Portland: zbrodnia i siła ducha

Bywa, że zło wbrew swej woli łączy wierzących i niewierzących. Tak stało się w Portland, stolicy stanu Oregon na zachodnim wybrzeżu USA. O tym wydarzeniu media piszą mniej, niż by należało.

Portland uchodzi za najmniej religijne miasto w Stanach, tymczasem w obliczu zbrodni wyzwoliła się tam energia duchowa, pozytywna siła moralna, łącząca ludzi całkowicie niereligijnych i wyznających różne wiary religijne.

Co ich połączyło? Nie tylko szok w obliczu zbrodni i empatia wobec ofiar. Także niezgoda na zło nienawiści do Innych. Przekonanie, że każdy ma prawo żyć po swojemu, wierzyć albo nie, ale nie może krzywdzić innych właśnie dlatego, że są inni.

Pod koniec maja do wagonu kolei miejskiej wsiadł młody biały rasista (white supremacist) nazwiskiem, mój Boże!, Christian. Obrzucił wyzwiskami dwie nastoletnie pasażerki, z których jedna była czarnoskóra, a druga miała na głowie islamską chustę.

W ich obronie wystąpiło przeciwko agresorowi dwóch białych mężczyzn: Taliesin Myrddin Namkai-Meche, świeżo upieczony absolwent studiów ekonomicznych, który właśnie rozpoczął pracę w agencji ekologicznej, i 53-letni były zawodowy żołnierz, weteran wojen w Iraku i Afganistanie, samorządowiec Ricky Best. Obaj ponieśli śmierć wskutek ran zadanych im nożem przez zabójcę, który wykrzykiwał, że muzułmanie muszą być zabijani, bo zabijali chrześcijan. Meche prosił przed śmiercią: powiedzcie wszystkim pasażerom, że ich kocham.

Na stacji kolejowej, gdzie doszło do zbrodni, od razu pojawiły się świeckie ołtarzyki z kwiatów, zniczy i listów, ale też podobizny bóstw hinduistycznych, woskowe świece katolickie, butelki z świętą wodą Indian amerykańskich, kartka napisana przez dziecięcą ręką: Jestem muzułmanką i dziękuję Wam.

Obie ofiary fanatyka uznano za bohaterów. Bohaterem stał się też ciężko ranny 21-letni, początkujący poeta Micah Fletcher, również zaatakowany. Jechał do pracy, rozwoziciel pizzy. W szpitalu napisał wiersz:

„I am alive,
I spat in the eye of hate and lived.
This is what we must do for one another
We must live for one another
We must fight for one another
We must die in the name of freedom if we have to.
Luckily it’s not my turn today”

Czasem zwykli ludzie, żołnierz, ekolog, rozwoziciel pizzy, mają więcej odwagi moralnej i duchowej w konfrontacji z ludzką nienawiścią niż niejeden lider religijny i polityczny.