Chwila ulgi, długi marsz

Chwila ulgi dla opozycji i tak potrzebny zastrzyk energii, żółta kartka dla PiS w wyborach samorządowych.

Mimo że według sondaży exit polls partia Kaczyńskiego i Morawieckiego zdobyła najwięcej głosów, to jej przewaga była wyraźnie mniejsza. A sumaryczne poparcie dla Koalicji Obywatelskiej i PSL, dwóch głównych sił opozycyjnych, w wyborach do sejmików okazuje się znacząco wyższe niż sumaryczne dla PiS i jego półsprzymierzeńca Kukiza.

Dla opozycji, jej sztabów, aktywistów i zwolenników powiało nadzieją. To dla nich bardzo ważne psychologicznie i symbolicznie. Praca nie poszła na marne, są widoki na przyszłość. Schetyna słusznie dostał gratulacje od Rafała Trzaskowskiego. Wygrana Trzaskowskiego w Warszawie i wstępny wynik ludowców to najważniejsze wydarzenia tych wyborów. PiS-owi nie udało się zniszczyć ruchu ludowego, głównego rywala partii Kaczyńskiego na wsi.

Grzegorz Schetyna wychodzi z tych wyborów wzmocniony jako lider. Był atakowany z prawa i lewa, ale jego projekt wyborczy nie został zatopiony. Barbara Nowacka zaryzykowała może najbardziej, ale się opłaciło. Koalicja Obywatelska nabrała wiatru w żagle.

Miny i słowa Kaczyńskiego i Morawieckiego nie były w stanie ukryć zawodu. Wpadki „zjednoczonej prawicy” w ostatnich dniach kampanii skumulowały się, przynosząc wyniki poniżej oczekiwania. Kaczyński ma tego świadomość. Schetyna ostrzega jednak i ma rację, że opozycja dopiero zaczyna „długi marsz” wyborczy, który zakończy się dopiero w 2020 r. na wyborach prezydenckich.

Oba główne ugrupowania, „zjednoczona prawica” i koalicja wokół PO, powinny wyciągnąć z obecnych wyborów jeden główny wniosek: wypchnięcie któregokolwiek z nich całkowicie ze sceny politycznej jest niemożliwe. Dla sterowności państwa i pokoju społecznego to dobra wiadomość. Dla dobra Polski muszą szukać modus vivendi.