Hermeliński ma dość, czyli jak mogą ustawić wybory
Szef Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński, niegdyś współpracownik prezesa Kaczyńskiego, wycofał się wraz z ekspertami PKW z udziału w pracach nadzwyczajnej komisji sejmowej dotyczących zmian w prawie wyborczym.
To jeszcze nie podanie się do dymisji, ale jednak kolejne ostrzeżenie: coś tu brzydko pachnie. Hermeliński uważa, że przepychane w Sejmie przez PiS zmiany w ordynacji wyborczej grożą nie tylko chaosem, ale i upolitycznieniem nadchodzących wyborów samorządowych. PKW ma na dodatek dość niepopartych dowodami ataków pod jej adresem, że dopuściła do sfałszowania wyników poprzednich wyborów.
Krytyka przepychanych przez PiS zmian prawa wyborczego połączyła opozycję parlamentarną. Szczególnie aktywnie protestują ludowcy, bo walczą o przetrwanie na terenach wiejskich, gdzie PiS odbiera im wyborców. Jednak nie chodzi tu tylko o własne interesy PSL.
Ludowcy bronią też wyborów przed zakusami partii rządzącej, by tak je ustawić, iż wygra właśnie ona. Zresztą zmiany uderzą też w JOW-y, oczko w głowie Pawła Kukiza. Ale Kukiz chyba ulega marginalizacji we własnym ugrupowaniu, bo protesty ludowców są głośniejsze niż kukizowców.
Ostrzeżenia przed możliwością manipulacji wyborami po myśli obecnej władzy zgłaszane są od dawna. Rządzący starają się je bagatelizować jako histerię, a jednocześnie, w swoim zwykłym orwellowskim stylu, zapewniają, że zmiany kodeksu wyborczego tylko wzmocnią demokratyczny charakter wyborów.
Tak oto sprawdzają się przepowiednie, że cała polityka PiS jest nastawiona na podporządkowanie sobie instytucji prawnych, aby zapewnić sobie polityczną kontrolę nad wyborami. Chodzi o to, by PiS rządził jak najdłużej i pod jak najmniejszą kontrolą obywateli. Sędzia Hermeliński postąpił słusznie. Może zrobi krok dalej i jednak poda się do dymisji.
Komentarze
W Polsce jest niemal 28.000 obwodowych komisji wyborczych. Dotąd każda komisja musiała mieć obsadę od 6 do 10 osób. Teraz mają być dwie komisje od przeprowadzenia wyborów i od liczenia głosów. Przyjmując delikatnie, że do każdej komisji musi być wciągniętych 15 osób w ostatecznym rachunku wychodzi około 420.000 osób, które muszą być wciągnięte w organizację wyborów.
Każda osoba to diety, koszty, czy jak dotąd zwolnienie na 5 dni z obowiązku pracy. Diety musiały być zresztą ostatnio mocno podwyższone, bo coraz trudniej było przeprowadzać łapanki na chętnych do pracy w komisjach. Przy potrzebie około 200.000 osób. Prawdopodobnie trzeba jeszcze bardziej zwiększyć diety. A gospodarkę może to kosztować 2 miliony osobowo-dniówek. W rzeczywistości pewnie mniej, bo w komisjach mogą siedzieć również bezrobotni, emeryci.
To jest pobieżny rachunek tylko na najniższym szczeblu. Do tego trzeba zapewnić pewnie działające systemy rejestracji wideo, a więc ze 100.000 kamer usieciowionych z urządzeniami transmisyjnymi i archiwizującymi. Wszelkie awarie takich systemów mogą być powodem do zakwestionowania wyborów. Informatycy będą mieli niezłe łowy.
I to wszystko ma przeprowadzić „odnowiona”, czytaj znacznie wymieniona i niedoświadczona administracja wyborcza na podstawie ustaw sklecanych na kolanie rok przed wyborami. Z opcją wyznaczania nowych okręgów wyborczych na kilka tygodni przed wyborami. Niewykluczony jest bojkot i strajk włoski zarówno ze strony obywateli jak i władz samorządowych.
Tylko wariat może podjąć się takiego zadania, które należy raczej do zadań specjalnych z zakresu „dywersji i sabotażu”.
Hermeliński pokazał już, że nie jest wariatem i pewnie zrezygnuje wraz z całą PKW. Już to zresztą zapowiedział półoficjalnie.
Mnie to nawet trochę cieszy, bo prawdopodobnie ta pisowska hołota połamie sobie właśnie na samorządach zęby, a być może nawet kręgosłup. Kto wie, czy nie zrodzi się przy tym autentyczny ruch oddolnej, ludowej, realnej opozycji. Bo na dzisiejszą „opozycję” partyjną nie ma co liczyć.
Pożyjemy, zobaczymy. Batalia o samorządy zapowiada się ciekawie.
.
— Przepiliśmy naszej babci domek mały… —
.
Panie Suveren ! najważniejsze byś pan
trafił tą kartką z głosem w dziurkę urny,
o resztę Pan się nie martw, spoko, będą
kursy w zakrystii w którym okienku trza
ten krzyżyk postawić, no, głowa do góry !
My tu z Przewielebnym zadbamy by się
mu żadna krzywda nie stała, Pan Naczelnik
wszystko przewidział i o swoich zadba,
a ten kredyt na nowy traktor ?, spoko
my nie jeden SKOK zrobili
Panie Suveren, rzecz w tym by za bardzo nie
„stresować” tych co będą te głosy liczyć,
to swoje chłopaki, ale wie Pan jak jest, nie…
jakaś niespodziewana lotna inspekcja
z EU okupanta i może być kłopot
So, let’s fix things on the front end, leave
the back end for an emergency back up only,
Panie Suveren, Pan się skupi na tej dziurce,
czy w Pana wieku musimy go uczyć jak w dziurki
trafiać ?…
.
..)
Nową ordynację wyborczą w oryginalnej wersji, czyli po rosyjsku, wydrukuje i dostarczy do prowadzącej ambasady minister Macierewicz.
Transparentnie i natychmiastowo.
Po późniejszym przetłumaczeniu na polski, treść nowej ordynacji zostanie ogłoszona za pośrednictwem putinowskich nadajników zza Uralu na falach Radia Maryja.
Niech będzie pochylony.
” PKW ma na dodatek dość niepopartych dowodami ataków pod jej adresem, że dopuściła do sfałszowania wyników poprzednich wyborów.”
Ciągle nie rozumię, dlaczego PKW nie złożyła przez 3 lata pozwu (PKW, lub któryś z sędziów).
Wtedy PiS musiało by albo przedstawić dowody na falszerstwo, albo zapłacić takie odszkodowanie, że na przyszlość nikomu by do tego zakutego pisiego łba nie przyszlo pomawianie przeciwników politycznych.
Takie traktowanie PiS jest jedną z glównych przyczyn obecnej sytuacji.
maciek.g
2 grudnia o godz.
po udostępnieniu przeze mnie tekstu prof. Szyszkowskiej napisał m.in.:
„Przeczytałem to co napisała ta Pani w załączonym linku i i stwierdzam że tytuły profesorskie obecnie są nic nie warte. (…)Trzeba być ślepym żeby nie widzieć zdemolowano TK łamiąc bezczelnie konstytucje…”
Oczywiście szanuję ten pogląd, nawet tę mało wyszukaną wycieczkę osobistą adresowaną w stronę dorobku naukowego prof. Szyszkowskiej
A propos osób ze świata nauki, jak również „zdemolowanego TK”…Jakiś czas temu na blogu Redaktor Siedleckiej popełniłem takiej mniej więcej treści tekst którego tezy podparłem tym razem nazwiskiem zmarłego niedawno prof. Wiktora Osiatyńskiego.
Książka o której wspominam w tekście wydana została w 2011 roku tak więc spełnia tym samym Rawlsowski postulat tzw. „zasłony niewiedzy”. Nie pisana była pod kątem „urobku-dorobku” partii obecnie sprawującej w Polsce władze.
A oto wspomniany tekst:
„Krótko mówiąc, w demokracji prawa konstytucyjne nie powinny zubażać politycznej debaty”
Ale po kolei.
Redaktor Siedlecka przygląda się i wnikliwie analizuje bieżącą działalność Trybunału Konstytucyjnego i przy okazji dzieli się swoimi impresjami w kolejnym tekście na konserwatywnym blogu.
Nie mam zamiaru w tym momencie odnosić się do efektów tejże analizy (nie bardzo mnie to po prostu interesuje), chcę jednak kilka zdań ogólniejszej natury (aczkolwiek związanych z polem zainteresowań Redaktor Siedleckiej) skreślić (czyt. napisać).
A ogólniejsza natura to rola i znaczenie Trybunału Konstytucyjnego w demokracjach konstytucyjnych, zwanych zamiennie również demokracjami liberalnymi.
W zasadzie wiadomym jest jak funkcjonuje demokracja liberalna. Konstytucja która jest głównym aktem normatywnym określającym prawa i wolności obywateli, ze szczególnym uwzględnieniem praw i swobód mniejszości zamieszkujących terytorium obowiązywania danej ustawy zasadniczej.
Konstytucja zakreśla również ramy w których może poruszać się ustawodawca. Ustawodawca może uchwalać dowolne ustawy oprócz takich które sprzeczną są z treścią konstytucją.
Na straży zgodności treści ustaw z treścią Konstytucji czuwa Trybunał Konstytucyjny (albo Sąd Najwyższy jak ma to miejsce w USA).
Czyli demokracja liberalna to pewien zestaw praw określony treścią demokratycznie uchwaloną konstytucją i nie podlegający weryfikacji i zmianie w trakcie tradycyjnych procedur demokratycznych (czyt. normalnemu procesowi politycznemu) jak również ten obszar praw i wolności który poddany jest demokratycznej debacie. Partia lub koalicja partii może w tym obszarze dokonywać zmian w zależności od głoszonego i realizowanego programu politycznego.
W tym momencie po raz kolejny odwołam się do osoby Wiktora Osiatyńskiego – wykładowcy uniwersytetów Harvardu, Stanford, Columbia – i tez zawartych w jego b. dobrej książce „Prawa człowieka i ich granice.”
Otóż Wiktor Osiatyński dostrzega problem istniejący na granicy tych dwóch „światów”(Konstytucja i jej treść oraz demokratyczny proces polityczny).
W sytuacji kiedy mamy do czynienia z omnipotentną konstytucją, tzn taką która w sposób bezdyskusyjny określa w swoich artykułach wszystko, właściwie demokracja parlamentarna sprowadza się do przystawiania pieczątek pod treścią obowiązującej konstytucji. Bieżące procesy polityczne staja się fikcją, bo nic nie leży gestii władzy ustawodawczej. Konstytucja załatwia właściwie każdy problem.
Z drugiej strony oczywiście istnieje ryzyko, ze nastąpi przegięcie w drugą stronę. Konstytucja jest bo jest, ale właściwie wszystkie decyzje poddane są politycznemu procesowi. Oczywiście szczególne może być to groźne kiedy sprawujący władzę mają diametralnie inna filozofię rządzenia od tej obwarowanej treścią konstytucji.
W tym miejscu aby nie wikłać się w szczegóły po prostu zacytuję fragment który przedstawi stanowisko Wiktora Osiatyńskiego w kwestii słabo definiowalnej rubieży gdzie po jednej stronie okopała się Konstytucja, a z drugiej stoją Ci którzy by sobie chcieli porządzić. Książka pisana kilka lat temu i zarzut o tendencyjność raczej upada. Zresztą Ci którzy znają Profesora wiedzą, że do stronników obecnej władzy wykonawczej nie należy:
„Przyjmuje się, ze władza powinna być ograniczona prawem, a więc prawa powinny wyznaczać granice demokracji. W rzeczywistości powinno być odwrotnie: potrzeba umacniania demokracji powinna wyznaczać granice prawom konstytucyjnym. Prawa powinny chronić elementarne wartości i te dobra, bez których zagrożone są ludzkie bezpieczeństwo i godność. Nie powinny jednak wykraczać poza to, ingerując w obszary, które lepiej zostawić demokratycznej debacie i kompromisom. Krótko mówiąc, w demokracji prawa konstytucyjne nie powinny zubażać politycznej debaty”
Postawa Wojciecha Hermelińskiego to znak, że przyzwoici ludzie zaczynają się odwracać od tej bandy oszołomów.Mam nadzieję, że to jest kamyczek, który wyzwoli lawinę.
Tak sobie marzę, gdyby przyzwoici ludzie gremialnie zbojkotowali propozycje zasiadania w komisjach wyborczych, to PiS zaplącze się we własne sznurowadła, bo aktywistów partyjnych nie wystarczy do obsadzenia wszystkich komisji wyborczych.
@Mauro Rossi
Tym tekstem o przeźroczystych urnach wyjaśniłeś tu obecnym, dlaczego PiS ma takie wysokie notowania. Po prostu, sondaże są robione tak, że w sumie są transparentne. A ludzie mają żony/mężów i coraz więcej dzieci. Prezes nie jest taki głupi i majstruje przy ordynacji wyborczej, bo wie, że w uczciwych wyborach nie ma szans.
@andrzej52
Z tego co wiem, przy poprzednich wyborach samorządowych były jakieś problemy z oprogramowaniem. Zdarzają się takie przypadki – systemy komputerowe muszą być udoskonalane.
Twój wpis przypomniał mi rok 1980 i pierwsze wybory do zarządu rodzącej się Solidarności. Pracowałem wtedy w instytucie naukowo-badawczym i razem z kolegami z jednej z pracowni instytutu opracowaliśmy system głosowania na komputerze HP9845. Był to chyba pierwszy taki system w Polsce, jeżeli nie na świecie.
Postawiono nam warunek – równolegle odbywało się głosowanie i liczenie głosów tradycyjnymi metodami. Wyniki tych dwóch metod nie były identyczne. Zarządzono ponowne przeliczenie głosów i okazało się, że pomyliła się tradycyjna komisja wyborcza. Tak też bywa…
Konkretnie
Dwu kadencyjność wójtów , burmistrzów i prezydentów miast – zdecydowanie jestem przeciw ! Wybierani są oni w wyborach bezpośrednich przez mieszkańców miasta czy gminy. Jeśli wyborcy są zadowoleni z ich rządów to niech wybierają ich nawet na 10 kolejnych kadencji. Podobnie z radnymi – w małych miejscowościach kandydaci są większości znani bezpośrednio, często „od małego” i wiedzą , co, który jest wart. Tu też jestem za zachowaniem JOW-ów. Jedyną ich wadą jest to, że z jednego okręgu dwaj kandydaci godni są mandatu a z sąsiedniego – żaden. Lepsze są już okręgi wielomandatowe ale ze wspólną jedną listą kandydatów – wygrywają najlepsi. Można tu np. zastosować zasadę, że każdy wyborca ma tyle głosów ile mandatów do obsadzenia lub pozostać przy zasadzie – „jeden wyborca – jeden głos”.
W wyborach proporcjonalnych w ich obecnym kształcie decydującą rolę odgrywają liderzy partyjni – to też trzeba koniecznie zmienić.
Jedna, wspólna lista wszystkich kandydatów byłaby wg mnie właściwym rozwiązaniem.
@snake
To wyglada tak, jak by cały PiS z rodzinami (420 tys) zostal zatrudniony do obsługi wyborow.
” Niewykluczony jest bojkot i strajk włoski „.
Niestety, cokolwiek podejmie druga strona, zostanie to wykorzystane przez PiS przewciwko demokracji. W swoich mediach tak to przerobią.
@zza kaluzy, 2.12, 3. 39,
Swietne! Dokladnie tak. Rezym Kaczynskiego i jego pdwladnych Szydlo i Duda, jest zafacynowany Rosja Putina i Turcja Erdogana. Jest jednak maly „problemik” z Rosja. Mianowicie: Smolensk. Ale mijaja lata…cos Kaczynski z Putinem wymysla…Np: byla bomba, ale podlozona nie przez Putina, tylko jakichs muzulmanskich terrorystow…,
a moze niebylo zadnej bomby? Kto wie? I Kaczynski przeprosi Putina…?
Czemu nie. Dla kolesia z Zoliborza liczy sie tylko WLADZA: Nic innego.
Jakas godnosc, wiarygodnosc etc.—a co to?
Od siedmiu lat zyjemy w cieniu „bomby”, ktorej nie bylo.
Ale co tam? Tzw. „zelazny elektorat” PiS uwierzy we wszystko. Socjotechnika, ktorej pan dr. Kaczynski nauczyl sie od swojego pomotora. Najbardziej stalinowskiego profesora na UW—nazywal sie Stanislaw Erlich.
@Szymonowicz 2 grudnia o godz. 15:43
Cały czas sobie myślę, że Kaczyński może powtórzyć zwrot Nasera gdy Amerykanie odmówili mu sfinansowania tamy w Asuanie.
Tylko co będzie tą polską tamą w Asuanie?
Oprócz tego to antykomunistyczny Nixon poleciał do Chin.
Całkiem sobie wyobrażam wzruszonego do łez Putina osobiście przekazującego Kaczyńskiemu wrak tuplewa. Pytaniem pozostaje tylko – za co?
Za wyrzucenie amerykańskich wyrzutni rakiet?
Cena i towar sa dla mnie zagadką.
Ale sama możliwość takiego dealu – wcale nie.
Dwóch skrajnych cyników to się mogą dogadać.
@andrzej52
Cay PiS z rodzinami i szmalcownikami to jest najwyżej 40 tys osób. Mylą ci się normalne partie polityczne z gangami i kreaturami medialnymi.
Troszkę obok tematu, ale tylko troszkę – otóż nie ma to jak poczycie zadowolenia:
„Minister środowiska Jan Szyszko zaznaczył, że Radio Maryja odegrało ogromną rolę dla państwa, a zwłaszcza dla promowania go na arenie międzynarodowej. Jak mówił, dzięki temu dziś Polska jest postrzegana jako kraj silny, sprawny i dobrze zarządzany.”
Czy muszę pisać, jak to wygląda naprawdę na arenie międzynarodowej?
Akurat z tej areny oglądam wielkość Polski…
No ale ja prawdopodobnie jestem „zagubiona”, potrzebuję pomocy i podania ręki…
miłośnik czarnych jagód
2 grudnia o godz. 9:22
Czy na pewno ten Pan napisał taką bzdurę „W sytuacji kiedy mamy do czynienia z omnipotentną konstytucją, tzn taką która w sposób bezdyskusyjny określa w swoich artykułach wszystko, ….”
Przecież to nie jest możliwe. Nawet najbardziej rozbudowane prawo nie jest w stanie bezdyskusyjnie określić wszystkiego.
Znamy z historii, że starożytni żydzi mówili my mamy prawo i faktycznie próbowali zbudować prawo regulujące wszystko u wierzących Żydów i do TORY dobudowali Talmud który bezwzględnie obowiązywał wierzących. Przez całe lata go rozwijali by ujmował wszystko i w końcu nic z tego nie wyszło, bo Żydzi jak chcieli ominąć to prawo, robili to z łatwością. Słynne jest, że w Szabat religijnemu Żydowi nie wolno było podróżować , ale od czego pomysłowość , wykorzystano wyjątek wprowadzony, że wolno jeżeli się jest na wodzie (było to logiczne bo płynąc statkiem nie mógł z powodów oczywistych podróży przerwać) i Żyd siadł na pęcherzu z woda i podróżował wozem czy innym środkiem transportu.
Wniosek jest oczywisty nie da się zrobić takich przepisów by bez interpretacji wskazywały jak postępować. Dlatego w prawie obok przepisu ważny jest tzw duch prawa czyli intencja prawodawcy.
Konstytucja wskazuje tylko ramy ustroju. Specjaliści od prawa oceniają czy wydawane prawo mieści się w tych ramach oczywiście mając na uwadze intencje tych co tę konstytucje ustanowili.
P.S.Powinnam dodać do mojego komentarza sznureczek do wpisu Pani Gierak-Onoszko, która z tej samej co ja areny ogląda Polskę i zamieściła znakomite fragmenty artykułów prasy światowej na niedawny temat:
https://onoszko.blog.polityka.pl/2017/11/14/wstyd-czyli-o-jedenastym-listopada/?nocheck=1&sso_ticket=SvoPXXRQ2UMMsd0-Hf58DzBndtsQ4xsMXN1mAe8BUacj6LuUCnOiHsKEJOVdyGJLZL4mIWcXTcjfqkfeSb_2aSbn0fJTGvptwJc52RuASuc
Przepraszam za te wtręty, ale sprawa ta mocno mi legła na sercu.
Pozdrawiam Redaktora i Blogowiczów 🙂
anur
2 grudnia o godz. 12:13
Ludzie mylą się często . Program działa tak jak go zbudowano i daje powtarzalne wyniki. Aby wyniki były poprawne musi być długo testowany w najróżniejszy sposób i sprawdzany na poprawność. Potem jest tylko jeden warunek, dane wprowadzane myszą być poprawne.
Do najlepszego programu jak wprowadzimy bzdurne dane, wyniki otrzymamy bzdurne. Wszyscy pamiętamy sławne obliczenia elementem skończonym Tupolewa w które tak Pisowcy uwierzyli. Tam właśnie wprowadzono do dobrego i sprawdzonego programu bzdurne dane.
Tylko, że znacznie łatwiej zazwyczaj jest przypilnować by dane były poprawne niż pilnować poprawności liczenia. Programy komputerowe więc są zdecydowanie lepsze niż tradycyjne liczebnie.
Szymonowicz
2 grudnia o godz. 15:43
kompletnie się nie zgadzam z tezą że ” Rezym Kaczynskiego i jego pdwladnych Szydlo i Duda, jest zafacynowany Rosja Putina”
JK jest zafascynowany PRL’em bo tylko ten system zna z autopsji. Dla niego najistotniejszym jest by na wszystko miał bezpośredni wpływ i żeby się działo tak jak w tym wierszyku Kerna
„Dziura”
http://wiersze.doktorzy.pl/dziura.htm
snakeinweb
2 grudnia o godz. 1:47
Dorn nie ma watpliwości
https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/ludwik-dorn-w-faktach-o-faktach-o-zmianach-pis-w-ordynacji-wyborczej,795163.html
@ miłośnik czarnych jagód
Tyle, że w żadnym ze współczesnych systemów demokratycznych konstytucja nie jest dana raz na zawsze, bez możliwości zmian. Natomiast wszędzie są przewidziane utrudnienia w ich wprowadzaniu, co chroni przed nadgorliwością rządzących i ich nadmierną samowolą. Są też pewne, ogólnie przyjęte i to niekiedy od wieków zasady funkcjonowania państw i wolności obywatelskie : Trójpodział władzy, ochrona własności i bezpieczeństwa obywateli, równość wobec prawa, wieloinstancyjność sądów itd. To nie jest tak, że w demokratycznych państwach są jakieś sprawy wyłączone spod publicznej dysputy- np w USA co rusz jest kwestionowana jedna z konstytucyjnych zasad czyli nieograniczony dostęp do broni. Ale żeby zmieniać fundamentalne prawa potrzebne jest szerokie poparcie ze strony różnych sił politycznych , czego chyba nikt rozsądny nie będzie krytykował. Inaczej demokratycznie wybrana władza może się łatwo przerodzić w tyranię
@maciek.g
Tak Dorn wie co mówi i ma rację. W końcu to wybitny współarchitekt PiS-u i wybitny autorytet „opozycji”.
Ktoś, kto ma nawet niewielkie pojęcie o organizacji musi wiedzieć, że skończy się to co najmniej chaosem, chociaż pełna katastrofa i fiasko są bardziej prawdopodobne. Pomóc może pewien talent Polaków do improwizacji, ale ten będzie zależny od postaw i woli obywateli i samorządów na samym dole. I to jest dla mnie duża niewiadoma.
@maciek.g
Ten Pan (czyli Profesor Wiktor Osiatyński) oprócz tego że „napisał taką bzdurę” był również…
W latach 1991–1997 był dyrektorem Centrum Badań nad Konstytucjonalizmem w Europie Wschodniej w Chicago zaś w latach 1991–2001 profesorem w University of Chicago Law School. W 1995 został profesorem Central European University w Budapeszcie. Od 2002 był zaangażowany w rozwój multidyscyplinarnego centrum praw człowieka na University of Connecticut. Wykładał także m.in. na Uniwersytece w Sienie, Antioch University w Los Angeles,UCLA, Uniwersytetach Columbia, Stanford, Uniwersytecie Harvarda.
@maciek.g
Jeszcze o autorze „bzdury”.
Właściwie nie o autorze ,a o liście i tego listu treść:
Pisałem o tym również u Redaktor Siedleckiej.
Otóż w jednym z poprzednich moich postów, przywołując książkę Wiktora Osiatyńskiego „Prawa człowieka i ich granice” nie wspomniałem o liście. Liście l który wręczał – wraz z poprawionymi egzaminami – studentom, z którymi prowadził zajęcia na temat praw człowieka ( m. in. Uniwersytety Harvard, Stanford).
Jest to jeden z tych kilku tekstów który – moim zdaniem – każdy w ramach obywatelskiej edukacji powinien po prostu przeczytać.
A dla mnie jest to po prostu tekst ulubiony, jeżeli słowo „ulubiony” będzie tym najbardziej stosownym.
A oto treść tego listu ( bez krótkiej , oficjalnej, i gratulacyjnej formułki):
„…Bądź świadomy swoich praw – i mechanizmów, ułatwiających ich wykorzystanie – ilekroć stajesz w obliczu przymusu państwa. Lecz jako obywatel i wyborca staraj się wyważyć te interesy i pragnienia, których winny chronić prawa, z tymi, które dopuszczają kompromis w procesie wyznaczania celów publicznych. Pamiętaj, że twój udział w takich kompromisach, nawet jeśli ponosisz pewną cenę, czyni społeczeństwo lepszym. W relacjach, które angażujesz się jako członek społeczeństwa i różnych mniejszych grup społecznych, szukaj cierpliwie równowagi między twoimi prawami a obowiązkami i wszystkimi innymi mechanizmami zwiększającymi wzajemne zaufanie i szacunek między tobą a innymi.
W relacje prywatne wchodź z nadzieją i odrobiną ostrożności. Nie rezygnuj pochopnie z praw. Ale kiedy nawiążesz z kimś osobiste więzi, zapomnij o swoich prawach. Pamiętaj – nie rezygnujesz z nich. Twoje związki będą bogatsze, jeśli oprzesz je na przyjaźni, miłości, dawaniu i przebaczeniu.. Jeśli jednak zostaniesz zdradzony i wykorzystany nie wahaj się sięgnąć znów po swe prawa. Jesteś wolnym człowiekiem, a nie niewolnikiem rodziny i przyjaciół.
W poszukiwaniu sensu i dążeniu do szczęścia traktuj swoje prawa i wolności jak teren działania, lecz w razie potrzeby także jako odskocznię ku duchowości którą wybierzesz, wartościom, które cenisz, zobowiązaniom, jakie podejmujesz. Nie próbuj być męczennikiem, praktykuj jedynie zdrową samodyscyplinę. Niech prawa innych służą ci jako miara własnego samoograniczenia. Staraj się nie naruszać praw innych, nawet jeśli oni praw takich nie uznają, chyba że działasz w uzasadnionej samoobronie.
Kiedy rozważasz reguły, wartości, i zasady, staraj się dostrzec różne instrumenty służące różnym celom. Nie próbuj używać praw jak wytrycha, który otworzy ci wszystkie drzwi. Prawa są bardzo ważną zdobyczą ludzkości. Nie bierz udziału w ich nadużywaniu ani nie zachęcaj do pochopnego ich zastosowania by się nie zdewaluowały i nie popadły w zapomnienie.
Twój wdzięczny nauczyciel”
@maciek.g
Nie jest to tylko kwestia wprowadzania złych danych do elementu skończonego Tu, ale przede wszystkim wykorzystanie tego elementu do różniczkowania mas. Na domiar złego, dokonywane jest comiesięczne potęgowanie elementu skończonego Tu, który urósł już do rozmiarów nieskończonych. A można było go scałkować i zarchiwizować. CBDO
anur
3 grudnia o godz. 9:21
Znam dobrze metodę elementu skończonego i korzystałem z niej. Aby uzyskać rozsądne wyniki trzeba dużej wiedzy na dany temat. Trzeba umieć zbudować model i określić warunki brzegowe. Trzeba mieć pełne dane dotyczące konstrukcji i materiałów. Zazwyczaj robi się podobne eksperymenty i stara się tak zbudować model by uzyskać wyniki zgodne z eksperymentem. Wtedy dopiero można być w znacznym stopniu pewnym że obliczenie będzie zbliżone do rzeczywistości. Twierdzenie, że obliczenia wykazały, że prawda wyglądała inaczej jest po prostu skrajnym dyletanctwem.
Na takie gadki można nabrać ciemny lud.
Jak naukowcy go przycisnęli to okazało się że Pan „specjalista”nie miał rysunków konstrukcyjnych, danych materiałowych i na dokładkę symulację zrobili jego studenci. Nie dziwne, że w wynikach materiał ciągnął się jak guma lub elementy raptem znikały. Pan za nic nie chciał pokazać wsadu do programu bzdurnie argumentując to tajemnica uczelni – podczas gdy każdy dobrze wie, że wsad nie może być żadna tajemnicą i utajnianie tego od razu śmierdzi oszustwem.
@Miłośnik czarnych jagód:
” Nie próbuj używać praw jak wytrycha, który otworzy ci wszystkie drzwi. Prawa są bardzo ważną zdobyczą ludzkości. Nie bierz udziału w ich nadużywaniu ani nie zachęcaj do pochopnego ich zastosowania by się nie zdewaluowały i nie popadły w zapomnienie.
Twój wdzięczny nauczyciel”
Święte słowa. PiS słusznie zarzucał PO naginanie prawa. Tylko czemu robi to samo ???
Ciekaw jjestem ,jakie proszki zaaplikowal dr Morrel Kaczynskiemu po ataku na Zdradzieckie Mordy. Teraz to taki mily st(a)rsz(n)y pan z kotkami…
@anur
Z tego co zrozumiałem to i dane i system był dobry ale obiektywnie patrząc wynik wprowadził w zakłopotanie informatyków i komisje wyborcze. Gdzieś musiał być błąd. Być może się mylę bo scentralizowany system do obsługi wyborów to wyzwanie dla programistów. Teoretycznie system rozproszony z hierarchią drzewiastą obsłuży arkusz kalkulacyjny lub coś zbliżonego, tylko jak zapewnić, że dane będą wprowadzane uczciwie, do klikania kompetentnych osób nie zabraknie.
anur
3 grudnia o godz. 9:21
Kompletnie nie rozumiem tego różniczkowania mas. Robisz jakieś daleko idące paralele. Ja na prawdę znam element skończony i w jego początkach sami bawiliśmy się elementem trójkątnym i liczeniem w zakresie sprężystości. Wtedy jeszcze naukowcy nie chcieli uznawać tej metody uznając ją za trik inżynierski. Element skończony bardziej jest podobny do całkowania niż różniczkowania. Obecne systemy użytkowe nie dają żadnej możliwości ingerencji w program. Możliwe jest jedynie dowolne budowanie wsadu.
Program którym liczył Binenda to LS-DYNA, oparty jest o metodę elementów skończonych z lat 70. dostępny jest do liczenia na całym świecie za kilkaset dolarów.
w demokratyczne motywy sprzeciwu ze strony PSL nie wierze bot to zawsze byli i sa kunktatorzy i tak dlugo jak maja jakies tam stolki to beda siedziec cicho. A miec nie beda jak przepadna w wyborach. Chcialoby sie powiedziec „juz czas zeby przepadli” gdyby nie to ze wyborcow PSL zgarnie horda.
Co do Kukizowcow, to plakac sie chce kiedy pomysle ze ta tacy ludzie siedze w Sejmie. Oni sa przeciw albo nawet za
anur
3 grudnia o godz. 9:21
kompletnie nie rozumiem zdania ” ale przede wszystkim wykorzystanie tego elementu do różniczkowania mas”
Elementem skończonym interesowałem się od początków jego powstania gdy jeszcze kody źródłowe programów mes były dostępne. Bazowano wówczas na elemencie trójkątnym pracującym w zakresie sprężystym. Tę metodę uważano wówczas za
„sztuczkę inżynierską”. Mess bardziej przypomina całkowanie niż różniczkowanie. Później gdy zmieniono zdanie i zaczęto liczyć bardzo odpowiedzialne konstrukcje dostęp do kodów źródłowych zniknął, a programy często były wyłączną własnością koncernów.
Program którym liczył Binenda to programu LS-DYNA, oparty o metodę elementów skończonych z lat 70. i dostępnego na całym świecie do obliczeń za niewielkie pieniądze.
Nie da się zmanipulować tego programu tylko można nim policzyć wprowadzając wymagane dane. Jak się bzdury wprowadzi to i wynik wyjdzie bzdurny. Twórcy programu nie odpowiadają za wyniki jakie użytkownicy uzyskają. To, że Binendzie wyszły bzdury to wie każdy kto się sprawą interesował i na fizyce się jako tako zna. Faktem jest że to nie Binenda , a jego studenci przygotowali wsad (bo to jest pracochłonne , a on chciał zarobić , a nie napracować się)
…jezeli obywatel zrozumie ze jest robiony w balona ze wladza ma obywatela za idiote ze obywatel ma glosowac na PIS bo dostal 500+ ze tak sobie zyczy pan prezes bo nie lubi D.Tuska to zadna zmiana ordynacji wyborczej nie zapewni zwyciestwa PIS-owi
@Mad Marx pyta ( chyba mnie):
„Święte słowa. PiS słusznie zarzucał PO naginanie prawa. Tylko czemu robi to samo ???”
Nie wiem . Cytując treść listu pokazałem tylko możliwą optykę spojrzenia na problem.
@maciek.g 3 grudnia o godz. 10:41
„Twierdzenie, że obliczenia wykazały, że prawda wyglądała inaczej jest po prostu skrajnym dyletanctwem.”
Absolutnie się nie zgadzam!!!
Nie jest dyletanctwem tylko jest:
1. bezczelnym kłamstwem,
2. próbą oszustwa,
3. nieuczciwością naukowca,
4. świadomym naruszeniem etyki naukowej
Oczywistym jest, że:
„Na takie gadki można nabrać ciemny lud.”
dla którego symulacja ta była dowodem.
Ale z pewnością nie jest dyletanctwem. Binienda dobrze wiedział, co robił. Został zatrudniony do naukowo-wiarygodnego zrobienia wody z mózgu ciemnemu ludowi i wiernie oraz dokładnie wypełnił powierzone mu zadanie. Binienda jest fachowcem a nie dylentantem.
Gdyby tak samo podchodził do swojej pracy w USA i do stawianych mu tam problemów oraz do dydaktyki to by wyleciał na zbitą buzię nawet z trzeciorzędnego uniwerku w Akron.
************************************
@anur wpisem z 3 grudnia o godz. 9:21 robi sobie jaja.
Kpi i żaruje.
Pan się nie poznał i biezre jego żarty na poważnie. 😉
@maciek.g
Nigdy nie interesowałem się ani metodami, ani ustaleniami naukowców smoleńskich i towarzyszących im kapłanów religii smoleńskiej. Katastrofa samolotu na wojskowym lotnisku pod Smoleńskiem była niebotyczną tragedią. Ale to, co stało się potem i dzieje się do dziś – jest jeszcze bardziej tragiczne, bo ma nieodwracalne skutki.
Początkowe zjednoczenie się narodu w bólu, zamieniało się w coraz głębszy podział Polek i Polaków na zwolenników i przeciwników hipotezy o zamachu na delegację pielgrzymów do Katynia. Jak grzyby po deszczu powstawały nowe teorie spiskowe, co jest naturalną konsekwencją każdej tragedii. Obowiązkiem wszystkich polityków oraz duchownych było tłumienie tych destruktywnych emocji. Niestety, stało się inaczej – znaleźli się tacy, którzy dostrzegli szansę dla siebie samych i podsycali wzajemną nienawiść zwolenników i przeciwników teorii zamachu. Wyrządzili w ten sposób niepowetowaną krzywdę narodowi.
Natomiast założyciele religii smoleńskiej popełnili wykroczenie przeciwko przykazaniu: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną” i zasłużyli sobie na ekskomunikę.
Czy jest wyjście z tej tragicznej sytuacji? Myślę, że jest to równie trudne, jak zerwanie z nałogiem. Już teraz powinny powstawać instytucje pomocy osobom, które wpadły w nałóg teorii spiskowych wokół katastrofy smoleńskiej, a teraz pragną się wydostać z tej pułapki.
Turkmen
a chcesz sie zalozyc?
Przepraszam, ze ciut nie na temat, ale znalazłam w necie wywiad, jakiego Jarosław Kaczyński udzielił w 1998 roku Tomaszowi Sakiewiczowi i Piotrowi Wierzbickiemu, i nie mogłam się oprzec:
„Są dwa modele działalności rosyjskiej w Polsce. Pierwszy pepeerowski, całkowitego podporzadkowania Moskwie: uzasadniony ideą postępu. Zreszta ten model miał swoje tradycje i przed 1917 rokiem w postaci słowianofilstwa (…) Drugi wzorzec nazywam targowickim. Charakteryzuje go odwoływanie się do wartości tradycyjnych, katolickich, narodowych. Prorosyjskość ubrana jest tam w maskę patriotyczna. Czyż Targowica nie była właśnie narodowa, katolicka, czyż nie pałała szacunkiem do polskiej przeszłości?(…)”
Zawsze mówie, ze z Prezesa jest łebski gość…:))))
Nie połapałem się, że temat zszedł na katastrofę. Ciągle nie mogę zaakceptować zjawiska wyznawców i kontrwyznawców . Mnie chodziło o liczenie wyborów. Sposób anachroniczny, ale w czsach gdy debata publiczna oraz styl sprawowania rządów zeszła do poziomu ery kamienia łupanego system ten z dodatkowym obiegiem dokumentów pisanych byłby uzasadniony. Na każdym etapie stosunkowo łatwy do zweryfikowania. Z klikaniem to oczywiście żart.
zza kałuży
4 grudnia o godz. 6:09
Masz rację, on zrobił te obliczenia z premedytacją (miedzy innymi żeby sporo zarobić) nie powinienem go nazywać dyletantem, bo on wiedział dobrze że kłamie.
To że anur kpi to się zorientowałem, ale taka kpina mnie się nie podoba , bo kogoś może to zmylić.
Powyżej odpowiedział poważnie i to mnie się podoba
anur
4 grudnia o godz. 8:06
Najgorsze jest jednak to, że pomimo, że teraz tylko skrajny idiota wierzy w brednie PiS’owców, popierający ich ludzie zupełnie nie rozumieją, że skrajnie niemoralna polityka katastrofą do której w znacznym stopniu się przyczynili pokazuje, że tych ludzi stać na każde draństwo , więc ułatwianie im zdobycia władzy jest kretyństwem. Rozsądni ludzi gdy zobaczyli jak ich oszukano powinni skreślić tę partie z listy możliwego wyboru politycznego. Jeśli natomiast od początku wiedzieli że to jest kłamstwo, to doskonale pasują do tej sekty.