Szokująca historia ks. Jankowskiego
Kapelan Solidarności ks. Henryk Jankowski przez długie lata uprawiał pedofilię, o czym wiedziano w elicie kościelnej i politycznej. Bulwersujący tekst na ten temat opublikowała w „Gazecie Wyborczej” Bożena Aksamit. Tym razem to nie fikcja filmowa, choć aż się prosi o Smarzowskiego, lecz reportażowa rekonstrukcja ponurej rzeczywistości. Sprawa jest znana od dłuższego czasu, ale teraz wypłynęły nowe drastyczne wątki i otwiera się nowy rozdział.
Można załamać ręce. Bo to nie jest tylko historia wzlotu i upadku samego księdza, ale też objęcia jego seksualnego drapieżnictwa zmową milczenia w PRL i w Polsce niepodległej. Okazuje się, że za starego systemu księdza chroniła przed odpowiedzialnością sutanna, a w Polsce po 1989 r. znajomość z liderami nowych elit wywodzących się z opozycji demokratycznej i ruchu Solidarności, od Lecha Wałęsy po Adama Michnika.
Nimb kapłana patrioty zaczął słabnąć, gdy Jankowski popadł w antysemityzm i zaczął robić z siebie ofiarę jakichś wyimaginowanych wrogów Kościoła i Polski. Krytyka księdzu się należała, bo mówił i robił rzeczy kompromitujące go jako obywatela i duchownego kojarzonego z Solidarnością. Ale uprawiania pedofilii czy seksu z niepełnoletnimi nikt w tych kręgach księdzu nie wytknął. I to jest szok.
Być może stało się tak, bo nowe – jak zresztą stare, peerelowskie – elity nie reagowały tak, jak reaguje się dzisiaj się na pedofilię w Kościele i gdzie indziej. Jak to ujmuje jeden z bohaterów reportażu, nie było jeszcze takiej „mody”. Nie kojarzono też poszczególnych przypadków pedofilii z udziałem duchownych z całym kościelnym systemem tuszowania tych przestępstw. Działał też silny odruch obronny, że przecież ksiądz to chodzący wzór cnót. Jeśli ktoś robi z niego „zboczeńca”, to albo kłamie i oczernia z jakichś osobistych powodów, albo jest komunistą czy ubekiem walczącym w ten sposób z Kościołem.
Oburzenia i protestów nie było także dlatego, by nie antagonizować Kościoła. W PRL dlatego, że był sprzymierzeńcem w walce z autorytarnym państwem. W III RP dlatego, żeby nie torpedował reform demokratycznych. Ale te wszystkie powody nie usprawiedliwiają milczenia o złych czynach ks. Jankowskiego. Zakładamy bowiem, że do nich rzeczywiście doszło, a nowe świadectwa zawarte w reportażu polegają na prawdzie.
Dlaczego więc ludzie dzielni, odważni, z moralnymi kręgosłupami milczeli, choć wiedzieli? Czy są gotowi nam to wytłumaczyć po artykule? To ważne w walce z wykorzystywaniem seksualnym nieletnich w Kościele, bo może pomóc zrozumieć, dlaczego pedofilia w Kościele, a także innych instytucjach była i jest tolerowana, ukrywana, lekceważona, wypierana ze świadomości i sumienia. Przykład idzie z góry. Jeśli otoczenie księdza milczało, a księdzu postawiono pomnik, to ofiary i ich bliscy musieli wyciągnąć wniosek, że w kwestii pedofilskiej też są równi i równiejsi i nie ma sensu wyrywać się przed milczący szereg.
Komentarze
Usłużnie i posłusznie melduję, że za sprawą publikacji „Dużego Formatu” („Gazety Wyborczej”) wrócił właśnie temat pedofilii zmarłego w 2010 r. księdza prałata Henryka Jankowskiego, przyjaciela politycznego rodu Wałęsów, kapelana Solidarności, osobnika wielce „zasłużonego” dla tzw. antykomunistycznej opozycji w latach 1980-tych. Upamiętniono go więc w roku 2012 okazałym pomnikiem wzniesionym na skwerze, który nazwano jego imieniem. Sale teraz pod figurą tegoż zasłużonego dla obecnych elit politycznych RP księdza, a szczególnie dla PO, ktoś położył właśnie dziecięce buciki. Pojawiły się też kartki z napisem „pedofil”. Posłanka Joanna Scheuring-Wielgus zaapelowała też do popieranego przez PO prezydenta miasta Gdańska Pawła Adamowicza, który w młodości był ministrantem w kościele św. Brygidy, gdzie ów ksiądz Jankowski był proboszczem, o usunięcie pomnika, bo „zasługi niczego nie wymazują. Pedofilia to zbrodnia”.
Na stronie petycjeonline.com umieszczono więc petycję do radnych miasta Gdańska wnoszącą o likwidację pomnika i odebranie skwerowi imienia księdza prałata Jankowskiego. Prezydent Adamowicz zapowiedział w tej kwestii tylko konsultacje z mieszkańcami, ale pod publikacjami relacjonującymi treść tego reportażu pojawiły się setki opinii internautów.
Pierwszy raz o sprawie głośno zrobiło się latem roku 2004, kiedy to gdański sąd rodzinny złożył w prokuraturze doniesienie o podejrzanych kontaktach prałata z jednym z ministrantów. Prokuratura wszczęła wówczas śledztwo z artykułu 200 kodeksu karnego, który dotyczył molestowania nieletnich. Poszkodowany przez księdza Jankowskiego chłopiec miał wtedy 16 lat i był skonfliktowany z rodzicami. Zaprzeczał jednak, jakoby był molestowany, a biegły sądowy uważał, że kłamie. Cała historia była więc niejasna. Sporo mówiło się wtedy o upodobaniu duchownego nie tyle do dzieci, ile do młodych mężczyzn, że kręcą się po plebanii, zachowują nazbyt swobodnie, że ksiądz obdarowuje ich prezentami etc. Ktoś był nawet świadkiem jakiegoś powitalnego czy pożegnalnego pocałunku w usta. Był więc niesmak, ale nie było jeszcze twardych dowodów przekroczenia granic wyznaczonych przez prawo, były tylko plotki i domysły, a więc sprawa rozeszła się „po kościach”. Trudno jest dziś powiedzieć, czy prokuratura zrobiła wówczas wszystko, by dogłębnie rzecz wyjaśnić, czy wprost przeciwnie, badała sprawę tak, by nic nie znaleźć. Postępowanie skończyło się więc umorzeniem, co było oczywiście bardzo wygodne dla ówczesnych elit władz, a szczególnie dla Wałęsów i PO.
Nawiasem mówiąc, opinię publiczną (nie licząc fanklubu ks. Jankowskiego) bardziej oburzało wtedy upodobanie duchownego do luksusowych aut, strojnych szat i wystawnego życia, a także antysemickie wypowiedzi, a o seksualnym wykorzystywaniu dziewczynek na tamtym etapie w ogóle nie było mowy. Ten ostatni wątek pojawił się dopiero teraz wraz z relacją głównej bohaterki reportażu w „Dużym Formacie”. Zdecydowała się ona pod imieniem i nazwiskiem opowiedzieć o swoich traumatycznych doświadczeniach sprzed 50 lat, gdy była ona 12-letnią dziewczynką. Według publikacji katalizatorem tej decyzji było zetknięcie się ze wspomnianym na wstępie pomnikiem honorującym księdza. Ale zapewne nie bez znaczenia była też zmiana klimatu społecznego wobec tego typu spraw. W rezultacie ofiary nadużyć seksualnych ze strony duchownych mogą dziś liczyć na większe zrozumienie i wsparcie aniżeli przed laty. To zrozumienie dla pokrzywdzonych przebija w postach zamieszczanych w Internecie. Co więcej, z potępieniem nadużyć seksualnych księdza prałata Jankowskiego wystąpili znani publicyści – zarówno prawicowi, jak i lewicowi, choć oczywiście nie brak jest też osób traktujących reportaż „Dużego Formatu” jako szkalowanie, nagonkę na Kościół.
Artykuł „Dużego Formatu” wywołał więc burzę emocji. Ale emocje nie są oczywiście najlepszym filtrem tam, gdzie potrzebna jest weryfikacja faktów. Nie ma powodów, by nie wierzyć bohaterce reportażu, gdy opowiada ona o swoim osobistym doświadczeniu. Ale już zrelacjonowana przez nią historia jej starszej koleżanki Ewy, która jakoby zaszła w ciążę zgwałcona przez ks. Jankowskiego i popełniła samobójstwo, wymagałaby gruntownego sprawdzenia. Lecz przez kogo? Nie ma tu raczej szans na przeprowadzenie w Polsce uczciwego śledztwa prokuratorskiego, przynajmniej dokąd POPiS jest u władzy. Obrońcy księdza prałata powiedzą bowiem, że oskarżony nie żyje od kilku lata więc nie może się on bronić. Zdaniem zwolenników księdza prałata, te rzucane dziś słowa o zboczeńcu, odrazie, obrzydzeniu budzą niesmak, opór i wątpliwości. Nasuwa się więc pytanie: czy media powinny być tu ostateczną instancją, najwyższym sądem w tego typu sprawach? A na to się właśnie zanosi. W Polsce przyjęła się bowiem błędna zasada, aby o zmarłym mówić dobrze albo wcale, chyba że jest to komunista. Stąd sporo jest też głosów niechęci, iż oto ktoś tę „świętą” zasadę narusza i że to wszystko miałoby sens tylko wtedy, gdyby ksiądz prałat żył: „z martwymi się nie boksuje” – pisze jeden z internautów. Pojawiają się opinie, że trzeba się skupić na żywych, którzy wciąż szkodzą. Z drugiej strony wiemy już jednak, jak skomplikowane bywają konsekwencje molestowania seksualnego, zwłaszcza w przypadku nieletnich, że często trzeba wielu lat, żeby takie zdarzenia ujawnić, a więc przydałaby się tu jakaś ścieżka dla tych ofiar księży, których krzywdziciele już nie żyją, którzy przez śmierć uniknęli poniesienia odpowiedzialności za swoje zbrodnie.
Gdyby polski Kościół jako instytucja był w kwestii rozliczeń z pedofilią wiarygodny, gdyby dawał on rękojmię uczciwego zbadania każdej sprawy, to byłby on wtedy, być może, właściwą instancją. Ale wiemy przecież i to zbyt dobrze, jak polscy hierarchowie kościoła rzymskiego reagują na stanowcze deklaracje i apele papieża Franciszka. Trudno jest przecież uwierzyć, że taki np. metropolita gdański, Sławoj Leszek Głódź, stanąłby na wysokości zadania, gdyby to do niego przyszła bohaterka reportażu i opowiedziała mu swoją historię...
Więcej tu: Ryszarda Socha, „Polityka”:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1774286,2,posmiertna-infamia-pralata-jankowskiego.read
Doskonały tekst pokazujący odmęty upadku w jakim zmierzać można gdy zaniedbuje się jakość procesu.
Tajna watykańska instrukcja Crimen Sollicitationis obowiązywała „wszystkich patriarchów, biskupów, arcybiskupów i innych ordynariuszy” Kościoła rzymskokatolickiego w latach 1962-2001. Określała ona sposób postępowania biskupów w przypadku oskarżenia katolickich księży o: solicytację spowiedzi (namawianie penitenta do aktów seksualnych, zob. punkt. 1); homoseksualizm (p. 71 w połączeniu z p. 72); pedofilię lub zoofilię (p. 73,
Abp Viganò odpowiada na milczenie papieża Franciszka. Napisał kolejny list. „Ani papież, ani żaden z kardynałów w Rzymie nie zakwestionowali mojego świadectwa”. „Wierni zasługują na to, by poznać odpowiedź”. „Papież Franciszek wiedział o przypadkach molestowania, chronił kardynała McCarricka”.
„Zamiast wyjaśnienia skandalu Kościół oferuje coś innego: modlitwę za ofiary pedofilów. Na portalu internetowym Episkopatu na temat wykorzystywania seksualnego w artykule z lutego br. można przeczytać, że ochrona małoletnich jest jednym z najważniejszych zadań Kościoła. Tak napisano wskazując na prowadzoną przez jezuitę o. Adama Żaka placówkę koordynacyjną. Te słowa brzmią jak szyderstwo”
„16 lat temu mieliśmy sprawę abp. Juliusza Paetza, która nigdy nie została wyjaśniona. Tak kryto, tak tuszowano tę sprawę, że do dziś nikt nic nie wie” – w polskim Kościele istnieje lobby homoseksualne. Jest to lobby może nieliczne, ale bardzo wpływowe”
„Kolejne badania uniwersyteckie potwierdzają związek między homoseksualizmem a pedofilią. Przytłaczającą większość przypadków molestowania seksualnego nieletnich przez duchownych stanowią czyny homoseksualne. Świadczą o tym m.in. wyniki dochodzeń przeprowadzonych przez trzy niezależne od Kościoła instytucje: uczelnię kryminologiczną John Jay College przy Uniwersytecie Miasta Nowy Jork, Królewską Komisję ds. Odpowiedzi Instytucji na Wykorzystywanie Seksualne Dzieci w Australii oraz Wielką Ławę Przysięgłych stanu Pensylwania”
Papież właśnie odwołał kardynała, który ostro zwalczał przypadki molestowania. Kardynał Gerhard Müller, wraz ze swoimi doświadczonymi trzema współpracownikami z Kongregacji Nauki i Wiary, zostali zwolnieni przez papieża Franciszka, bo wszyscy starali się lojalnie przestrzegać obowiązujących w Kościele zasad dotyczących duchownych, którzy dopuścili się molestowania i nadużyć.
To jest chyba polska przypadłość. W momencie gdy jakieś zjawisko istnieje to nikt nie potrafi go zauważyć, albo nie chce, przeważnie gdy dotyczy to księży. Pamiętam jak w końcu ubiegłego wieku, gdy byłem dyrektorem jednego hotelu w Gdańsku. Właściciel z okazji swoich pełnych urodzin urządził bankiet. Był on znaną postacią w Gdańsku, zaprosił więc wielu członków z partii znanych z pierwszych stron gazet. Byli także samorządowcy i komendantem policji na czele. Przybył także ksiądz prałat Henryk Jankowski otoczony wianuszkiem młodych 14-16 letnich chłopców. Nikomu to nie przeszkadzało, nikt nic nie widział. Miałem tylko kłopot, co z tymi młodzieńcami zrobić by nie pałętali się po hotelu. Zadaniem tych chłopców było też rozdawanie publikacji wydanych pewnie staraniem prałata, a szkalujących naród żydowski. Sam miałem kilka tych publikacji, po przejrzeniu tytułów nigdy do nich nie zajrzałem i po jakimś czasie je wyrzuciłem, bo szkoda było czasu na ich lekturę.
„Dlaczego więc ludzie dzielni, odważni, z moralnymi kręgosłupami milczeli, choć wiedzieli? ”
Ano wyjasnienie jest prozaicznie proste, KK w Polsce bali sie i boja wszyscy. Co widac slychac i czuc. Czolobitnosc, usluznosc i wrecz lizusostwo naszych „elit” wyjasnia dlaczego ten Kosciol tak sie utuczyl zhardzial i chce ciagle wiecej. Wladzy i kasy.
Te „elity” zawsze byly wasalami Kosciola, jego swieckim ramieniem, V kolumna w swietej misji zawlaszczania Polski.
Ci sami „dzielni, odważni, z moralnymi kręgosłupami” bronili jak charty poznańskiego arcybiskupa Juliusz Paetza oskarzonego o seksualne molestowanie kleryków.
List w obronie Paetza podpiali rektorzy poznańskich uczelni, ludzie kultury, biznesmeni. – razem 26 sygnatariuszy.
https://www.newsweek.pl/polska/juliusz-paetz-oskarzany-o-molestowanie-klerykow-arcybiskup/1pmvyw3
Ludziom Kościoła pozwalano na zbyt wiele, bo wydawało się, że oni też są przeciwko totalitarnej władzy. I to był błąd, teraz co i rusz pojawia się jakaś dziwna ustawa firmowana przez jeszcze dziwniejsze organizacje katolickie. Oni chcieliby totalitaryzmu, tyle że czarnego, a nie czerwonego. No i są bogatsi o te miliardy płynące ze wszystkich stron. Ustawy reprywatyzacyjnej dotąd nie ma, a Kościołowi oddano to, co miał, i to, czego właściwie nie miał, ale chciał mieć, więc dostał – reprywatyzacja w Warszawie to mała sprawa w porównaniu do Komisji Majątkowej. Czy taka instytucja może być moralnie czysta? Zresztą w dobre prowadzenie się dostojników watykańskich też jakoś nie wierzę – abp Wesołowski i ten jego seksualny przyjaciel ksiądz przykładem. Jeśli coś się dzieje dobrego w Kościele, to tylko pod presją mediów i społeczeństwa. Oby i nasze dorosło.
III RP w pigułce!
Co z tego, że całe Trójmiasto od lat opowiadało, że prałat współprcaował z gangsterami. Co z tego, że mówiło się o jego pedofilii. Prałat się znał z Michnikiem i Wałęsą, więc nikt mu nie mógł podskoczyć. Prokuratura i sędziowie byli na telefon.
Stawiam dolary przeciw orzechom, że Pan Redaktor również o tym wiedział.
Jak Wam nie wstyd!?
Nie tylko w „tym”, czyli peerelowsko-opozycyjno-rządowym środowisku. Przecież śpiewanie w poznańskim sławnym chórze ani z polityką ani z religią nic wspólnego nie miało. Chyba…
Historię Barbary Borowieckiej wykorzystywanej przez prałata Jankowskiego wcześniej opisała szczegółowo Joanna Podsadecka w książce „Sztuka czułości”. Nie podała tam nazwiska molestującego księdza, zapewne chcąc chronić ofiarę przed mackami ludzi Kościoła i Solidarności.
Pani Borowiecka miała naprawdę ciężkie życie… Polecam lekturę.
Wykorzystywani mężczyźni, o których mowa w reportażu Bożeny Aksamit opisani zostali wcześniej w książce Petera Rainy. Poza tym jeden z nich wystąpił w dokumencie Sylwestra Latkowskiego o pedofilii w 2005 roku.
Gdy ks. Jankowski żył, uważałem go za politycznego kabotyna, który swoją prawdziwą czy fałszywą legendę zamieniał na kasę i życie w luksusie, które (według mediów) lubił nie mniej, a może bardziej, niż swoje kapłaństwo. Ale oskarżanie go o czyny niemoralne, nakręcanie na niego nagonki wiele lat po śmierci jest w mojej ocenie niegodne czy wręcz podłe. Kiedy oskarżony nie może się bronić, to każde oskarżenie może być pomówieniem. Jak nie było odwagi, by go oskarżyć za życia, to po śmierci „gęba w kubeł”. Nie chcę tym stwierdzeniem nikogo obrazić, odnoszę to do siebie, ale może ktoś zechce naśladować.
W tekście pana redaktora zaskoczyło mnie jednak coś innego. Otóż w obowiązującej w Polsce IPN-owskiej wersji historii PRL księża byli inwigilowani aż do slipek i do pościeli. Bezpieka znała wszystkie seksualne wyskoki księży, a jak któryś był za mało obrotny w poszukiwaniu partnerów/partnerek seksualnych, to służby usłużnie im ich/je podsuwały. Podobno wszystko po to, by następnie szantażować delikwentów. A tu masz: doszło do „objęcia jego seksualnego drapieżnictwa zmową milczenia w PRL (…) Okazuje się, że za starego systemu księdza chroniła przed odpowiedzialnością sutanna…”. No dobrze, zmowa milczenia dotyczyła tzw. demokratycznej opozycji. Ale dlaczego tej zmowy nie przerwała SB? Czyżby nie chciała mu zaszkodzić? A może nie chciała dlatego, że jego domniemane molestunki czy gwałty były tylko drobiażdżkiem w porównaniu do usług świadczonych dla SB? Ja bym tego nie potępiał, bo nawet gdyby tak było, to gość służył ojczyźnie tak jak umiał. I za dyktatury i za demokracji.
Lata temu pedofilię prałata bez ogródek opisywał tygodnik ”NIE”, ale przecież kto by się tym przejmował, wulgarny antyklerykalizm był znakiem firmowym Urbana. Pojawił się też reportaż w GW, opisujący przebywających na plebani ministrantów, obdarowywanych przez ks. Jankowskiego markowymi ubraniami, telefonami komórkowymi, dużymi sumami pieniędzy.
Obecna sytuacja, przypominająca wybuch granatu w zbiorniku na fekalia, jest konsekwencją typowej, rodzimej hipokryzji i zmowy milczenia wokół przestępstw księży, głębokiego, powszechnego przeświadczenia, że stoją ponad prawem, mają specjalny, wyjątkowy status. Wielu ludzi będzie publicznie odpowiedzieć na nieprzyjemne pytania. Panowie: Wałęsa, Borusewicz, Hall, Gwiazda, Lis i inni liderzy ”Solidarności” powinni szczegółowo wyjaśnić, czy o sprawie nie wiedzieli, czy też woleli nie wiedzieć. Szczególnie głęboką spowiedz powinien odbyć prezydent Adamowicz, który był przecież ministrantem w kościele św. Brygidy. Nic nie widział, niczego nie słyszał?!!! Przy ostentacji i poczuciu bezkarności prałata, trudno w to uwierzyć. A najżałośniejsze pytanie, to co z SB? Kto, jak kto, ale oni wiedzieli na pewno! I zapewne zrobili z tej wiedzy użytek. Trudno nie zgadnąć, jaki. O miejscowym arcybiskupie nie ma co wspominać, bo chyba nikt przyzwoity, nie zamierza prowadzić dialogu z tym panem na żaden temat.
A pomnik powinien stać, oblewany farbami we wszystkich kolorach tęczy, obwieszony dziecięcymi bucikami, jak most Tumski we Wrocławiu, kłódkami. Do czasu aż kościół uczciwie rozliczy się z pedofilią; otworzy archiwa, zadenuncjuje wszystkich swoich seksualnych drapieżców, żywych i martwych. I zadośćuczyni ofiarom, przestanie się za nie modlić, za to udzieli im konkretnego wsparcia, również, a może przede wszystkim finansowego, bo to tę szacowną instytucję zaboli najmocniej. A musi mocno zaboleć, by przekłuć ten balon, nadmuchany przez żądzę władzy, pychę, pogardę, chciwość i resztę grzechów głównych.
@MarcinGit
Gdybym wiedział, to bym nie napisał tego blogu. Napisałem, bo nie wiedziałem, a z reportażu wynika, że ludzie, których znam, wiedzieli i milczeli i to mnie zbulwersowało. To nie jest jednak III RP w pigułce, tylko Polska w pigułce, dawniej tak samo jak dziś, pod rządami Kaczyńskiego – duszące zapętlenie władzy, pieniędzy, polityki i episkopatu.
Polska jest bardzo dziwnym krajem. Może to wynika z hipokryzji, a może z faktu, że lubimy się napić i to tak, że urywa nam się film. W różnych krajach świata przeprowadzono ankietę dotyczącą molestowania. Wyniki ankiety w Polsce są szokujące i pokazujące coś nienormalnego o mieszkańcach tego kraju.
Otóż, ponad 30% Polek twierdzi, że były kiedyś molestowane co najmniej raz. Polscy mężczyźni twierdzą, że nigdy nikogo nie molestowali. Wynik ankiety wśród panów brzmi: 0% (słownie zero procent).
Tak więc, Jankowski też uważał, że nie zrobił nikomu żadnej krzywdy. I to właśnie musi się zmienić, jako rezultat ujawnienia prawdy o tej bestii, na dodatek w sutannie.
Ludzie dzielini, odważni, z moralnymi kręgosłupami milczeli, bo może nie wypadało?.
Dzisiejsze postępowanie Kościoła i jego przedstwicieli to prawdziwa zgroza, a większość katolików nie protestuje. Za 10 lat wszyscy będą zadawać sobie pytanie, dlaczego porządni ludzie milczeli.
Widocznie to jakaś reguła, że owieczki w pokorze znoszą ekscesy pasterzy.
Palenie czarownic. Inkwizycja. Katowanie i zabijanie wychowanków przez zakonnice. Molestowanie i pedofilia. Gromadzenie majątków. Życie w luksusie i rozpuście. W 21ym wieku tysiące matek nadal marzą o tym, by ich syn należał do tej organizacji. Miliony albo i miliardy padają na kolana przed Antychrystami. Brak słów.
@LK/jakowalski
6 grudnia o godz. 16:10
Czyzby ks. Jankowski zostal pedofilem dopiero po 1989? Czyzby socjalistyczna PRLowska wladza o niczym nie wiedziala?
Pospekulowales sobie o POPsie. Moze wiesz jakie korzysci PRLowska wladza z pedofilii ks. Jankowskiego miala?
mały fizyk
6 grudnia o godz. 23:05
„Czyzby ks. Jankowski zostal pedofilem dopiero po 1989? Czyzby socjalistyczna PRLowska wladza o niczym nie wiedziala?”
Państwo policyjne – jakim była PRL – nie tylko wiedziało wszystko o wszystkich księżach, ale też wykorzystywało tę wiedzę do bieżącej polityki. Dlatego właśnie ksiądz Jankowski został kapelanem Solidarności.
Jeszcze w trakcie trwania strajku w Stoczni Gdańskiej, ludzie rozumni wiedzieli, że służby specjalne nie pozwolą na to, żeby jakiś nie umoczony duchowny katolicki, wcielił się w rolę „brata bliźniaka” L.Wałęsy.
https://nowahistoria.interia.pl/historia-na-fotografii/strajk-w-stoczni-gdanskiej-sierpien-1980-zdjecie,iId,1543215,iAId,110797
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/historia/1691964,1,odtajniono-brytyjskie-dokumenty-o-polsce-lat-80.read
Az strach pomyslec drodzy blogierzy jak szybko przelecial ten rok. Bedac czlowiekiem starszej daty skladam zyczenia swiateczne i noworoczne z malym wyprzedzeniem. Ciagle ulegam zludzeniu, ze list z Antypodow idzie co najmniej 10 dni. Od ostatniego wpisu z lipca br. oderwalem sie prawie calkiem od polityki, nawet tej tutejszej, gdzie prawicowa konserwa dogorywa w smiertelnych drgawkach, wodzac sie za lby w kwestiach tozsamosci ideologicznej. Ich wlasny elektorat wyprzedza ich o jakies 20 lat. Jak zawsze, na poludniowej polkuli wszystko do gory nogami. Czarne labedzie, Partia Pracy gora, tu lato u was zima itp. Troche czlek juz przywykl do braku synchronizacji czasowo-ideologicznej. Podsumowujac niniony rok mam nieodparte wrazenie, ze swiat jakos ponownie zchamial i zagubil sie, nie po raz pierwszy zreszta.
Gadu, gadu, ale czas juz na zyczenia. A wiec pogodnych swiat B.N. i Sczesliwego Nowego Roku wszystkim dzielnym komentatorom zyczy kominiarz (nie,nie kominiarz, Aborygen, to tyko taki zart, kominiarz tez czlowiek , czasami troche niedomyty) no i oczywiscie specjalna wiazka samych zyciowych pozytywow w kierunku gospodarza, ktory ujal mnie, po raz ktorys z rzedu, okreslajac sie sie w jednym ze swych postow nie jako gospodarz ale osoba piszaca od serca. Musze przyznac, ze czesto mu sie to udaje i chwala mu za to. Chcac nieco odbiec od szablonu jakimi opatrzone sa teksty swiatecznych i noworocznych zyczen popadlem w jedna ze swych debilnych zadum na temat czego zyczylbym sobie na nadchodzace miesiace. Nie jest to bynajmniej pytanie latwe. Z opresji wybawil mnie rzut oka na niedawno zakupiony kalendarz scienny Michaela Leuniga tut rysownika i mysliciela bedacego jakas mieszanka Mleczki i Dudy Gracza z domieszka melancholii. Wzrok moj padl na miesiac luty A.D. 2019 pod ktorym widnial natepujacy tekst, z ktorym zyczeniowo sie w pelni identyfikuje. (Jak zawsze nieudaczne, wlasne tlumaczenie dla borykajacych sie z j language. )
PLODDERS PRAYER
God give me a quiet week,
Nothing too amazing,
Nothing too far up the creek,
I need to do some grazing
God please let me simply plod
A path that’s not too rough.
Being me is very odd
And that is quite enough.
[MODLITWA CZLAPIACEGO PRZEZ ZYCIE
Panie, choc jeden tydzien daj.
Ot, taki zwykly, mily
Bym spedzic mogl go sam na sam.
Bez zadan ponad sily.
I pozwol czlapac posrod dni,
droga, na ktorej los nie warczy.
Czesto samemu dziwiac sie
i to zdziwienie calkiem starczy.]
Łatwo w 2018/19 oburzač się i pytać „dlaczego”.Dziś już jest trochę inaczej ,niż 7-8 lat temu (a jakie używanis mieli pedofile w sutannach i świeccy 100,200 czy 500 lat temu!).
Z tej okazji warto przypomnieć niemal równoległą sprawę Sir Jimmiego Saville’a,disc-jockeya i gwiazdy BBC (1926-2011),kawalera orderu Imperium Brytyjskiego (1971/72-najwyższe odzn.!),z nadanym”szlachectwem papieskim” (1990-JP II,”polski ślad”).
Pierwsze sygnały były już w 1963, potem wiele innych, m.in. w 1978 otwartym tekstem oskarżał go John „Rotten” Lydon z punkowej kapeli Sex Pistols, ale kto by tam słuchał „Zgniłka”, tak jak i Urbana.
Wszystko zaczęło się walić w rok po śmierci,na jaw wyszły takie rzeczy,że Jankowski to przy nim detalista-amator, była nawet nekrofilia.
Kościół tym razem nie miał z tym nic wspòlnego, ale też niwiele go to nauczyło.
Wyczyszczono go z pamięci publicznej,jak za Stalina starych bolszewików, miał swoje ulice,tabliczki odkręcano zanim farba dobrze wyschła, nagrobek komisyjnie potłuczono i wywieziono na nieznany śmietnik. Chciano wykopać zwłoki,skremować i wyrzucić do morza, ale nie przeszło. W Wikipedii też jest.
@Lubat
Bredzisz.
Hipokryzja jest wpisana w nature katolicyzmu.
Dezerter83, 7.12.18 00:36
To byl tez moj pierwszy wniosek: Jankowski musial byc informatorem.
lubat
6 grudnia o godz. 21:02
” Ale oskarżanie go o czyny niemoralne, nakręcanie na niego nagonki wiele lat po śmierci jest w mojej ocenie niegodne czy wręcz podłe. Kiedy oskarżony nie może się bronić, to każde oskarżenie może być pomówieniem.”
Miałbyś rację, gdyby chodziło o jakiegoś księdza nie znanego poza swoją parafią ale tu chodzi o człowieka, którego stawia się na piedestale, buduje się mu pomniki, przedstawia się jako postać legendarną i wzór do naśladowania!
Czy mamy prawo ufać tym, którzy przedstawiali nam fałszywy obraz tej osoby, zatajali jego niemoralne uczynki?
To jest kolejny przykład, że wielu „bojownikom o wolność i demokrację” tak naprawdę chodziło o dorwanie się do żłobu. Świetnie to pokazuje „Skucha” Jacka Hugo Badera.
W 1989 roku po zwycięstwie „rycerzy bojowników” nastąpił trwający do dzisiaj „atak ciur obozowych na tabory wroga” w czym ochoczo pomagały „ciury pokonanych”.
Biedroń mówi wyraźnie i dobitnie o rozdziale państwa i kościoła. Może na tym trzeba się skupić i sprawdzać co mają na ten temat do powiedzenia inne partie i czy to jest wiarygodne.
Reszta to udawane oburzenie, że rezygnacja z życia seksualnego młodego mężczyzny czy kobiety w ramach kapłaństwa to normalna sprawa i pedofilia jest nie do pomyślenia, nie wspomnę o homoseksualizmie.
@gotkowal 6 grudnia o godz. 21:14
cyt: „Lata temu pedofilię prałata bez ogródek opisywał tygodnik ”NIE”, ale przecież kto by się tym przejmował, wulgarny antyklerykalizm był znakiem firmowym Urbana.”
Smutna refleksja się nasuwa o coraz powszechniejszej, w internecie szczególnie, manierze przesady: wszystko opisywane jest „niebywałe” „przekraczające wszelkie granice”, „szokujące” itp. itd. Przypomina się stare porzekadło, z morałem: …. a kiedy przyszli prawdziwi bandyci, nikt się nie ruszył, wszyscy przywykli do codziennego „łapcie bandytę!”
Kiedy, prócz zboczeń seksualnych, wytknie się publicznie urzędnikom kościoła niejawną współpracę z władzami PRL, reprezentowanymi głównie przez SB, a przedtem UB? Władza komunistyczna, w pierwszym, najbardziej brutalnym okresie „przekształcania i utrwalania” skoro nie wyrwała kościoła z korzeniami, jak zrobiono to w ZSRR, to wyłacznie dlatego, że uznała utrzymanie go za bardziej dla siebie opłacalne. Kto inny tak znał prawdziwe nastroje społeczne, jak księża? Więc jakaś współpraca była koniecznością, należy teraz, już z perspektywy historycznej, rozważyć w jakim zakresie by przeżyć, a kiedy zaczynało się „dla korzyści osobistych”. Dotyczy nie tylko księży.
@lubat
6 grudnia o godz. 21:02
Drogi Lubat z tego co pamiętam to cały zasób archiwalny zgromadzony w pocie czoła przez IV departament SB został ,,sprezentowany” Episkopatowi przez rząd ,,nieodżałowanej pamięci Pana Tadeusza”.
Z jednej strony usprawiedliwia to ,,ślepotę” rządów III RP na klesze świństewka a z drugiej strony jasno wskazuje na wspólnictwo Episkopatu w kryciu różnorakich procederów. Finalnie okazuje się, że pisanina postkomunistycznego ,,plugawca” Urbana wcale nie była tylko wyssaną kalumnią…Co latami cały obóz poststyropianowy uznawał za pewnik.
@lubat:
W pełni Tobie na pewno nie odpowiem. Zwrócę tylko uwagę, że:
Po pierwsze, przy braku internetu (na przykład), SB miała jednak ograniczone możliwości inwigilacji. To, że chciała wiedzieć jak najwięcej, to nie znaczy, że to zawsze udawało się. Rzeczy, które dzisiaj znajdziesz w czyimś profilu na FB wymagały spotkań z „kontaktem operacyjnym”, lub udania się z podsłuchem na miejsce… A jeszcze dolicz wszystkie kłamliwe donosy, które trzeba sprawdzić…
Po drugie, pewne grzechy i winy są modne, a pewne nie. Pamiętam z późnego PRL nauczyciela, który lubił poklepywać chłopców po pupach na przerwach, o którym wciąż dowcipkowano ilu „Mareczków” zaprasza do siebie na noc. Owszem, nie słyszałem by komukolwiek rzeczywiście stała się krzywda — może zresztą ta ogólna świadomość sprawiała, że nie miał możliwości kogokolwiek rzeczywiście zaciągnąć do łóżka. Niemniej, przy obecnym wyczuleniu w tym temacie takie zachowania skończyłyby się zapewne pierwszego dnia wyrzuceniem z pracy, jeśli nie zawiadomieniem prokuratury.
Z czasów PRL pamiętam dowcipy o seksualnych propozycjach proboszczów wobec ministrantów. To nie była jakaś tajemnica, to było znane zjawisko, ale też nie było coś, na co było się wyczulonym. To budziło raczej żarty niż oburzenie.
Po trzecie, w SB nie pracowali głupcy. Nawet jak wiedzieli (zapewne coś wiedzieli), nawet jeśli nie lekceważyli, to decydować mogło co innego — o ile sam ksiądz nie dałby się ujawnieniem nastraszyć, to właściwie była to informacja bezużyteczna. I z teraźniejszości znamy przykłady dobrze udokumentowanej pedofiii, gdzie wierni i współpracownicy bronią księdza przed oskarżeniami. W PRL, gdy wiadomo, że atak mógł mieć podstekst polityczny, obrona byłaby jeszcze większa. Mogłaby zrobić z ks. Jankowskiego męczennika, zamiast go zdyskredytować.
Jak wyżej wspomniano w „Nie” już dawno o tym dość szczegółowo pisano.Kogo to obeszło?
I dlaczego nie?Cała ówczesna wierchuszka bywała na plebani,brała udział w libacjach,widziała młodzianków napełniających kieliszki.Wielu też korzystało z dóbr jakie dostarczały tiry z Niemiec.
Nikogo to nie brzydziło.No i obowiązywała osławiona instrukcja,która i św.Wojtyle nie przeszkadzała.
Śmieszne i żałosne jest,że „sprawę” będzie badał i wyjaśniał Głódż,który niejedną butelczynę na plebani wysuszył.
..ten grzech toczy kosciol od wielu lat ,myslenie biskupow jest proste ,,przeprasza ,, ma zalatwić sprawe ! NIETYKLANI MUSZA BYC OSADZENI !!!
@lubat
6 grudnia o godz. 21:02
„Kiedy oskarżony nie może się bronić, to każde oskarżenie może być pomówieniem. Jak nie było odwagi, by go oskarżyć za życia, to po śmierci „gęba w kubeł”.”
Tu przydałoby się małe doprecyzowanie: pisząc o tych, co nie mieli odwagi, masz na myśli osoby molestowane przez Jankowskiego czy współpracujących z Jankowskim opozycjonistów z czasów PRL? Bo jeśli osoby molestowane – to zdecydowanie się nie zgadzam. Wprawdzie nie mam analogicznych doświadczeń, więc mogę sobie tylko wyobrazić, co by było, gdyby było. Ale na ile znam samego siebie – tak mi się wydaje, że gdyby molestował mnie jakiś ksiądz jako dzieciaka, to tak cholernie bym się tego wstydził, że na długie lata zachowywałbym to w tajemnicy przed wszystkimi. A kiedy by wreszcie coś we mnie pękło, żeby wykrzyczeć światu prawdę o wyrządzonej mi krzywdzie? Nie mam pojęcia. Może po 15 latach, może po 70, a może nigdy. Dlatego nie zdziwiło mnie, że bohaterka wyciągniętej ostatnio na światło dzienne sprawy, dopiero po pół wieku zdecydowała się opowiedzieć o swojej traumie. Natomiast jeśli chodziło Ci o eks-opozycjonistów, to myślę, że masz trochę racji, ale nie do końca. Oczywiście o zmarłych albo dobrze, albo wcale, ale przecież nie możemy tej zasady stosować hiperrygorystycznie, bo to by wykluczało osąd wszelkich historycznych postaci. A Jankowski – jak by nie było, jest postacią historyczną. Dlatego moim zdaniem w tym konkretnym przypadku nad zasadą „aut bene, aut nihil” powinna górować zasada „lepiej późno niż wcale”.
gotkowal
6 grudnia o godz. 21:14
„Panowie: Wałęsa, Borusewicz, Hall, Gwiazda, Lis i inni liderzy ”Solidarności” powinni szczegółowo wyjaśnić, czy o sprawie nie wiedzieli, czy też woleli nie wiedzieć”
Moim zdaniem jest jeszcze trzecia całkiem realna możliwość, zjawisko dobrze znane w psychologii – wyparcie. Być może oni wszyscy, albo przynajmniej część z nich, zauważali, że w zachowaniach Jankowskiego w stosunku do małoletnich jest coś nie halo, ale podziw dla heroizmu duchownego (czy to rzeczywiście był taki wielki heroizm – to już inna para kaloszy) przesłaniał im w ich podświadomości wszystko, co mogłoby świadczyć na jego niekorzyść.
hippolit
7 grudnia o godz. 6:03
Święta racja! Tak późne wyjście na światło dzienne prawdy o Jimmy Savile w wolnej od przaśnej zaściankowości Wielkiej Brytanii to rzecz jeszcze bardziej nieprawdopodobna niż tak późne ujawnienie prawdy o ks. Jankowskich w ojczyźnie żołnierzy wyklętych. A jednak!
Aborygen
7 grudnia o godz. 3:03
dziękuję za piękne życzenia.
Skopiowałam i będę posyłała dalej.
A’propos bycia z sobą „sam na sam”, to Jean-Paul Sartre powiedział kiedyś, że gdy czujesz się samotny, gdy jesteś sam, jesteś w złym towarzystwie.
Życzę zawsze dobrego towarzystwa.
Jeżeli chodzi o Jankowskiego, to albo zaczniemy czyścić klerykalną zarazę do spodu, albo zgnijemy razem z nimi do szczętu. Tercium …
Wiem, wiem, są też pedofile nieumundurowani w kościelne uniformy. Rzecz w tym, że ci umundurowani działają w ramach instytucji. Instytucji społecznego zaufania. Instytucji, którą żywimy własną krwią (pieniądz – krwawica), którą oni nam zatruwają. Vide toruńskie pląsy. Piorą mózgi. Zgadzam się z Manuelą Gretkowską, która przyrównała ich do mentalnego smogu, który nas zabija.
To oni są cywilizacją śmierci.
@gotkowal:
Z teksu w GW pamiętam, że w 2004 roku była rozprawa sądowa. Wówczas ks. Jankowski się wybronił dzięki opinii przywołanego eksperta, że całowanie i przytulanie (a tyle zawierały dowody oskarżenia) to nie molestowanie. W każdym razie, sprawa już czternaście lat temu obiła się o sąd, była więc znana…
‚ Ale oskarżanie go o czyny niemoralne, nakręcanie na niego nagonki wiele lat po śmierci jest w mojej ocenie niegodne czy wręcz podłe. Kiedy oskarżony nie może się bronić (…)’
– zatem – przyjmując owa logikę – należy dalej oprawiać kult Prałata-Komandora?
W zasadzie – toutes proportions gardees – i do Hitlera ciężko się w tej sytuacji przyczepić….
Górale jakoś nie dzielą tego dziwacznego przesądu (‚de mortuins…’), kwitując te sprawy lakonicznie: ‚zakopać i łojscać!’.
Swoją drogą to Kaczyński ma szczęście w nieszczęściach: tak jak Smoleńsk „spadł mu z nieba” i utorował mu drogę do władzy,tak teraz Jankowski wyskoczył jako lepsza przykrywka na KNF niż ściemy Glapińskiego i podłe akcje Ziobry ze starym KNF-em. Nic dziwnego, że nawet psy gończe obozu dobrej zmiany doznały olśnienia moralnego, i nieśmiało krytykują człowieka Kościoła,lub dziwnie słabawo protestują przeciwko „nagonce”. Chętnie zrobiliby z tego temat nr.1 na dziś, ale z drugiej strony trochę pole minowe, tož to wzorcowy kapłan Katolickiego Państwa Narodu Polskiego. Z trzeciej strony možna by przy okazji dołożyć Wałęsie, więc ciekawa będzie obserwacja ich reakcji na rozwòj sprawy.
@Adam Szostkiewicz
Z całym szacunkiem Panie Redaktorze, ale jeśli Pan nic nigdy nie słyszał o smrodzie wokół Jankowskiego, to Pan nie wie w jakim kraju żyje. Pan tutaj bardzo często nie stroni od bardzo jednostronnych sądów i próbuje Pan rysować baaaardzo grubą krechą świat w kolorach czarno białych. Pojawia się zatem pytania o przesłanki tego Pańskiego pontyfikowania. Czy można sobie pozwolić na taką ignorancję? Może większość sądów o dzisiejszej Polsce oparł Pan na powierzchownej, albo niesprawdzonej wiedzy lub niewiedzy?
Takich przypadków jak Jankowskim było, jest i będzie mnóstwo. Gigantyczne malwersacje, zabójstwa, szantaże i mafijne powiązania przeżarły życie publiczne. Każdy kto tu żyje od 1989 r. dobrze wie, że prędzej trzech świadków „popełni samobójstwo” niż jakikolwiek sąd doprowadzi kogokolwiek do celi. Ktoś się rozpłacze, ktoś rozchoruje, ktoś przedawni, albo ułaskawi i wszystko się rozejdzie po kościach.
I zgadzam się, że nie tylko III RP w tym kiśnie, IV także. Problem w tym, że panie i panowie którzy dłużej mieli dostęp do władzy, to bardziej się tą władzą utytłali. Jak lord Acton mawiał.
Wiele wskazuje na to, że niedługo zacznie się publiczne sprawdzam. Pinior już siedzi (i to nie PiS, tylko PO rozpoczęła tę „nagonkę” na niego) i to co przedstawiła prokuratura raczej mu dobrze nie wróży. Po co był ten cyrk Modzelewskiego?
Będzie moralne wzmożenie, oj będzie. Już w mediach opozycyjnych larum grają!
Ciekawe czy uda się Panu zachować obiektywizm?
Burza we Francji. Gwałtowną publiczną debatę wywołały działania szturmowych oddziałów policji wobec licealistów protestujących w ostatnich dniach przeciwko reformie edukacji. W sieci pojawiły się nagrania wideo i zdjęcia, na których widać dziesiątki zatrzymanych uczniów klęczących w rzędach, z rękoma skutymi kajdankami bądź trzymanymi za głowami. Francuski rząd broni działań służb.
@Lubat. Ks. Jankowski był osobą publiczną i przeszedł już do historii. Dlatego powinien dziś być oceniany jak każda postać historyczna. I nie ma nic do rzeczy stwierdzenie, że nie może się dziś bronić. Gdybyśmy taką zasadę przyjęli za obowiązującą, historycy o ludziach z przeszłości musieliby pisać tylko dobrze. Byłby to kompletny nonsens. Nie mam wątpliwości, że w archiwach kurii gdańskiej znajdują się dokumenty dotyczące prałata. B. Aksamit cytuje m.in. list abpa Gocłowskiego do ks. Jankowskiego, w którym wyraźa niepokój wynikający z relacji ksiądz – chłopcy. Tymczasem obecny metropolita gdański wyraźnie nie zamierza zająć się sprawą ks. Jankowskiego. Świadczy o tym końcowy fragment reportażu w „Dużym Formacie”. Żyje ciągle wiele osób, które blisko znały proboszcza parafii św. Brygidy, w tym – tak sądzę – skrzywdzeni, którzy dotąd się nie ujawnili.
inder
7 grudnia o godz. 11:05
Być może to wyparcie, choć bardziej wygląda na oportunizm, uległość wobec kościoła i przesadna obawa przed ”kołysaniem łodzią”. W czasach komuny można to od biedy zrozumieć, choć zastanawia brak obawy o to, że prałat może być sterowany przez SB. Jednak po 89′ tyle było skandalicznych, łajdackich, całkowicie nieakceptowalnych zachowań i wypowiedzi, że pomysł z pomnikiem, skwerem i pośmiertnym kultem był absurdalny. I nie znalazł się nikt, kto by głośno zaprotestował. Przypomina się, co Churchill powiedział o Monachium.
Errata: w 2004 rok sprawę badała prokuratura, nie sąd.
dino77
7 grudnia o godz. 8:37
Władza komunistyczna, (…) skoro nie wyrwała kościoła z korzeniami, jak zrobiono to w ZSRR, to wyłącznie dlatego, że uznała utrzymanie go za bardziej dla siebie opłacalne”.
Pragnę uprzejmie wspomnieć, że dowody wskazują, iż polscy towarzysze jednak naśladowali radzieckich. Taki był klimat.
Prawdą jest, że zanim w czerwcu 1941 roku Niemcy napadły na ZSRR, władza radziecka niemalże doprowadziła rosyjski Kościół prawosławny do upadku. Ale po hitlerowskiej inwazji zaczęła zmieniać stosunek do religii. W czym tkwiła przyczyna?
Richard Overy, profesor historii w londyńskim King’s College, wyjaśnił w książce Russia’s War — Blood Upon the Snow: „W dniu niemieckiej napaści metropolita Sergiusz, głowa Kościoła, zaapelował do wiernych o dołożenie wszelkich starań, aby odnieść zwycięstwo. W ciągu następnych dwóch lat wystosował przynajmniej dwadzieścia trzy listy nawołujące wiernych do walki za ateistyczną ojczyznę”. Z tego względu, jak dowodzi Overy, ‛Stalin pozwolił religii się odrodzić’.
W roku 1943 Stalin w końcu zgodził się uznać Kościół prawosławny, nadając Sergiuszowi godność patriarchy. „Dostojnicy kościelni zareagowali zorganizowaniem wśród wiernych zbiórek pieniędzy na radziecki oddział pancerny” — pisze Overy. „Popi i biskupi nawoływali do pokładania wiary zarówno w Bogu, jak i w Stalinie”.
O tamtym okresie historii ZSRR rosyjski religioznawca Siergiej Iwanienko napisał: ‛Oficjalny organ Cerkwi rosyjskiej, Żurnał Moskowskoj Patriarchii, wychwalał Stalina jako największego przywódcę i nauczyciela wszystkich czasów i narodów, zesłanego przez Boga w celu ratowania ludu od wyzysku, właścicieli ziemskich i kapitalistów. Wzywał wierzących, aby do ostatniej kropli krwi bronili ZSRR przed wrogami i aby dali z siebie wszystko w dziele budowania komunizmu’.
Mimo iż w roku 1945 II wojna światowa się skończyła, Kościół prawosławny nadal oddawał komunistom usługi. W książce The Soviet Union: The Fifty Years, pod redakcją Harrisona Salisbury’ego, wytłumaczono, na czym to polegało: „Po wojnie przywódcy kościelni dostosowali się do zimnowojennej polityki zagranicznej Stalina”.
W roku 1955 patriarcha Aleksy I oświadczył: „Rosyjski Kościół prawosławny popiera całkowicie pokojową politykę zagraniczną naszego rządu i to nie dlatego, że ma rzekomo ograniczoną wolność, lecz dlatego, że polityka radziecka jest słuszna i zgodna z ideałami chrześcijańskimi głoszonymi przez Kościół”.
W czasopiśmie Life z 14 września 1959 roku zamieszczono następujące spostrzeżenie na temat powiązań prawosławia z władzą radziecką: „Stalin poszedł na pewne ustępstwa wobec religii, toteż Cerkiew traktowała go jak cara. Do współpracy z prawosławiem utworzono specjalne ministerstwo i odtąd Cerkiew służy komunistom za narzędzie państwa radzieckiego”.
Londyński The Guardian z 22 stycznia 2000 roku zamieścił następującą wypowiedź dysydenckiego popa Gieorgija Edelsztajna: „Wszystkich biskupów wybierano starannie, tak aby godzili się na współpracę z władzami radzieckimi. Wszyscy byli agentami KGB. Dobrze znany jest fakt, że patriarcha Aleksy kooperował z KGB pod pseudonimem Drozdow. Obecnie biskupi prowadzą taką samą politykę, jak 20 czy 30 lat temu”.
Pozostaję z szacunkiem.
Wszystko co Pan Redaktor odnośnie zasłużonego dla „S” Prałata pisze pewnie polega na prawdzie: nie „kupuję” tylko owej niewiedzy nt.czynów jakich się on dopuszczał wobec nieletnich – o tym dawno pisał J.Urban w „NIE” oraz „Fakty i Mity” (red.Adam Cioch), ale, ale właśnie to owa mitologia i emocje, afekty i uprzedzenia, nie nagie fakty i potrzeba dążenia do weryfikacji przedstawionych tam informacji zadecydowały o wzniosłym milczeniu elit. Bo gdzież pogardzany rzecznik prasowy „junty” z lat 80-tych mógłby mieć rację, gdy p-ko niemu staje mit, legenda, pomnikowość i kryształowość osoby prałata od św. Brygidy. I tu jest Panie Redaktorze „der Hund gegraben” (jak mówią Niemcy).
Niestety niska świadomość w polskim społeczeństwie w przedmiocie zrozumienia istoty, stanowienia i przestrzegania prawa (i mimo 30 lat wolności, demokracji, swobód obywatelskich, nic się w tej materii nie zmienia – najwyżej na gorsze co „widać, słychać i czuć”) jest porażająca. A rządzące elity od 1989 roku nic w tej materii nie zrobiły dla poprawienia owej świadomości. Jaka jest w tej mierze edukacja ? Jak te elity postępowały (wyjmuję dzisiaj rządzących bo to patologia, ale ona jest w jakiejś mierze kontynuacją wszystkich poprzednich zaniechać, potknięć, kłamstw i oszustw, zaniechań i dróg „na skróty” czy ominięcia prawa „opłotkami”): 1-szy przykład z góry takiego wolunatryzmu i nie poszanowania porządku prawnego to wprowadzenie religii do szkół. 2-gi przykład z góry – arcbp Michalik i policjant (początek XXI wieku) który go zatrzymał w Bieszczadach i …… policjant „wyleciał” tak jak ten dziś, co zatrzymał s-d Kaczyńskiego za wykroczenie drogowe (opisywało ten przykład wtedy i NIE i FiM – ale też nikt nie bił na alarm, nie krzyczał bo…….). I takich „kwiatków” można mnożyć na pęczki kiedy to obchodzono obowiązujące prawo w imię solidarności z zasłużonymi, w imię zasług (tu – Kk) przed 1989 rokiem, w imię legend oraz mitów (oraz ich tworzenia i ugruntowywania w świadomosći społecznej ich sprawczej roli) itd. Temida ma oczy zasłonięte, a w rękach miecz i wagę. Czy wobec Kk owe oczy były tak naprawdę Panie Redaktorze zawsze zasłonięte w III RP ? I czy wobec możnych i zasłużonych dla Polski, z obozu „S” nie postępowano tak równie ? Dlaczego PO zaraz po objęciu rządów w 2007 roku nie postawiła za jawne przekroczenia prawa „wierchuszki” PiS-u, choćby Ziobrę, J.Kaczyńskiego, Kamińskiego i Szwejkowskiego przed TS ? Bo wywodzą się z tego samego ideowego obozu, bo to te same „korzenie” i tradycja „S” ? Choćby za prowokację wobec „niebłagonadiożnego” A.Leppera – urzędujący legalnie wybrany vice-premier RP im się to należało, ale on był „nie nasz” więc….. Hier ist auch Hund gegraben !!!
Szerzej ale w „temacie”: naszemu krajowi potrzebna jest (i może na kanwie afer pedofilskich w Kk uda się to wreszcie przeprowadzić tak jak np. w Irlandii) szeroka – i nie tylko w sferze kościelno-państwowych relacji, nie tylko w materii wiary religijnej i jej obecności w przestrzeni publicznej, usytuowania instytucji religijnej jakę jest Kk w życiu codziennym etc. – ale najszerzej pojęta, dot. to całości polskiej świadomości, dekonstrukcja, demitologizacja, de-mitomaństwo i racjonalizacja. Zdecydowanie mniej emocji, afektów i tzw.serca, wiecej rozumu, pragmatyczności i oparcia o stanowione prawo. Jest ona bowiem pełna mitów, legend, fantasmagorii i irracjonalno-antypragmatycznego pojmowania życia, politycznego zwłaszcza (czyli – to o czym pisałem odnośnie stosunku do najszerzej pojmowanej jurysprudencji). Potrzebna jest tu nad Wisłą, Odrą i Bugiem dogłębna dekonstrukcja polskiego imaginarium (jak piszą np Leder i Sowa), polskiego mitomaństwa i mitologii polskiego męczeństwa, poświęcenia, zasług dla historii, Boga, narodu itd. To w wyniku nadmiernych emocji, afektów, legendarności i mitologii w podejściu do nas samych, a elity po 1989 roku te „trupy” w szafach holubiły, tworząc nowe mity (ks.Jankowski czy o.Rydzyk są tego „wykwitem” i na pewno nie są to przykłady racjonalnego i pragmatycznego podejścia do problemu), kładąc nacisk na tworzenie nowych legend i fantazmatów. Tak, demitologizacja boli. Przeprowadzona na organizmie zbiorowej świadomości – będzie boleć jeszcze bardziej. Bo z mitem, legenda jest trudno się pożegnać gdyż on tworzy przyjazny, „lepki” klimat (zwalniający od racjonalnego, chłodnego, zdystansowanego i krytycznego spojrzenia na rzeczywistość), oddając mitomana i „legendziarza” w objęcia Autorytetu, zwalniają z odpowiedzialności za myślenie i działanie. I jeśli tego brutalnego koniec końcem procesu nie rozpoczną tacy jak Pan Redaktorze, media i odpowiedzialni dziennikarze czy publicyści – to nadal tkwić będziemy w pół-prawdach, pół-słówkach, w nierzeczywistych fantazmatach, a w efekcie powie się: no nie wiedzialem, jak to możliwe, taka kryształowa postać, kapelan „S” i dobrodziej (jak w przypadku ks. Jankowskiego). Dekonstrukcja polskiego imaginarium jest pilnie potrzebna i to w jak najszerszej skali.
@dezerter83 7 grudnia o godz. 19:46
cyt:” Pragnę uprzejmie wspomnieć, że dowody wskazują, iż polscy towarzysze jednak naśladowali radzieckich. Taki był klimat.”
Polscy towarzysze na najwyższych szczeblach władzy nie tyle „naśladowali”, ile po prostu robili to co im sowieci kazali, „naśladownictwo” kwitło na dole, żeby zademonstrować oddanie nowej idei.
Nie zgłębiałem tematu likwidacji cerkwi prawosławnej przez sowietów, to co wiem pochodzi głównie z relacji rodziny, znajomych i rozmaitych materiałów wspomnieniowych które trafiały mi do ręki. Ale stara zasada psychologiczna, zawarta choćby w kawale o rabinie, biedaku i kozie zawsze działa: przycisnąć mocno, przy okazji eliminując najgroźniejszych wrogów, potem popuścić, a będą cię błogosławić, że przeżyli. Tak zrobili sowieci – czy gdyby nie klęski w początkach wojny z Niemcami i widmo utraty nie tylko władzy, Stalin byłby równie skłonny „popuścić” cerkwii, nie wiemy, ale coś mi się wydaje że raczej nie, „władca dusz” może być tylko jeden i Stalin dzielić się władzą z Bogiem z pewnością nie zamierzał !
Oskarżycielom opozycji współpracującej z ks. Jankowskim przed 1989 chcę przypomnieć, że wtedy nikt nie wiedział „jak to się dalej potoczy?” i każdy sojusznik, szczególnie obdarzony zmysłem organizacyjnym, był potrzebny. Teraz to łatwo pouczać: mogli to, mogli tamto, a owego nie wolno im było…. Elementarz dyplomacji nakazuje również cichą i zupełnie nieoficjalną wymianę pewnych informacji z wrogiem, prowadzoną kanałami których obie strony w razie czego mogłyby się wyprzeć. Jakie były role Jankowskiego i kto o której z nich wiedział, i z czym się godził, bo sytuacja tego wymagała, to temat dla, sam nie wiem: detektywa, czy historyka?
https://bi.im-g.pl/im/32/21/17/z24254770V,Andrzej-Rysuje—JANKOWSKI.jpg
Kaszuba
7 grudnia o godz. 18:33
Żyje ciągle wiele osób, które blisko znały proboszcza parafii św. Brygidy,
Owszem żyje i ma coś do powiedzenia, np. ja. Dlatego mojego listu GW nie opublikowała, o odpowiedzi nie wspomniawszy.
Dostępny na prostozbalut.blogspot.com z 4. bm
@wodnik53
8 grudnia o godz. 9:18
„Dekonstrukcja polskiego imaginarium jest pilnie potrzebna i to w jak najszerszej skali.”
Chetnie sie dowiem co p. osobiscie w tym temacie podjal.
Poznalem ks Jankowskiego jak mialem 15 lat. Jak moi rodzice byli wiezniami politycznymi to moj kontakt z ks Jankowskim stal sie czesty. Wielokrotnie bylem w Sw. Brygidzie i pomimom wielu okazji kiedy Jankowki byl ze mna sam, nigdy mnie nie dotknal w niewlasciwy sposob lub tez zachowal sie w sposob, ktory bylby dla mnie krepujacy. Rowniez nie zaobserwowalem niewlasciwego zachowania w stosunku do innych chlopcow. Spedzilem noce na plebani. Nigdy nie odnioslem wrazenia aby byl mna zainteresowany seksualnie. Jankowski byl niezwykle pomocny pomimo tego, ze mial protekcjonalne podejscie do wiekszosci podopiecznych. Dla wielu Jankowski byl Swietym Mikolajem i on sam sie chyba tak widzial.
Nie kwiestionuje doswiadczen innych chlopcow z Jankowskim ale czuje sie odpowiedzialny za dodanie swojego glosu bo mialem z nim czesty kontakt i moje kontakty z nim byly niedawno wspomniane przez innch w mediach socjalnych.