Tylko wspólna lista

Fuzja części Nowoczesnej z sejmową Platformą Obywatelską to dobra wiadmość dla opozycji demokratycznej i krok we właściwym kierunku. Opozycja demokratyczna ma szansę wygrać ze „zjednoczoną prawicą”. Warunkiem jest wyraźny przekaz wyborczy i jak najszersza wspólna lista. Po dołączeniu do klubu PO-KO części posłów Nowoczesnej opozycja demokratyczna w Sejmie jest silniejsza, a to może zachęcić ludzi w terenie do aktywności.

Opozycja rozdrobniona na sejmowe kółka i partyjki jest na rękę pisowskiej prawicy. PiS się raduje, słysząc o nowych partiach, bo każda, jeśli zdoła wystawić jakichś kandydatów, odbierze jakąś cząstkę głosów najsilniejszej dziś partii opozycyjnej, czyli PO. Dziś w realnej polityce tylko wokół PO można budować jakąś koalicję zdolną odsunąć pisowską prawicę od władzy.

Jaką? Są różne warianty, ale bądźmy realistami. Biedroń nie po to pozuje albo jest kreowany na polskiego Macrona, by przybić piątkę ze Schetyną. Lewica w zasadzie odpada, z ludowcami nigdy do końca nie wiadomo, choć wspólna lista PO/KO i PSL miałaby sens i dobre rokowania w wyborach europejskich. W tej sytuacji najbardziej prawdopodobne jest przymierze wyborcze między Platformą i częściami Nowoczesnej i starej lewicy. To nie jest potęga, tylko polityczna kroplówka, pozwalająca im trwać, ale chyba nie rządzić.

Wracamy więc do punktu wyjścia: tylko jak najszersza koalicja wyborcza demokratycznych sił opozycyjnych ma przyszłość. Ich rozdrobnienie pomoże „zjednoczonej prawicy” utrzymać władzę. PiS ma dziś narzędzia, by wzmacniać i pogłębiać podziały i animozje w opozycji. Może ją politycznie korumpować, zastraszać, niszczyć propagandowo. Na dodatek część młodej lewicy szczerze nie znosi Schetyny, a prosocjalne rządy Kaczyńskiego uważa za mniejsze zło niż powrót do władzy wolnorynkowej Platformy. Dodajmy do tego obowiązującą ordynację wyborczą – metodę d’Hondta – a ujrzymy skalę wyzwania.

Kto nie chce Kaczyńskiego, Ziobry, Gowina i Dudy u władzy, ma do dyspozycji dwa cele działania politycznego. Mniejszy, czyli pozbawienie pisowskiej prawicy samodzielnej większości parlamentarnej, i maksymalny, czyli pozbawienie władzy tejże prawicy. Obu celom służy wspólna lista bloku demokratycznego. Jej brak lub bylejakość służy PiS-owi.