„Nie mój papież”

Papież Franciszek wkurzył Francuzów jednym zdaniem. Wracając z Polski, rozmawiał w samolocie z dziennikarzami. W pewnym momencie zaznaczył, że nie używa słowa „islam” w kontekście terroryzmu.

Dlaczego? „Bo nie jest słuszne utożsamianie islamu z przemocą. Uważam, że w każdej religii znajdzie się zawsze jakaś mała grupa fundamentalistów”. I dodał: włoska mafia to ochrzczeni katolicy. „Jeśli miałbym mówić o przemocy islamskiej, musiałbym mówić o przemocy katolickiej”.

I to właśnie jest to feralne zdanie. Wywołało burzę we francuskich mediach społecznościowych. Pojawił się #PasMonPape: Nie mój papież. Kampania przeciw Franciszkowi błyskawicznie zrobiła furorę w internecie. Nawet niekatolicy się do niej przyłączyli. A jeden z katolików napisał na Twitterze: Nie przepadałem za Benedyktem XVI, ale Franciszek sprawił, że teraz tego żałuję.

Polska prawica spojrzała na Franciszka łaskawszym okiem, bo bezboleśnie i kulturalnie skrytykował polski rząd za uchylanie się od solidarności z Europą borykającą się z kryzysem migracyjnym. No i przyjął na audiencji ministra Macierewicza. Po wyjeździe papieża prawica i rząd odtrąbiły sukces nie tylko organizacyjny, ale też polityczny: wszystko w porządku, Franciszek nie ma do nas uwag. Napisałem o tym obszernie w papierowej POLITYCE.

We Francji, przynajmniej w krótkiej perspektywie, Franciszek na łaskawość katolików, nie tylko prawicowych, chyba nie ma co liczyć. Jego słowa faktycznie nie mogły zabrzmieć dobrze w uszach Francuzów. Francja jest głównym celem islamistycznych terrorystów. Na domiar złego wkrótce po wypowiedzi papieskiej zbrodniarze powołujący się na islam poderżnęli gardło sędziwemu i pobożnemu francuskiemu księdzu katolickiemu. Francuzi mogli poczuć się dotknięci, że papież jakby zrównuje dżihadystów z katolikami w kontekście terroryzmu.

Ale przecież nie zrównuje! Mówi prawdę: w każdej religii są ludzie zdolni do przemocy w imię swoich wyobrażeń o Bogu. I w żadnym przypadku tacy ludzie nie reprezentują większości wyznawców. W historii chrześcijaństwa wielokrotnie zabijano z Bogiem na ustach.

Ten ponury rozdział jest w chrześcijaństwie w zasadzie zamknięty, natomiast wciąż znajdują się ludzie uważający się za pobożnych muzułmanów, którzy zabijają, wykrzykując imię Boże. Zamknięcie tego rozdziału należy przede wszystkim do muzułmanów.

Chrześcijanie mogą i powinni im w tym pomóc w duchu Franciszka. To znaczy odmawiając zgody na utożsamianie islamu z terroryzmem.