Referendum Dudy, czyli wóz przed koniem

Różnica między prezydentami Komorowskim i Dudą: Komorowski potrafi przyznać się do błędu.

Czyni to w rozmowie z TVN24. Chodzi o nieudane referendum w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych z 2015 roku. Prezydent Duda do dziś nie przyznał się do naruszania konstytucyjnych zasad praworządności. Jego poprzednik zapowiada ogłoszenie białej księgi na ten temat.

Błąd Komorowskiego

Za to Duda rzucił hasło referendum w sprawie pytań na temat nowej konstytucji. Dotykamy tu sprawy frekwencji. Konstytucja stanowi, że prawnie wiążące jest referendum z udziałem powyżej połowy uprawnionych. Poniżej tego progu wynik referendum ma wartość opinii. Do referendum o JOW-ach poszło niecałe 8 proc. uprawnionych (całość kosztowała 100 mln zł). Tak skończył się gest prezydenta Komorowskiego pod adresem populistycznej prawicy Kukiza. Referendum zlekceważyła zdecydowana większość elektoratu, w tym kukiści.

Potencjalny błąd Dudy

Prezydent Duda nie mówi, co zrobi, jeśli do głosowania, które proponuje, pójdzie o wiele mniej niż połowa uprawnionych, nawet jeśli referendum potrwa dwa dni. Co zrobi? Nic nie wskazuje, by się tym przejął. Będzie parł dalej, jak czyni to teraz.

Referendum służyłoby tylko PiS-owi

Hasło referendum służy wyłącznie obecnej władzy, a nie Rzeczpospolitej jako praworządnemu państwu i politycznej wspólnocie obywatelskiej. Obecna władza i obecny prezydent nie mają moralnego i konstytucyjnego mandatu do zmiany naszej najwyższej ustawy.

Nie ma żadnego istotnego powodu, by zmieniać konstytucję. Obóz PiS prze do tego wyłącznie po to, by umocnić swoje rządy na jak najdłużej i nie oglądając się na cenę w kraju i w Europie. Czyni tak, choć nie ma konstytucyjnej większości, a po wyborach parlamentarnych w 2019 roku – jeśli będą uczciwe – może utracić nawet większość zwykłą.

Osobno pod biało-czerwoną

Pisowscy dostojnicy mówili podczas święta trzeciomajowego, że pod flagą narodową gromadzi się cały naród. To pozbawione treści chwyty retoryczne, którym codziennie zaprzeczają działania polityczne „zjednoczonej prawicy”. Zwłaszcza odmawianie patriotyzmu przeciwnikom politycznym obecnej władzy.

Otóż naród od dawna gromadzi się pod tą flagą, ale nie wspólnie. To skutek polityki „zjednoczonej prawicy”. Tak samo będzie z referendum. Jego forsowanie pogłębi tylko obecne podziały w opinii obywatelskiej. Gdyby PiS przeforsował jednak zastąpienie obecnej konstytucji przepchaną nocą pisowską ustawą zasadniczą, będzie ją trzeba unieważnić po tym, jak utraci władzę.

Dopiero wtedy pojawi się szansa na szeroką i uczciwą debatę konstytucyjną. Jeśli w jej wyniku powstanie nowy projekt, wtedy można się zastanowić nad referendum. Obecna droga to stawianie wozu przed konia.