Kaja Godek i przyjaciele
Niezdolność do tolerowana homoseksualizmu wyróżnia polityków, działaczy i sympatyków obozu pisowskiego. Szkoda, że nie poszli choćby na filmy amerykańskie pokazujące walkę o prawa osób o innej orientacji seksualnej.
W ulubionych przez polską prawicę Stanach Zjednoczonych kiedyś też panowała powszechna niechęć do podejmowania tego tematu. Osoby o innej tożsamości seksualnej narażone były na podobną pogardę, nienawiść, a nawet ataki fizyczne kończące się ich śmiercią. I to się skończyło dzięki ludziom takim jak bohater filmu „Obywatel Milk”.
Dziś w USA – choć to czas Trumpa – byłoby nie do pomyślenia, aby ktoś z rządu nazywał takie osoby „sodomitami”, jak u nas obecny minister Błaszczak. Sodomici to słowo wzięte z Biblii i przejęte przez katolików. Wyraża skrajnie negatywne nastawienie, odwołujące się do samego Boga, który za ten „grzech” miał ukarać mieszkańców Sodomy.
Kaja Godek, aktywistka przeciwna prawu kobiet do legalnej i bezpiecznej aborcji, nie zasłania się językiem biblijnym. Sięga po ludowy cep: „zboki”. Za takie słowa pozwała ją grupa osób o innych tożsamościach seksualnych. Trudno nie przyznać im racji, że przenikanie takich wypowiedzi do mowy publicznej stwarza klimat przyzwolenia dla agresywnej nietolerancji.
Ciekawe, że podobnie działo się w krajach demokratycznych w Europie Zachodniej. Ale wskutek powojennych przemian społeczno-kulturowych nawet tamtejsza prawica nie tylko porzuciła homofobię, ale wsparła, jak brytyjscy konserwatyści, legalizację związków i małżeństw osób homoseksualnych.
Kaja Godek zapewne o tym wie, więc czemu obraża? Bo wie także, że ludzie tacy jak ona, minister Błaszczak, pisowski wojewoda lubelski Czarnek i wielu innych podobnych im mentalnie nigdy nie chcieli obejrzeć filmu „Milk” ani dowiedzieć się od samych osób homoseksualnych, jak się czują, gdy są obrażane tylko za to, że są pod jednym względem inni niż współobywatele. Kaja Godek wie lepiej i nikt jej nie będzie pouczał.
Czyżby? Niech zajrzy do nowszych katolickich publikacji, gdzie homoseksualizm się odrzuca jako praktykę, ale nie odrzuca się homoseksualistów, bo mają tę samą godność ludzką co osoby hetero. Niech poczyta, co mają o tym do powiedzenia nie ideolodzy wojny kulturowej z innością, tylko antropolodzy czy psychologowie i sama społeczność LGBTQ.
Żyjemy teraz w czasie, kiedy bije się brawo, także z ambon i foteli sejmowych, wszelkiemu konserwatyzmowi, nawet reakcyjnemu i kołtuńskiemu, grożącemu rozwojowi i pokojowi społecznemu. Bije się brawo aktywistkom zwalczającym wcześniejsze zaczynanie edukacji, prawa kobiet do własnego wyboru, czy i kiedy rodzić dzieci, a ostatnio także szczepienną ochronę społeczeństwa przed epidemiami odry, polio czy gruźlicy.
Niektóre z nich stają się gwiazdami mediów prawicowych, a nawet dostają posady przy rządzie. Za Kają Godek stoją środowiska fundamentalistyczne, które znajdują wspólny język z obecnymi rządzącymi i mają do nich coraz szerszy dostęp. Może dlatego aktywistki pokroju Kai Godek nie wstydzą się tego, co mówią i do czego dążą.
Komentarze
„Żałuję, że Sąd dostrzega prawa mniejszości“. Tak skomentował Przemysław Czarnek decyzję Sądu Apelacyjnego. I tu kończą się żarty, bo ta wypowiedzidź udawadnia nie tylko nieznajomość polskiej konstytucji ale i fundamentalnej zasady demokracji przez lubelskiego wojewodę. Oczywiście można też założyć, że pan Wojewoda zna zarówno zasady demokracji jak i Konstytucję ale w takim przypadku, jedynym wyjściem byłaby jego natychmiastowa dymisja. Przynajmniej w normalnym kraju.
A. Szostkiewicz: „Niezdolność do tolerowana homoseksualizmu wyróżnia polityków, działaczy i sympatyków … „.
Jest różnica między tolerowaniem homoseksualizmu jako zjawiska w normalnych warunkach marginalnego (co powinno wynikać z kultury osobistej i dobrych manier), a jego afirmacją. Afirmacja homoseksualizmu, zwłaszcza w radykalnej formie, zmierza do jego upowszechnienia. Wielu domagających się tolerowania homoseksualizmu w gruncie rzeczy myśli o jego afirmacji. Jak wynika z raportów amerykańskich w poszczególnych stanach większość przypadków pedofilii w tamtejszym Kościele (ok. 85 proc.) ma podłoże homoseksualne i dotyczy relacji księży z młodymi chłopcami. Dochodzą do tego relacje księży między sobą. Cicha afirmacja homoseksualizmu w Kościele zaczęła się po Soborze z Watykańskim II, równolegle z kontrkulturą obyczajową z końca lat 60. Brzmi to jak ponury żart, ale i w ten sposób Kościół „dostosowywał” się do współczesności. Niemiecki teolog, psychoanalityk i były ksiądz Eugen Drewermann jeszcze w latach 80. przestrzegał przed tym zjawiskiem, ale był ignorowany i potępiany, zwłaszcza przez lobby homoseksualne w Kościele. Homoseksualne lobby jest w stanie zakłócić relacje w każdej instytucji, zwłaszcza kiedy homoseksualizm jest afirmowany, bezpośrednio lub pod przykrywką tolerancji.
A ja przytoczę fragment wywiadu- zamieszczonego kiedyś w Newsweeku – byłej dziennikarki GW i autorki słynnego zdania o końcu komunizmu który zatytułuje:
„Joanna Szczepkowska i nieprzyjaciele”
NEWSWEEK: Czy pani jest homofobką?
Joanna Szczepkowska: Nie, ale jeśli jeszcze kilka razy usłyszę takie pytanie, to się nią stanę. Zresztą to już przylgnęło. Mam wielu homoseksualnych przyjaciół i oni inaczej już do mnie nie mejlują jak „kochana homofobko”. Moja homoseksualna przyjaciółka zrobiła mi nawet rodzaj testu na „homofobię”. Jestem czysta.
NEWSWEEK: No, ale…
Joanna Szczepkowska: Proszę pana, homofobia to choroba. Rodzaj nerwicy, która polega na tym, że ktoś nie chce mieć do czynienia z kimś tylko dlatego, że ten ktoś jest homoseksualny. Nie znajduję w sobie takiej fobii.
NEWSWEEK: To dlaczego…
Joanna Szczepkowska: To był drobiazg, niewielki tekst w portalu teatralnym w odpowiedzi na felieton Macieja Nowaka. Napisałam go, nie mając najmniejszych wyobrażeń o tym, co się porobi, jak bardzo to poruszy i jak na mnie napadną
NEWSWEEK: Wspomina w nim pani o innym swoim tekście, w którym próbowała pani poruszyć temat lobby homoseksualnego.
Joanna Szczepkowska: Chodzi o tekst, który napisałam trzy lata temu, a w zasadzie raport o tym, co się, moim zdaniem, niebezpiecznego w teatrze dzieje. Wysłałam go do „Gazety Wyborczej”. To był w ogóle taki czas, kiedy w teatrze było bardzo gorąco i wszyscy oczekiwali zmian. No i na tej fali w Warszawie zostało zorganizowane wielkie ogólnopolskie forum twórców teatru, poproszono mnie o wystąpienie, więc opowiedziałam o swojej pracy w Teatrze Dramatycznym i o swoich próbach z Krystianem Lupą. A opowiedziałam o tym dlatego, że w moim przekonaniu działy się tam rzeczy kuriozalne.
NEWSWEEK: Jakie?
Joanna Szczepkowska: Zaraz panu powiem, tylko dokończę wątek, który idzie mniej więcej tak, że to, co powiedziałam, zrobiło ogromne wrażenie. To znaczy posypały się komplementy, gratulacje: jak dobrze, że wreszcie ktoś to powiedział. Nazwał. Odkłamał. Ja to zresztą bardzo często słyszę. A potem mijały kolejne miesiące i nic się nie zmieniało.
NEWSWEEK: I wtedy pani pokazała dupę. Przepraszam, pupę.
Joanna Szczepkowska: Kawałek pośladków przez ułamek sekundy. Dzisiaj oczywiście jest to kojarzone z gestem dotyczącym homoseksualizmu reżysera, ale zapewniam pana, że mógłby mieć kilka żon, a ja i tak bym to zrobiła. Ja już wiedziałam, że przemówienia nic nie dają, że trzeba zrobić jakieś ostre wierzgnięcie.Było o tym głośno, zaczęto mnie przepytywać, komentować, ale jakoś chyba nie potrafiłam jasno się wyrazić i zrobił się straszny chaos. Postanowiłam więc to wszystko uszeregować, zebrać w jeden artykuł. Dałam sobie do tego prawo, bo kilka lat wcześniej napisałam podobny artykuł o telewizji i „Gazeta Wyborcza” z wielką radością go opublikowała. Tak więc napisałam bardzo podobny tekst, tyle że o teatrze, wysłałam do konkretnej osoby, ale odesłano mi mejla, że, owszem, może to i ciekawe, ale bardzo środowiskowe, poza tym ma formę donosu i jest homofobiczne.Wie pan, całkiem niedawno sobie ten tekst przejrzałam i jestem przekonana, że gdybym wstawiła słowo „ksiądz” zamiast „dyrektor” czy „reżyser”, to by to ode mnie wzięli z pocałowaniem ręki.
Ostatnie zdanie można przeczytać ponownie.
A gdyby czytelnikami Polityki były wyłącznie osoby homoseksualne i gdyby wydawcy tygodnika chcieli sobie wyobrazić horyzont czasowy- np. 25 lat – to zdaniem Redaktora jakimi uczuciem darzone byłyby osoby które nie obdarują najpiękniejszy ze światów następnym pokoleniem czytelników Polityki.?
A wydawcy tygodnika Niedziela…
Pragmatyzm Redaktorze, czysty pragmatyzm.
Nie martwcie się, polscy homoseksualiści. Rząd PIS i Narodowcy, których tak nienawidzicie, nigdy nie pozwolą, aby do Polski przyjęto tysiące islamistów, którzy będą Was później mordować
Kaja Godek przeciwstawa się terrorowi LGBT, który opanowuje nasz kraj
@Jacek, nh
To wszystko, co ma pan do powiedzenia?
Jeszcze jeden powód aby nie wracać do katotalibanu i katotalibów.
Po nieuniknionym odejściu ostatniego, starszego ode mnie członka rodziny zamieszkałego w Wolsce – sprzedać ostatnie mieszkanie i wiadomości stamtąd traktować jak medialne ciekawostki.
Te dzieci, które zrozumiały i wyprowadziły się do cywilizacji będą wiodły normalne życie. Te, które wolą mieszkać w Wolsce, no cóż, same sobie winne, niech one bija się z katolickim kołtunem i utrzymują go płacąc podatki.
Zawsze mają necącą perspektywę oddania życia za wolszczyznę, w bohaterskim aczkolwiek tylko moralnie wygranym boju. Oczywiście z księdzem na przodzie i fruwająca Maryją na chmurce.
Otrzymaja łaskę stania się takim pięknie świecącym w ciemności, katolickim szkłem.
Ku chwale Jezusa Chrystusa Króla Wolski i Ameryki.
Z góry dziekuję za bycie Fortem Trump.
@white star
not here, never.
Ja „bez żadnego trybu”. Proszę Panią, żyję na tym ziemskim padole znacznie dłużej niż Pani i wiem jedno: każde „pięć minut” kiedyś się kończy i wtedy bardzo często rozpoczyna się dramat. Proszę to mieć na uwadze.
Kaja Godek obraża plus minus 30% księży katolickich w Polsce, w tym wielu hierarchów. Ładnie to tak?
@mauro
Homoseksualizm ma podłoże biologiczne, genetyczne lub epigenetyczne, podlega prawom dziedziczenia i nie jest ograniczony do rodzaju Homo, dość powszechnie występuje w gromadzie ssaków. Nie da się go ani wypromować, ani narzucić, ani też wyplenić. Będzie trwał w puli genowej tak długo, jak będzie miał wartość adapacyjną. Czy się to komuś podoba czy nie, jest zjawiskiem naturalnym, teologiczny bełkot próbujący wmówić, że jest iaczej to stek bzdur.
Autor prawdopodobnie znany Redaktorowi. Pisał dla Tygodnika Powszechnego. Etyk, filozof UJ. Jacek Filek.
Filozofia dialogu, etyka odpowiedzialności to Jego „specjalność”.
Przytoczę przy okazji „Kaji Godek i przyjaciół” fragment tekstu prof. Jacka Filka „Koniec miłości, koniec świata”.
Jak większość Jego tekstów, ten również poruszający:
„…Słuchaj, jestem w pełni wobec Ciebie tolerancyjny, daleki od potępiania z powodu nawiedzającej Cię przemożnej fali, ale nie jestem tolerancyjny wobec wszelkich Twoich świadomych poczynań, mających na celu albo mających za skutek rozszerzanie się skłonności homoseksualnej. Rozumiem, że byłoby Ci raźniej, gdyby was było dużo. Lepiej jednak rozumiałem tych, którzy chętnie godzili się z tym, iż należą do nader nielicznych.
Homoseksualizm może być w indywidualnym przypadku rozpaczą życia, jednakże w wymiarze społecznego upowszechnienia nie jest już jedynie jej możliwością, lecz jest jej rzeczywistością. Zrozpaczone życie cywilizacji skazuje ją na śmierć. I to nie tylko biologicznie, ale i moralnie. Kto bowiem nie chce mieć dzieci czy kto nie potrafi mieć dzieci, dla tego czymś innym musi być przyszłość, niż jest ona dla tych, którzy wysyłają w nią swe potomstwo. Kto nie zostawia po sobie dziecka, będzie z mniejszą determinacją troszczył się o kształt przyszłego świata, będzie w mniejszym stopniu poczuwał się do odpowiedzialności za przyszłość. Skłonność homoseksualna może być przypadłym komuś losem, natomiast świadome jej upublicznianie, które nie jest jedynie ekshibicjonizmem, lecz upowszechnianiem i propagowaniem tej skłonności, ma charakter zdrady.
Nie inaczej ma się sprawa z owymi samotnymi z wyboru, z owymi singlami, co uznały, iż dla ich tak zwanych karier rodzina stanowić by mogła przeszkodę. Zarówno oni, jak i ci inni, co samotnymi zostali w konsekwencji wyboru dokonanego przez tych pierwszych, to często ludzie szczególnie dobrze wyposażeni przez los, tymczasem umrą bezpotomnie. I nie inaczej ma się też sprawa z owymi parami małżeńskimi, które choć heteroseksualne, to jednak impotentne z wyboru, bowiem ważniejsza profitura niż progenitura, ważniejsze konsumować niż kontynuować. Żądza kariery i konsumpcji przybrała już tak patologiczne kształty, że siłą swą przewyższa instynkt zachowania gatunku. Ludzie wolą umierać bezpotomnie, ale na wyższych szczeblach społecznych drabin, niż gdyby z powodu dziecka mieli utknąć na szczeblu nieco niższym. Szerząca się i budząca powszechne oburzenie pedofilia jest tylko drugą stroną rozpowszechniającej się pedofobii, lęku przed dzieckiem. Wyparta naturalna potrzeba posiadania dziecka powraca jako erotyczne pożądanie dziecka. Sądzę, iż owa pedofobia pozostaje również w ścisłym związku z obserwowaną ofensywą homoseksualizmu.
Stosunek do dziecka jest kwintesencją stosunku do świata i jego trwania. Wszystko, co zagraża naturalnemu pojawianiu się dziecka w świecie, co zagraża jego naturalnemu miejscu, czyli rodzinie, zagraża istnieniu świata ludzkiego.”
Po „puszczeniu” innego tekstu Profesora zostałem prawie natychmiast wykopany z „Obywatelskiego”. Wówczas jeszcze działalność tamtejszego rezerwatu moderował Jacek Kowalczyk.
A ponieważ wolski, katolicki kołtun nie jest w stanie uczyć się na cudzych błędach, czekam na pierwszą relację z bestialskiego mordu dokonanego na złapanym gdzieś na uboczu Prawdziwym Wolaku – Heteroseksualnym Czyli Normalnym Katoliku Pierwszego Sortu.
Bestialskiego mordu dokonanego przez grupę podpitych sodomitów, tylko za to, że był „normalny”.
Redaktor nie „puszcza” linków ( nie mam o to pretensji, bo jest w tym konsekwentny), ale tym na których przytoczony fragment zrobił wrażenie przypominam tytuł „Koniec miłości, koniec świata”. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę tytuł z nazwiskiem autora i można przeczytać jego cały tekst.
Naprawdę warto.
Ewentualnie na pierwsze samobójstwo „normalnego” zaszczutego przez środowisko sodomitów.
Jeszcze w kwestii „Końca miłości…”. Link jest u Wosia. Klucz zostawiłem pod wycieraczką.
@miłośnik czarnych jagód
Mrówki to bardzo pożyteczne i godne uwagi owady społeczne, pieczołowicie dbające o dobrobyt lokalnej społeczności i przetrwanie gatunku. Od czasu do czasu zdarzają się jednak zgrzyty i bywa, że co poniektóre dziwnie zaczynają się zachowywać. Zamiast znosić i gromadzić pokarm, bronić mrowiska oraz opiekować się larwami i poczwarkami, zaczynają z nastaniem światła dnia zachowywać się naprawdę dziwnie. Uparcie i bez wytchnienia wspinają się na źdźbła traw i co wyższych okolicznych roślin. Wbrew pozorom, nie jest to wcale takie proste- wielokrotnie spadają lub osuwją się po źdźble. Ale nie, nie rezygnują, w końcu osiągają szczyt źdźbła – i tam zamierają. Po zachodzie słońca grzecznie wracają do mrowiska i zachowują się jak przykładym i szanowanym mrówkom przystało, ale rano – znów to samo, znów ten syzyfowy wysiłek i wyczekiwanie tam wysoko.
Prawa doboru naturalnego są nieubłagane – jeśli jakiś fenotyp, lub fenotyp rozszerzony trwoni cenne zasoby energii w sposób, który nie ma wartości przystosowawczej, ich geny koniec końców wylatują z puli genowej dostępnej procesom dziedziczenia. Jak sprawie się przyjrzano bliżej, to okazało się, że dziwaczne zachowanie mrówek nie podlegało prawom dziedziczenia, więc przyczyna musiała tkwić gdzie indziej.
Winowajcą okazało się metacerkarium motyliczki wątrobowej. Pasożyt. Mrówka jest dla niej żywicielem pośrednim, natomiast tym ostatecznym, w którym mogłaby zamknąć swój cykl życiowy – jakiś przeżuwacz. I tu wydawałoby się – zonk!; ale dobór naturalny w swej potędze chwacko sobie z tym poradził. Pasożyt wędruje do mózgu zainfekowanej mrówki i wygodnie się mości w zwoju podprzełykowym. Nastęnie tak wpływa na jej zachowanie, że – dyndająca na szczycie źdźbła, dość łatwo może być zjedzona przez żywiciela ostatecznego naszej spryciuli. W przypadku mrówek nieinfekowanych, praktycznie nie ma na to szans.
Brzmi znajomo? Jeśli jeszcze nie to zastąp pasożyta Kościołem. Ciekawe, że za każdym razem jak w poprzednich wpisach wypływał temat pedofilii w Kościele, wypełzałeś jak karaluch z ciemności i z małą subtelnością próbowałeś przechylić szalę i rozcieńczyć zagadnienie, nie oferując w zamian tylko white noise, w imię zachowania obiektywizmu oczywiście. Tu to samo, jakby nie było twardych dowodów na homoseksualizm wsród klechów. Nawarzyli piwska, to muszą je teraz wtchłeptać razem ze wszystkimi śmieciami które w nim pływają.
Może to nie czarnych jagód jesteś miłośnikiem?
@mauro rossi
1. Co to jest „radykalna” forma homoseksualizmu?
2. Czy tez jest radykalna forma heteroseksualizmu?
miłośnik czarnych jagód
12 października o godz. 14:45
A ja przytoczę fragment wywiadu- zamieszczonego kiedyś w Newsweeku – byłej dziennikarki GW i autorki słynnego zdania o końcu komunizmu który zatytułuje:”
Jak to jest że komuniści czy też tzw ” symetryści ” jak autor w/w haniebnego wpisu , idą ręka w rękę z PIs Owcami ?
Komunistów od pisowców odstręcza JEDYNIE stosunek do kościoła katolickiego . We wszystkich innych kwestiach PIS = komuniści /..symetryści .. / czy sykofanci Wosia Rafała .
A najwięcej ze wszystkiego brzydzi jednych i drugich słowo LIBERALIZM . Od tego dostają dreszczy .
Za komuny było takie hasło: „Im gorzej tym lepiej”. Chodziło o to, żeby byt codzienny stał się coraz mniej do zniesienia dla coraz większej liczby osób, co miało rodzić spontanicznie oddolny opór społeczny. Lub przynajmniej dobre podłoże pod takowy. Dzisiejsza młodzież prawicowa jest blisko Trumpa. Ceni siłę, pyskowanie, nosi koszuli z wyklętymi … i jednocześnie znaczna ich część ma kolegów noszących rurki, rzadki wąsik oraz … długie paznokcie. W kościele też ich próżno szukać.
Niech Kaja Godek zajmie się lepiej własnymi sprawami.
@miłośnik
Pan Filek może powinien był zapoznać się z postępami genetyki, antropologii i nauk behawiorystycznych. A tak otworzył buzię i rozwiał wszelkie wątpliwości.
‚ Wyparta naturalna potrzeba posiadania dziecka powraca jako erotyczne pożądanie dziecka.’
Odważna teza, proszę o dowody na poparcie. Czy to tylko kolejna opinia nosząc znamiona natchnienia Ducha Świętego, Śniętego czy jaki tam jest na etacie?
Tak nawiasem mówiąc, chyba już wiem co musiał przeczytać Michalik zanim wyskoczył z wiekopomną wypowiedzią.
@Kapitan Nemo pisze m.in. i prosi:
„Wyparta naturalna potrzeba posiadania dziecka powraca jako erotyczne pożądanie dziecka. Odważna teza, proszę o dowody na poparcie”
Stosownych badań nie przeprowadzałem, za Wikipedią więc podaję:
„Homoseksualni pedofile stanowią od 9 do 40% ogółu pedofilów, co stanowi odsetek około 4–20 razy większy niż odsetek dorosłych mężczyzn, których pociągają inni dorośli mężczyźni, w męskiej populacji.”
@Kapitan Nemo pisze w moim kierunku m.in:
” Ciekawe, że za każdym razem jak w poprzednich wpisach wypływał temat pedofilii w Kościele, wypełzałeś jak karaluch z ciemności i z małą subtelnością próbowałeś przechylić szalę i rozcieńczyć zagadnienie, nie oferując w zamian tylko white noise, w imię zachowania obiektywizmu oczywiście. ”
A tutaj się z Tobą całkowicie zgadzam – kieruje moimi poczynaniami bezwzględne umiłowanie obiektywizmu.
Nie każdy potrafi czytać ze zrozumieniem
@miłośnik czarnych jagód:
Osoby homoseksualne stanowią ok. 5-6% społeczeństw (nie obserwuje się wpływu kultury na liczbę osób homoseksualnych, choć na ujawniających taką orientację oczywiście tak).
Jeśli więc prawdą jest pierwsza część:
> Homoseksualni pedofile stanowią od 9 do 40% ogółu pedofilów
to odsetek powinien być podany jako 2-5 razy większy, a nie 4–20.
@miłośnik
te wywody to psychoanaliza dla ubogich niewarta komentarza ani upowszechniania.
@miłośnik
‚kieruje moimi poczynaniami bezwzględne umiłowanie obiektywizmu.’
Widzę, że nie dotarło. Przeczytaj moją opowiastkę o mrówce jeszcze raz i sam sobie odpowiedz na pytanie czy jesteś przedstawicielem owego pasożyta czy też pożytecznym hostem działającym w jego interesie. Choć jedno oczywiście nie wyklucza drugiego.
Cóż, żyjemy w czasach postprawdy i prawdopodobnie uwaga Redaktora jest tego właśnie świadectwem.
Myślę jednak, że aby nie być gołosłownym mógłby Redaktor przywołać wywody odwołujące się do weryfikowalnej empirii i owe fakty podsumować autorskim komentarzem.
Dla ubogacenia ubogich.
@Adam Szostkiewicz
Przy okazji poprzedniego postu zapomniałem włączyć kierunkowskazu.
A swoją drogą ciekawe byłoby poznać zdanie starego Chińczyka, albo wyznawcy Allaha co sądzą o tym wycinku kulturowej praxis świata zachodniego.
Myślę, że mogą ją akceptować.
„Dawaj laska, bo stygnę”, „Byłeś robiony miękkim wackiem”, „Idź, przytul się do cycka P.” – takimi słowami były dyrektor Zespołu Szkół nr 1 w Kutnie, a dziś kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta miasta Janusz Pawlak, miał się odzywać do uczniów. Jak widać, Koalicja Obywatelska ma… szczególne standardy
@miłośnik czarnych jagód:
Boi sie p. byc „przerobionym” na homoseksualiste? Nie ma na to rzadnych naukowych dowodow. Chyba, ze p. nie wierzy w swoje geny. A moze JEDNAK wierzy w swoje geny 😉
@miłośnik
chodzi o elementarną logikę: z tego, że ktoś cierpi na brak własnego dziecka (co faktycznie się zdarza) nie wynika, by automatycznie ten ból przeradzał się w erotyczne fantazje czy praktyki z udziałem dzieci.
Brak dziecka w takich związkach jest jednak problemem o czym mogą świadczyć prace legislacyjne ( z pewnymi trudnościami) w parlamencie francuskim nad możliwością adopcji i korzystania z metody in vitro przez kobiety żyjące w związkach homoseksualnych, a czy te tęsknoty rodzą ból, czy nie i jak duży on jest to już w dużym stopniu zależy od oceny sprawujących tzw. biowładzę i ich aksjologicznych tablic.
Przypominam, że „biowładza” to termin Foucaulta który mówi m.in. o kreowaniu priorytetów i opisywaniu i nazywaniu zjawisk przez sprawujących władzę (niekoniecznie polityczną) w zakresie sposobu życia jednostek.
Redaktor Szostkiewicz pisze m. in:
„…z tego, że ktoś cierpi na brak własnego dziecka (co faktycznie się zdarza) nie wynika, by automatycznie ten ból przeradzał się w erotyczne fantazje czy praktyki z udziałem dzieci…”
Nie każdy problem jest wynikiem automatycznych reakcji.
Odpowiedzialny prawodawca powinien uwzględnić również reakcje wywodzące się sprzed epoki automatów, czyli po prostu bardziej reakcje ludzkie.
A w życiu jak to w życiu – bywa różnie.
@miłośnike
no jasne, ale czy mamy to rozumieć tak, jak chciałby prof. Filek? Bo ja szczerze wątpię.
Widzę, że miłośnik czarnych jagód nabija licznik:) Współczuję panu gospodarzowi i moderatorowi w jednym.
Pani Godek nie jest godna tego, by jej poświęcać uwagę, a nieszczęście naszego społeczeństwa polega na tym, że „nie chcem, ale muszem”.
@lubat
siły stojące za p. Godek uważają wprost przeciwnie, więc nie można tego lekceważyć.
Kaja Godek na swoim koltunstwie niezle zarabia, ze swoich wystapien zrobila sobie zrodlo dochodow i wplywow o jakich nie moglaby marzyc gdyby byla zmuszona zyc jak inne matki dzieci uposledzonych.Niczego czytac ani ogladac nie bedzie, bo to jej zwyczajnie nie jest potrzebne do zarabiania na koltunstwie.
Kaja Godek ma coś z głowa. Nie traciłbym czasu..
miłośnik czarnych jagód
13 października o godz. 12:34
… „milośnik…” ma nieustającą homosraczkę – jak przystało na kleszą mendę… w stanie zagrożenia.
Ponieważ czuję się w tym temacie niedouczony, prośba o zestawienie praw o które walczą środowiska LGBT a których to obecnie nie mają.
Z góry dziękuję i pozdrawiam.
@Piotr II
14 października o godz. 21:04
Najszczegolniej i z piewszej reki dowie sie p. tego na ich stronach internetowych.