Głosujmy! Nie tylko sercem, także rozumem politycznym

Kto nie popiera rządów zjednoczonej prawicy, ma okazję okazać brak poparcia, oddając głos w niedzielnych wyborach. Powinien głosować nie tylko na kandydatów na prezydentów, burmistrzów, wójtów, ale też na radnych szczebla lokalnego i wojewódzkiego. To równie ważne, jak samo oddanie głosu.

Mam już troje swoich kandydatów w moim okręgu wyborczym w Krakowie. A Wy? Czy w swoich też już macie? Bo to bardzo ułatwia akt głosowania. Nazwisk nie podaję, bo wybory są przecież tajne. Nie chcę nikomu nikogo narzucać. Rozumuję tak: ponieważ wybory do samorządu zostały upolitycznione, a ja nie jestem wyborcą zjednoczonej prawicy ani na szczeblu lokalnym, ani krajowym, to poprę tych kandydatów, którzy są w opozycji do polityki obecnej władzy.

A ponieważ nie chcę, by głos się zmarnował, oddam go na tych kandydatów, którzy mają największe szanse na wygraną w moim okręgu, nawet jeśli mają swoje słabsze punkty, a inni wydają się równie interesujący, ale szanse mają mniejsze. Tak mi każe mój rozum polityczny.

Chcę wzmocnić silniejszych. W różnych miejscach silniejsi mogą być kandydaci różnych opcji opozycyjnych. Niech każdy wyborca sam oceni, jakie mają szanse wygranej.

Niedzielne wybory samorządowe rozpoczynają cały cykl elekcji. Prawdopodobnie najważniejszych od 1989 r., jak napisała na okładce najnowsza POLITYKA. Będą najbardziej wiarygodnym sondażem realnego poparcia dla polityki obecnej władzy i jej politycznych przeciwników. Kto chce prawdziwej zmiany sytuacji politycznej naszego kraju, wewnętrznej i na arenie międzynarodowej, ma potężny oręż w swoich rękach: karty do głosowania. Póki mamy możność użyć tej broni pokojowo i demokratycznie, uczyńmy to dla dobra wspólnego na każdym polu.

Teraz samorządowym, w przyszłym roku – europejskim i krajowym, na koniec – prezydenckim. W praktyce dobro wspólne oznacza praworządne i demokratyczne państwo i obywatelskie społeczeństwo.

Innej drogi prowadzącej do rozwoju, nowoczesnego państwa i pokoju społecznego po prostu nie ma, cokolwiek wmawiają nam piewcy „konserwatywnej kontrrewolucji”. Ich czas może minąć prędzej, niż sobie dzisiaj w swej bucie i pysze wyobrażają. Głosujmy.