Samochwała w kącie stała

Prezydent Duda chwali się klimatycznym szczytem w Katowicach. Ach, co to był za szczyt! Jak świetnie zorganizowany! Wszyscy zachwyceni! A co przyniósł? Co wniosła Polska pod rządami PiS?

O tym Duda milczy, bo musiałby się przyznać do palnięcia głupstwa, że gospodarkę opartą na węglu da się pogodzić z walką z ociepleniem klimatu. Strasznie ten PiS łasy na pochwały i komplementy. A jak ich nie ma, to sam się pochwali. Kto rządzącym zabroni?

Wszystko to zbiega się z korowodem wokół cen energii. Będą czy nie będą podwyżki? Od zeszłego tygodnia słyszymy, że nie. Oczywiście będą, bo to wynika z sytuacji w gospodarce paliwowej. Skoro rosną ceny węgla, to muszą rosnąć też ceny energii wytwarzanej z węgla. Ale rząd się boi tej podwyżki. Przecież widzi, co się dzieje we Francji. Ceny są zawsze i wszędzie kwestią polityczną. Można na nich przegrać wybory.

Dlatego każdy nasz rząd po 1989 r. nie potrafił prowadzić racjonalnej i spójnej polityki energetycznej. Z różnych powodów, ale z tym samym skutkiem. Polskie rządy są patologicznie uzależnione od węgla, a niektóre nawet się tym chwalą. Mamy węgla na 200 lat, cieszy się prezydent. Ale nie powie, że mamy węgla na 200 lat trucia nas smogiem.

Nowoczesne gospodarki stawiają na zieloną energetykę, PiS deklamuje o modernizacji kraju, a hamuje jej rozwój lub wręcz ją likwiduje. Zachód (Trump przeminie) idzie w przeciwnym kierunku niż Polska, bo u nas teraz też rządzą politycy, którzy nie wierzą w globalne ocieplenie i jego związek z aktywnością ludzką.

We Francji prezydent Macron rozumie powagę sytuacji, lecz też się cofa. Nie tylko przed koniecznymi w walce z zagrożeniem podwyżkami cen paliw. Pewno odłoży też reformę systemu emerytalnego, której społeczeństwo nie chce, choć państwo bez niej nie da rady na dłuższą metę. To jest myślenie na krótką metę. Co nas obchodzi los naszych dzieci i wnuków, ludzkości, planety? To abstrakcje. Musimy kierować się instynktem własnego przetrwania, a po nas choćby potop.

W dobrej sprawie prawdziwy przywódca nie ustępuje przed ulicą. Ulica może nie mieć racji. Może nie widzieć dalej, głębiej. Od tego są przywódcy. Macron zaproponował kompromis żółtym kamizelkom. Odroczył o pół roku podwyżkę cen paliw. Nic to nie dało. Ulica żąda generalnej poprawy stopy życiowej. Ruch żółtych kamizelek infiltrują ekstremiści skrajnej prawicy i skrajnej lewicy przy wsparciu propagandowym Rosji.

Polski premier obiecuje na partyjnym zjeździe, że Polska będzie „bijącym sercem Europy”, modernizacja będzie szła naprzód, a wynagrodzenia zrównają się ze średnią unijną. Kto w to wierzy, niech wierzy.

Inni powinni pamiętać, że językiem pisowskim rządzi zasada „białe jest czarne”. Należy więc się liczyć, że przygotowania do polexitu zostaną w drugiej kadencji Morawieckiego przyspieszone, ewentualna poprawa poziomu życia będzie okupiona podwyżkami danin wszelkiego rodzaju, a może i wybuchem inflacji, który poprawę zeżre, a modernizacja zakończy się zakazem in vitro i dodaniem krzyża orłu na godle państwowym.

Kto sam siebie chwali w polityce, nim go pochwalą obywatele i wyborcy, ten nie dorósł do przywództwa. Do historii samochwały nie przechodzą, chyba że do historii politycznego obciachu.