Morawiecki musi odejść?

Operacja polityczno-wizerunkowa z wymianą Szydło na Morawieckiego buksuje. PiS szepcze po kątach, że „Beatka” była lepsza, a na Nowogrodzkiej muszą szykować plan awaryjny.

Po stu dniach szefowania rządowi Mateusz Morawiecki wypada gorzej niż na starcie. Słabnie w sondażach zaufania (60 proc.), a poparcie dla PiS spada do poziomu 45 proc.

To jeszcze nie początek końca, lecz sygnał, że trend się zmienia. Przestaje działać efekt świeżości, a sama partia rządząca sprawia wrażenie zmęczonej, niepewnej siebie, zajętej coraz bardziej konfliktami wewnętrznymi i walką o sukcesję po Kaczyńskim – Morawieckiego w tej roli nie widzą.

Premier Morawiecki zawiódł przede wszystkim w polityce zagranicznej. Tu idzie od porażki do porażki. Upadły mity, że Morawiecki ma obycie i doświadczenie międzynarodowe, będzie równym partnerem dla polityków europejskich z najwyższej półki, zdoła przełamać postępującą marginalizację Polski w Europie i na Zachodzie, łącznie z USA. Pisze o tym brukselska korespondentka „Rzeczpospolitej”.

Turbulencje Morawieckiego nie są tylko wynikiem jego słabych kompetencji przywódczych, niepanowania nad językiem, negatywnych cech osobowości. Każdy premier pisowski nie ma szans na samodzielność, bo karty rozdaje prezes Kaczyński, który mimo to nie ponosi bezpośredniej politycznej odpowiedzialności za rządzenie krajem. Tę ponoszą jego mianowańcy.

Skutki tej politycznej patologii widać na przykładzie kwestii sądowniczej. Morawiecki nie jest w stanie zatrzymać ministra Ziobry. Przeciwnie, promuje w Brukseli jego dzieło pod nazwą „Białej Księgi” o „reformie” wymiaru sprawiedliwości. Promocja skończyła się i tak fiaskiem: procedura traktatowa przeciwko rządowi zjednoczonej prawicy jest w toku.

Morawiecki widział jednak, jaką bierze posadę. Świadomie zaakceptował status premiera malowanego, podobnie jak Andrzej Duda godzi się na status malowanego prezydenta. W demokracji liberalnej byłoby to niemożliwe, ale w demokracji pisowskiej jest stałym elementem gry.

Jednostka nie ma w tej grze znaczenia. Jest wymienna na każdym istotnym dla partii stanowisku w polityce, gospodarce, kulturze. Nie bronią jej żadne zabezpieczenia systemowe, bo zostały one osłabione lub zlikwidowane. Morawiecki może zostać zastąpiony lada moment przez kogokolwiek z najlepszym aktualnie dostępem do prezesa. Tylko prezes jest niewymienialny. Jak Putin.

Taka jest siła i nędza systemu pisowskiego. Kryje on w sobie, jak każdy system zbudowany na kulcie jednostki, zalążek samozagłady.