Numer dwa na świecie
Są tacy, dla których numerem jeden na świecie jest Mr. Trump. Nie tylko w USA, ale na całym globie. Dla tych samych ludzi, entuzjastów obecnego prezydenta, numerem dwa w jego ekipie jest Steve Bannon, „idea guy” – gość od idei. W nagrodę za pomoc w zwycięskiej kampanii Trump mianował go naczelnym strategiem i członkiem kolegium Narodowej Rady Bezpieczeństwa.
Była to kolejna szokująca decyzja dla amerykańskiego establishmentu politycznego. Bannon ma bogaty życiorys, ostatnio jako szef prawicowych Breitbart News, a dzięki nominacji będzie miał dostęp do tajemnic państwowych na najwyższym szczeblu. I chyba o to Trumpowi chodziło. Ma ono ponoć do Bannona pełne zaufanie. Szok establishmentu tylko go w tym zaufaniu utwierdza.
Odkąd objął urząd, codziennie dociska pedał. Cieszy go strach i oburzenie waszyngtońskich elit. Dzieli i rządzi. Reszta go mało interesuje. Tak samo było z nominacją Bannona.
Bannon jest niepraktykującym katolikiem. Na dostępnych zdjęciach nie wygląda na numer dwa na świecie. Raczej wprost przeciwnie. Ale właśnie dlatego pasuje do Trumpa. Dwóch swawolnych Dyziów, którym trafiła się główna wygrana na loterii.
Numer dwa udziela się w dyskusjach na tematy religijne. Czytałem panegiryk na jego cześć na konserwatywnym portalu chrześcijańskim magazynu „Crisis”. Autor podkreśla, że choć Bannon nazwał siebie „leninistą”, to nie jest rewolucjonistą w stylu bolszewickim. A w jakim innym? Leniniści wszystkich krajów robią rewolucję. Jaką rewolucję szykuje Ameryce i światu to alterprawicowe kombo Trump-Bannon?
Inny amerykański dziennikarz, Robert Moynihan, z równie konserwatywnego pisma „Inside the Vatican” przytacza w swoim newsletterze wypowiedzi Bannona sprzed trzech lat, kiedy wziął udział via Skype w konferencji urządzonej na terenie Watykanu przez konserwatywny Instytut Godności Człowieka.
Moynihanowi Bannon też się podoba. Amerykański watykanista tak streszcza jego wystąpienie w Watykanie: to obrońca cywilizacji judeochrześcijańskiej, ostry krytyk kapitalizmu kolesiów, kapitalizmu państwowego takiego jak w Rosji czy Chinach, i kapitalizmu libertariańskiego, a zwolennik kapitalizmu służącego klasie średniej i pracującej, sprawiedliwszego społecznie.
Putin? Kleptokrata, ale można by się z nim dogadać, bo mówi o wartościach tradycyjnych i narodowych i suwerenności. No i ostrzega przed dżihadyzmem. Bannon uważa, że toczy się wojna światowa z islamizmem. A ponieważ Putin stoczył już swoją krwawą wojnę z islamizmem w Czeczenii, a ostatnio toczył ją w Syrii, to w oczach Bannona na pewno jest liderem, z którym warto by współpracować.
W sobotę Trump publicznie oświadczył, że warto by z Rosją w tym i owym powspółpracować. A chwilę wcześniej złagodził sankcje nałożone na Rosję przez Obamę po zaborze Krymu. Skorzystają na tym amerykańskie firmy sprzedające technologię m.in. rosyjskim służbom specjalnym.
Hillary Clinton w jednej z debat prezydenckich nazwała Trumpa marionetką Putina. Trump mimo to wygrał. Jego wizję Ameryki i świata współkształtuje populistyczno-prawicowy konserwatywny katolik. Tu w Stanach, gdzie piszę te słowa, wygrana Trumpa i jego pierwsze posunięcia podzieliły społeczeństwa na wrogie plemiona.
Niektórzy Amerykanie czują się tak niekomfortowo pod rządami Trumpa-Bannona, że chcą ze Stanów wyjechać na czas jego prezydentury. Albo już wyjechali. To się zdarzało wcześniej, np. za Busha juniora. Ale tym razem wzajemna niechęć i nieufność jest tak toksyczna i rujnująca jak w podzielonej Polsce. Polacy emigrowali zwykle do USA, gdy mieli dosyć politycznie lub ekonomicznie. Czy chcieliby emigrować do kraju Trumpa-Bannona?
Komentarze
W Polsce numer dwa to Macierewicz, a w Stanach?
Populistyczno-prawicowy konserwatywny katolik to nie tylko Bannon, ale i Franciszek. Jeśli chodzi o Trumpa, to problem nie polega na celach, które sobie stawia, tylko metody. Z islamizmem owszem należy walczyć, ale niekoniecznie prowadzeniem wojen. Świat potrzebuje propagandy liberalizmu, demokracji, praw kobiet i edukacji. UE powinna pomyśleć o działaniach propagandowych w świecie islamu. Stworzyć portale informacyjne w językach znanych muzułmanom i tłumaczyć książki oraz wysyłać do tych krajów.
Czy Trump z Franciszkiem zrobią światu konserwatywną rewolucję? Wątpię, skończy się na pokrzykiwaniu.
W Polsce numerami jeden, dwa i trzy jest jedna osoba – nie musze mowic, kto. Ciekawi mnie to, na jak dlugo starczy mu zapalu do rzadzenia. Zaczynamy dostrzegac u niego objawy zmeczenia i zagubienia. Dowodem na to jest wypowiedz na temat opozycji. Czyzby Prezesowi bylo teskno do tych czasow, kiedy przewodzil opozycji? Trzeba przyznac, ze PiS swietnie sie czuje w roll opozycji, ze nawet teraz, kiedy pelni wladze w kraju, zachowuje sie jak partia opozycyjna,
Trzeba prosic kogo tylko sie da o to, by wladza stala sie wladza, a opozycja – opozycja.
A. Szostkiewicz: „Niektórzy Amerykanie czują się tak niekomfortowo pod rządami Trumpa-Bannona, że chcą ze Stanów wyjechać na czas jego prezydentury …”.
Jak mówią uporczywe plotki, już się dorobili i mają swe posiadłości na wyspach Morza Karaibskiego, gdzie będą oddawać się liberalnym urokom życia. Szczęśliwi, zamożni uchodźcy. A wyborcy Trumpa powtarzają: „lock her up”, jednak to sądy decydują.
@roman17
Nie chce pan czytać polskich dziennikarzy o Trumpie, proszę czytać brytyjskich np. Z Economista, albo amerykańskich np. Z Washington Post. Niech pan zrozumie, że nie ma jednej perspektywy.
Prezydent Trump wydał executive orders , czyli rozporządzenie wykonawcze, a sędzia federalny zawiesił jego wykonanie i tak działa demokracja w Stanach. Jak powiedziała jedna szalona feministka, Trump jest fatalnym politykiem bo realizuje to, co obiecał w kampanii wyborczej.
Prezydent Trump jest obiektem nieprawdopodobnie agresywnej kampanii medialnej. Widocznie ktoś inny jest właścicielem mediów, a kto inny pracuje ciężko na chleb i chciał zmienić ekipę wasali globalizmu na prezydenta myślącego racją stanu USA.
Co z tego wyniknie? Z pewnością rodzi się nowe w medialnych bólach porodowych.
@woytek
A może zamiast pisać o agresywnej kampanii przejrzałby pan poważną prasę amerykañską i europejską, by zrozumieć, dlaczego polityka Trumpa jest tak powszechnie (i celnie) krytykowana. Zwłaszcza zagraniczna.ma pan polskie nazwisko, a nie dostrzega jak groźne skutki dla pokoju i samej Polski może mieć obojętność ekipy Trumpa na neoimperialne zapędy Rosji.
Przepraszam, ze nie na temat artykulu, ale za to na aktualny temat sierot z Allepo.
Radze, zeby MSZ przeczytalo fragment ich wlasnej strony internetowej:
http://www.pretoria.msz.gov.pl/pl/c/MOBILE/wspolpraca_dwustronna/miejsca_pamieci/
na temat sporej (ok. 500) grupy polskich dzieci, ktore w czasie II wojny swiatowej zostaly przyjete przez rzad RPA do miejscowosci Oudtshoorn. Ludzie, jezeli jestescie chrzescijanami, to pokazcie odrobine wdziecznosci za to co zrobiono kiedys dla nas Polakow-Sybirakow.
Chciałbym zrozumieć jakie są racjonalnie uzasadnione powody Pańskiej wrogiej postaw wobec politycznych zamiarów PiS-u streszczających się w zamiarze zbudowania silnego państwa e współczesnym Świecie?
@Woytek:
Kiedyś spotkałem się z opinią, że „autorytetem moralnym” może być ktoś, kto postępuje tak jak mówi. Niestety, nie zgadzam się z tym — bywa, że człowiek nie tylko czyni źle, ale i deklaruje, że źle postąpi. Wtedy zgodność nie świadczy o niczym dobrym. (Ba! Taka zgodność dotyczy zwykle największych zbrodniarzy.)
Jeśli chodzi o „właściciela mediów”, to standardem zachodnich państw było oddzielanie decyzji ekonomicznych, związanych z zarządzaniem finansami mediów od decyzji redakcyjnych. Oczywiście dotyczy to starych, poważnych mediów, a nie Breitbart News.
Piszesz o racji stanu USA? Owszem, tak bym zakwalifikował grę na rozbicie Unii Europejskiej (przynajmniej w krótkim okresie czasu). Tak bym nawet zakwalifikował wzywanie do przenoszenia wytwórni koncernów do USA. Ale z całą resztą jest gorzej.
Na przykład uważa się, że kraj przyjmujący imigrantów (zwłaszcza gdy prowadzi politykę imigracyjną, ściągając wartościowe jednostki z innych państw) zyskuje na imigracji. Trump ją chce ograniczać.
Uważa się, że krajom silnym gospodarczo wolny handel sprzyja. Trump chce ograniczenia wolnego handlu (z dokładnością do grania nim na rozbicie UE).
Zresztą piszesz o globalizmie — ale czym jest globalizm, jeśli nie rozprzestrzenianiem amerykańskich wartości, amerykańskiej kultury i amerykańskich produktów? Więc jak się ma do niego „racja stanu USA”?
PS.
Wyraziłbym też wątpliwość, czy ‚racją stanu’ dla jakiegokolwiek państwa może być samookłamywanie się — a to też polityczny wybór Trumpa.
Chciałbym poprosić także, żeby nazwał Pan, w sposób zrozumiały dla inteligentnego i oczytanego czytelnika, ideologię, której Pan pozostaje wierny.
@zaleski
Bo to program budowy państwa autorytarnego i skazanego na zagładę z powodu izolacji w Europie.
@zaleski
Pisałem wielokrotnie, że bliski mi jest klasyczny anglosaski liberalizm: rządy prawa, swobody obywatelskie, wolny rynek.
@mazala1:
Wiem, że nie do mnie pytanie, ale mając kilka minut spróbuję odpowiedzieć — otóż problemy są dwa.
Pierwszy, to rozumienie słowa „silny”. Nie widzę tu osób, które by nie chciały Polski, której głos byłby znaczący, która miałaby sprawną armię, której służby siłowe nie potrafiłyby zwalczać przestępczości, a administracja i sądy sobie nie radziły. Tyle, że nie dość, że nie jest to kwestia sporna (a przynajmniej taka, która by wyróżniała PiS), to często (armia, administracja, policja, sądy…) słowo silny może być zastąpione słowem „sprawny”, a to już zupełnie nie pasuje do ministra który łamie przepisy drogowe, łapanek przypadkowych ludzi na stanowiska zależne od rządu, czy uchwalaniu ustaw na wyścigi. Czyli tak rozumiana „silna Polska” nie jest Polską, którą pragnie zbudować PiS, przynajmniej sądząc po skutkach jego polityki.
Druga sprawa, to na co ta siła. Bo siła bez kierunku działania jest do niczego nie potrzebna. (Tu przypominam rady dla Adama Małysza, jakie dawał mu trener w chwili, gdy skoki szły gorzej: „Połowa, ćwierć tej siły, tylko we właściwym kierunku!”) A tu panuje ze strony PiS niedopowiedzenie. Czy „silna Polska” ma być przeciwko obywatelom? Jeśli tak, to przepraszam, ale takiej Polski nie chcę. Czy ma być silna przeciwko państwom ościennym? Znowu przepraszam, ale wolę widzieć w nich partnerów do współpracy (handlowej, politycznej, militarnej) niż wrogów, zwłaszcza że w znacznej mierze dotyczy to współpracy w UE, czyli we wspólnocie, którą można bezsensownym pokazywaniem „siły” rozbić.
Napisał Pan :
„Pisałem wielokrotnie, że bliski mi jest klasyczny anglosaski liberalizm: rządy prawa, swobody obywatelskie, wolny rynek.”
To samo twierdzi Kaczyński
@mazala1: A od kiedy to skłóconą z wszystkimi sąsiadami kleptopkrację nazywa się silnym państwem?
@zaleski
Twierdzi, ale w praktyce niszczy.