Nie będzie nam Mosbacher…

Prawica dostała szału: ambasador Mosbacher broni TVN! A przecież to stacja „antypolska” i „antydemokratyczna”, jak przypomniała Amerykance poseł Krystyna Pawłowicz. W rzeczywistości antypolskie i antydemokratyczne jest rozpętywanie przez prawicę kampanii nienawiści przeciwko pani Mosbacher. Akurat w tej sprawie to ona reprezentuje prawo i sprawiedliwość. Prawica to wie, więc tym bardziej hejtuje. Co tam wieczna przyjaźń z Jankesami! Ważniejsze to zniszczyć wolne media w Polsce.

To postawa antypolska, bo w naszym interesie leżą dobre stosunki z USA, nawet w chaotycznej epoce Trumpa, i pozytywny wizerunek naszego państwa w świecie. I antydemokratyczna, bo TVN jest stacją legalną, przestrzegającą prawa, płacącą w Polsce podatki, niezależną od rządzących polityków. Ma konstytucyjne prawo do wolności słowa, ani większe, ani mniejsze niż np. kontrolowane politycznie przez obecną władzę media publiczne.

Pisowskie pogróżki i pomruki nienawiści pod adresem TVN i innych niezależnych od posła Kaczyńskiego mediów słychać od dawna. Prawda kłuje władzę w oczy, więc próbuje tym mediom rzucać kłody pod nogi na wszelkie sposoby. Teraz pod pretekstem rzekomej ustawki w reportażu o polskich neonazistach świętujących urodziny Hitlera.

Pani Mosbacher, pisząc do premiera Morawieckiego list w obronie TVN, broni zarazem generalnie wolności słowa w Polsce, co zasługuje na pochwałę. Zarazem broni firmy z kapitałem amerykańskim, działającej w Polsce. To jeszcze nie jest w Polsce przestępstwo, tylko skutek międzynarodowego systemu rynkowego, do którego Polska jeszcze należy i z czego czerpie korzyści. Jednocześnie od początku Mosbacher nie kryła, że będzie u nas ambasadorem amerykańskiego biznesu. Jej list do Morawieckiego nie powinien więc prawicy oburzać. Pasuje do biznesowego pojmowania polityki przez Trumpa.

Oczywiście, że u siebie Trump atakuje krytyczne wobec niego media i to w stylu żenującym, dla taniego poklasku swych fanów. W negatywnej roli, w jakiej polska prawica obsadza TVN, Trump obsadza CNN. Ostatnio spróbował nawet jednego z reporterów politycznych CNN wykluczyć z korpusu korespondentów przy Białym Domu. Bezskutecznie, bo murem za dziennikarzem stanęły w imię wolności słowa i prawa obywateli do informacji zarówno media krytykujące, jak i popierające prezydenta. Korespondent może robić swoje, a CNN dalej zarabia miliony na reklamach. Wolność słowa i biznesu trzyma się w Stanach mocno, w Polsce Kaczyńskiego trzeba o nią walczyć. I na swój sposób, a ku przestrodze dla obecnej władzy amerykańska ambasador się do niej włączyła.

Jest niezależna od kaprysów Kaczyńskiego, to Kaczyński musi się liczyć z kaprysami Trumpa. Bojkotowanie jej przez pisowskich notabli spływa po niej jak woda po kaczce, podobnie jak grymasy prawicy pod jej adresem, kiedy fetowała Lecha Wałęsę, który nadal pozostaje dla wielu Amerykanów jednym z bohaterów walki z komunizmem.

W tym sensie pani ambasador miała moralne prawo do wystąpienia w sprawie TVN. Przecież PiS lubi przedstawiać Polskę pod swymi rządami jako „fort Trump”. I siebie jako najwierniejszego sojusznika USA w Europie. Niech się więc nie oburza, że dostał od Mosbacher nauczkę na temat systemu demokracji w Ameryce, którego filarami są niezależność mediów i wolność słowa.