z ciałem zamordowanego prezydenta, zabrzmiała „Zbroja” Jacka Kaczmarskiego, emigranta i barda mojego pokolenia.

I znów ciarki szły po plecach. Bo to przecież Gdańsk, kolebka Solidarności. Może teraz, w tych dniach, w Gdańsku rodzi się nowa solidarność.