Kto będzie rządził za cztery lata?

Lewica – odpowiada socjolog prof. Henryk Domański w rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym” (nr 45). „PO i PiS mogą zejść za jakiś czas ze sceny, zastąpione przez nowe siły społeczne. Np. nowoczesną lewicę”. Interesująca przepowiednia, szkoda, że niekonkretna: jaka lewica?

Domański uważa, że czas działa na niekorzyść PiS. Zwłaszcza jeśli pozostanie niezmieniony światopoglądowo. Młodsze pokolenie, szczególnie Polacy, którzy nabyli nowych doświadczeń, żyjąc i pracując na Zachodzie, przestaną popierać PiS z liderami pokroju prezesa Kaczyńskiego na czele.

W tej samej rozmowie dr Karolina Wigura, też socjolożka, twierdzi, że głosowania „przeciw PiS” już więcej nie będzie, bo pojawił się nowy podział społeczny. Do głosu doszli – tu zgadza się z Domańskim – ludzie znający Zachód, ale też umiejący go krytykować. I niepotrafiący zrozumieć, czemu „są rządzeni przez polityków, którzy nie mogą z nim konkurować poziomem wiedzy i kompetencji”.

Diagnozy brzmią optymistycznie. W tym sensie, że rządy PiS mogą potrwać krócej, niż dziś sądzi wielu przeciwników obozu Kaczyńskiego. Jedną kadencję, a może nawet mniej. Gniew i znudzenie, które wyniosły PiS do większościowej władzy, a które szybko nie wygasną, zaczną się obracać przeciwko niemu – kiedy okaże się, że w polityce zwykle nie je się tak gorącego, jak się gotowało w kampanii wyborczej.

Proza rządzenia powoduje, że trzeba będzie podejmować pragmatyczne decyzje, a pragmatyzm jest mało romantyczny. Według Domańskiego PiS zacznie ewoluować w kierunku polityki, jaką prowadziła… Platforma.

No tak, ale póki nie poznamy wreszcie składu nowego rządu i nie usłyszymy exposé jego szefa (szefowej?), a potem deklaracji poszczególnych ministrów, póki nie minie pierwsze pół roku jego działania – nic nie jest pewne.

Trudno mi uwierzyć, że PiS przekształci się w PO. Zgadzam się raczej z autorem tekstu w „Kulturze Liberalnej”, Janem Tokarskim, że PiS po wszelkich liftingach i tak zostanie partią antyliberalną.

A zatem to raczej .Nowoczesna pójdzie w stronę PO bis, może w przymierzu z częścią obecnej Platformy. I kto wie, może to właśnie taka koalicja dojdzie do władzy jeśli nie za cztery lata, to za osiem?

Żywiołem PiS są emocje, populizm, retoryka narodowa i godnościowa. Na emocjach wygrał wybory, wydrwiwając platformianą „mieszczańskość”. W Polsce nie ma dziś zrozumienia dla polityki liberalnej prowadzonej nie w imię takich czy innych gorących wartości, ale pragmatycznie, w imię uzgadniania, na ile to możliwe – sprzecznych interesów różnych grup społecznych i zawodowych. Nie ma też zrozumienia dla kluczowego znaczenia mieszczaństwa, klasy średniej w nowoczesnym społeczeństwie. Ataki na „lemingów” i „słoiki”, na „korpoludków” i „banksterów” to postawa antyliberalna, wpychająca Polskę w objęcia ideologów nacjonalizmu i neosocjalizmu. Pod ich rządami Polska znów zmarnowałaby swoją szansę.

Kto sieje w polityce wiatr wartości i emocji, ten zbiera burzę konfliktów. Wartości rozumiane jako instrument do walki politycznej na wyniszczenie oponenta muszą dzielić coraz głębiej i boleśniej. W polityce „mieszczańskiej” celem jest stabilizacja systemu, a nie jego rozchwianie.

Stabilizacja powinna stworzyć ramy do racjonalnego i przewidywalnego działania instytucji demokratycznych. A działanie powinno redukować pola konfliktów społecznych powstających na tle równości obywateli wobec prawa, dostępu do edukacji i usług medycznych. To jest ta „ciepła woda w kranie”. Sęk w tym, że dziś u nas w cenie jest raczej zimny prysznic. Brr.