Interwencja w Argentynie, czyli coś dla Gombrowicza

Jest pierwszy pozew za naruszenie znowelizowanej ustawy o IPN. I pierwszy przykład, jak przeciwskuteczne jest działanie powołujące się na tę ustawę.

Ustawa ponoć jest „zamrożona”, ale w państwie pisowskim, jak kto chce, więc nasi obrońcy dobrego imienia zaatakowali argentyński dziennik internetowy „Página/12” za rzekome naruszenie ustawy.

Bo artykuł o zbrodni w Jedwabnem zilustrował fotografią przedstawiającą rzekomo tzw. żołnierzy wyklętych, przez co miał jakoby połączyć antykomunistycznych partyzantów ze spaleniem w stodole ok. 600 jedwabieńskich Żydów. Faktycznie, nonsens i błąd edytorski. Wystarczyło jednak wysłać rzeczowe sprostowanie, zamiast strzelać od razu z grubej rury. Sam artykuł żadnych poważnych błędów nie zawierał.

Być może autorom pozwu chodziło o wysłanie balona próbnego: jak świat zareaguje? No i już wiadomo: media argentyńskie i globalne stanęły murem za „Página/12”. W jej obronie wystąpiła też argentyńska społeczność żydowska. Akcję „obrońców dobrego imienia” odczytano jako próbę ingerencji ograniczającej wolność informacji.

Na stronie „Página/12” można dziś przeczytać kilka materiałów na ten temat, ale zdjęcia polskich partyzantów nie znalazłem. Znalazłem natomiast bardzo mocną wypowiedź w obronie „Página/12”. Jej autorka, szefowa argentyńskiej organizacji na rzecz pamięci o Holokauście, nie kryje emocji: Polsko, mnie też zadenuncjuj za mówienie prawdy o Zagładzie.

Gdyby nie pozew nigdy ani ja, ani tysiące czytelników na świecie nie zajrzałoby na portal „Páginy”. A tak zdobył rozgłos międzynarodowy i poparcie mediów, które przedrukowują oryginalny materiał o Jedwabnem. Temat zaczyna żyć własnym życiem, docierając do odbiorców, którzy może nawet by się nigdy o polskiej zbrodni na żydowskich sąsiadach nie dowiedzieli.

Tak więc polska akcja z pozwem skonsolidowała media i opinię publiczną w Argentynie, ale w sposób odwrotny od zamierzonego. Gombrowicz by się uśmiał.