Kardynał nie chce krzyży w urzędach

Nie tylko w Polsce robi się politykę na krzyżu. W Bawarii też. Różnica jest taka, że w Polsce szef episkopatu przeciwko polityce „krzyżowej” nie protestuje, a w Niemczech jego odpowiednik zaprotestował.

Powieśmy krzyże w urzędach
Co się stało? Chadecki premier Bawarii Markus Soeder zaproponował, by w budynkach władz landowych zawiesić u wejścia krzyże. Następnie głos zabrał Reinhard Marx, arcybiskup Monachium, stolicy Bawarii, a zarazem przewodniczący rzymskokatolickiego episkopatu Niemiec. W wywiadzie prasowym powiedział, że traktowanie krzyża jako znaku kulturowego, a nie religijnego, jest dowodem ignorancji.

Bo krzyż jest znakiem religijnym – „znakiem sprzeciwu przeciwko przemocy, niesprawiedliwości, grzechowi i śmierci, ale nie jest znakiem przeciwko innym ludziom”.

Gdy krzyż wiesza się w urzędach państwowych, nadaje mu się status symbolu państwowego. Tylko że dzisiejsze Niemcy są społeczeństwem, które tworzą chrześcijanie, muzułmanie, Żydzi, wyznawcy wielu innych wiar i niewierzący. Kardynał zachęca do dyskusji z udziałem przedstawicieli wszystkich tych grup, co to znaczy być obywatelem takiego kraju.

Krzyż to nie logo kampanii wyborczej
Inny bawarski biskup katolicki dodał, że krzyż nie jest symbolem Bawarii ani jej tożsamości, i nie może być logo czyjejś kampanii wyborczej. Jeszcze mocniej powiedział teolog Hans-Joachim Sander: premier Bawarii chce przy użyciu krzyża pokazać, kto tu rządzi, i zepchnąć niechrześcijan na margines.

Sprawa bawarska jest regionalna. Ale w Polsce też żyją niechrześcijańskie mniejszości religijne, a chrześcijańskie, jak protestanci, też nie zawsze czują się traktowane przez władze tak samo jak katolicka większość.

Prawica i nacjonaliści nie mają prawa zawłaszczać krzyża
Tymczasem znaki religijne nie powinny być znakami dominacji i panowania większości nad mniejszościami. Zwłaszcza krzyż nie powinien być tak postrzegany. Wystarczająco długo lękali się go innowiercy, na czele z Żydami, ale też niewierzący.

Dziś lęk wraca. Znów sięga się po znak religijny, by zrobić z niego znak de facto polityczny, który dzieli ludzi. Ci uznani za wrogów lub zagrożenie mają się przed krzyżem korzyć. Znak krzyża jest zawłaszczany przez prawicę i nacjonalistów. Kościół nie może tego ignorować ani w Niemczech, ani w Polsce, ani gdziekolwiek indziej, bo straci swą religijną tożsamość.