Jak rozmawiać przy rodzinnym stole o polityce. Pięć sugestii

Może to błąd, że podczas spotkań rodzinnych unikamy tematów politycznych. No bo taka rozmowa jest niemożliwa, a każda próba jej podjęcia grozi awanturą wśród bliskich, a tego nie chcemy. Może trzeba przeciwnie: nie bać się trudnych rozmów w gronie rodzinnym i poza nim? Milczenie nie zawsze jest złotem, czasem służy złu.

To nie jest tylko problem w Polsce. W USA podziały na tle politycznym też zeszły na poziom rodzin. Mówi o tym profesor Robert Reich, były współpracownik Clintonów. W krótkim filmie przedstawia dziesięć sugestii, jak się nie poddawać wielkiemu pęknięciu w społeczeństwie:

Zakłada, że właśnie rozmowy zwykłych obywateli o polityce są solą demokracji, a bez nich demokracja umiera w ciemności, jak ostrzega motto amerykańskiego dziennika „The Washington Post”. Może więc i my w Polsce powinniśmy nie opuszczać rąk, nie wygrażać sobie nawzajem pięściami tylko dlatego, że dzielą nas sympatie i przekonania polityczne? Ale żeby to było możliwe, powinniśmy przyjąć jakieś założenia wstępne.

Idąc tropem Amerykanina, można by na początek zaproponować takie:

1. Nie unikajmy tematów politycznych przy stole rodzinnym i poza domem.

2. Traktujmy rozmówców z szacunkiem, choć się z nimi nie zgadzamy. Argumenty przed emocjami. Skąd je brać? Też z rozmów – z tymi w naszych rodzinach, którzy coś nam mogą opowiedzieć z własnych doświadczeń i lektur. Z książek i prasy. Z dobrych stron w internecie. Na przykład naszej, „Tygodnika Powszechnego”, OKO.press, „Dwutygodnika”, „Kultury Liberalnej”, „Krytyki Politycznej”, „Newsweeka”, „Rzeczpospolitej”, Studia Opinii. Łatwo do nich dotrzeć i przygotować się do rozmowy.

3. Wysłuchajmy ich stanowiska, nie przerywajmy w pół zdania, następnie przedstawmy swoje argumenty i wątpliwości.

4. Nie odrzucajmy innego spojrzenia tylko dlatego, że różni się od naszego, odrzucajmy, gdy są do tego racjonalne powody.

5. Odrzućmy natomiast język nienawiści, obelg i wykluczania po obu stronach sporu o Polskę.

Sprawa jest naprawdę poważna, więc warta zachodu. Jak poćwiczymy przy rodzinnym stole, to może uda nam się i z innymi? W naszej historii jest przecież tak, że Polska albo jest dobrem wspólnym wszystkich szanujących sprawiedliwe prawo obywateli, albo upada.