Morawiecki, niestety

Żeby uniknąć głosowania nad wotum nieufności, premier Morawiecki poprosił Sejm o głosowanie nad wotum zaufania. Opozycja, zgłaszając wniosek o wotum nieufności, nie miała oczywiście szans, by obalić premiera popieranego przez prezesa.

Ale wniosek jest okazją do debaty, a przynajmniej do oświadczeń klubowych. Można wytknąć przed społeczeństwem słabe punkty, błędy, wpadki, niespełnione obietnice, manipulacje faktami. Sprostować propagandowe kłamstwa upowszechniane w mediach pisowskich. Wykazać premierowi, że rok sprawowania chaotycznych rządów to za mało, by się chwalić sukcesami.

Mateusz Morawiecki rzeczywiście nie ma doświadczenia państwowego. Jako wiano wniósł do zawartego z PiS zaledwie rok temu małżeństwa politycznego doświadczenie urzędnika bankowego średniego szczebla i absolwenta zachodnich kursów biznesowych. No i fakt, że jest synem Kornela Morawieckiego, którego pisowska prawica obsadza w roli Lecha Wałęsy. Morawiecki nawet retorycznie przypomina ojca. Nie jest to komplement.

Premier, prosząc Sejm o wotum zaufania, uciekł do przodu. Podczas debaty nad wotum nieufności będzie się chwalił, że już otrzymał wotum zaufania. A zatem ma mandat do dalszego kierowania rządem i dlatego bezsilna opozycja „wszczyna awantury”.

Na tym dziś polega taktyka rządu Morawieckiego: przeczekać i przykryć kryzys z KNF, z podwyżką cen energii i protestami pracowniczymi, a jednocześnie pokazać elektoratowi, że PiS trzyma się mocno i będzie rządził jeszcze długo.

Jest to niestety możliwe, choć mniej pewne, niż by wskazywały sondaże poparcia. W Polsce łaska wyborcy na pstrym koniu jeździ. Po trzech latach rządów nawet twardy elektorat Kaczyńskiego może być zszokowany chciwością, kumoterstwem, niekompetencję obecnej władzy. Baza wyborcza PiS się nie poszerza, nie udało mu się zdobyć poparcia większości społeczeństwa miejskiego ani zaproponować czegoś nowego i świeżego wyborcom w centrum sceny politycznej.

Tak naprawdę siłą premiera Morawieckiego nie są jego dyskusyjne osiągnięcia i zamiary, ale brak alternatywy. PiS nie ma innego kandydata na szefa rządu. Tak liche są jego kadry przywódcze, że nie zaryzykuje dymisji ministra Ziobry ani nawet minister Zalewskiej.