Błaszczak za Macierewicza, czyli łże-rekonstrukcja

Kilku ministrów wymienionych na innych to polityczny teatrzyk pisowski w reżyserii pana Kaczyńskiego. Celem jest stworzenie wrażenia, że coś drgnęło. W rzeczywistości Kaczyński podłożył nowemu premierowi, a swemu faworytowi, miękką poduszeczkę, by mu się lepiej siedziało w fotelu prezesa pisowskiej rady ministrów.

Usunął politycznych skandalistów Macierewicza, Waszczykowskiego i Szyszkę oraz niedorajdów Radziwiłła i Adamczyka. Nie usunął zaś ministra Ziobry, a to oznacza, że zasadniczy kurs rządu się nie zmienia. Chodzi w nim o delegitymizację dorobku lat 1989-2015, uchwalenie nowej konstytucji zmieniającej ustrój państwa z liberalnego na autorytarny i zapewnienie jak najdłuższych rządów PiS.

Usunięcie Macierewicza jest ponoć wynikiem nacisków prezydenta Dudy, na które Kaczyński do ostatniej chwili był oporny. Dobrze dla naszych sił zbrojnych, że Macierewicz odszedł, ale co im to pomoże, skoro zastąpił go minister policji.

Pan Błaszczak zna się na armii tak jak na policji. Podobnie jak jego następca Brudziński. Tyle że obaj są bezgranicznie lojalni wobec Kaczyńskiego.

Dobrze dla dyplomatycznej reputacji Polski, że odszedł Waszczykowski, ale co jej to pomoże, skoro zastąpił go jego resortowy podwładny Czaputowicz. I to odpowiedzialny za sprawy prawa europejskiego, a to w tej dziedzinie Waszczykowski (a także Szyszko) skonfliktował Warszawę z Brukselą.

Tak jak nie potwierdziły się spekulacje o niewzruszonej pozycji Macierewicza, podobnie nie potwierdziły się spekulacje, że za Waszczykowskiego wejdzie do rządu Morawieckiego prezydencki minister Szczerski. Lub że nowym szefem MSZ będzie europoseł Saryusz-Wolski. Może to i lepiej, bo Czaputowicz może się okazać bardziej pragmatykiem i profesjonalistą niż antagonistą w kiepskim stylu poprzednika.

Reszta zmian ma charakter techniczny. Wszystkie służą dwóm celom: poprawie wizerunku pisowskiego rządu w oczach niepisowskiej opinii publicznej i gremiach międzynarodowych. Tymczasem prawdziwą rekonstrukcją byłaby nie operacja piarowska, tylko uniezależnienie premiera Morawieckiego i jego decyzji kadrowych od wszędobylskiej dominacji Kaczyńskiego.

Rekonstrukcja ma stworzyć wrażenie, że rząd Morawieckiego jest umiarkowany, zdolny do dialogu z poważnymi partnerami zagranicznymi, a nawet z częścią opozycji w kraju. Pierwszym testem są zapowiedziane na wtorek wieczorem rozmowy premiera z szefem Komisji Europejskiej.