Przerabianie Lisa na antychrysta
Zgoda, Newsweek przesadził z okładką o pedofilii w Kościele. Ale nie z tematem. Przesadziła Ewa Wójciak z tweetem o papieżu. Ale nie z tematem. Jestem przeciw rzucaniu mięsem przez osoby znaczące publicznie. I przeciw jeżdżeniu po bandzie w tak zwanych tygodnikach opinii.
Bo rodzi się podejrzenie, że o kasę tu chodzi bardziej niż o co innego. Ale podjęcie tematu pedofilskiego czy tematu zachowania ks. Bergoglio za czasów prawicowej dyktatury uważam za społecznie pożyteczne.
Tomasz Lis jest przerabiany w mediach prawicowych na antychrysta. Banalne. Raczej mu handlowo pomoże. Dobrze, że Lis nie chce się wodzić po sądach ze swymi krytykami. Po taką broń należy sięgać od wielkiego dzwonu. Dobrze, że Lis podejmuje niewygodne dla prawicy tematy (tak samo dobrze, jak kiedy prawica podejmuje tematy niewygodne dla lewicy). Jeśli robota jest fachowa, udokumentowana, tylko na tym zyskujemy.
Zostawmy okładki i tweety. Porozmawiajmy chwilę o tym, że w pewnych sprawach poważne dziennikarstwo (a wierzę, że takie wciąż ma się nieźle) napotyka przeszkody i staje wobec dylematu. Publikować już czy jeszcze materiał dopracować (a przecież wtedy konkurencja może nas wyprzedzić)? Na przykład właśnie w sprawie pedofili czy mobingu w Kościele albo o malwersacjach finansowych lub skandalach obyczajowych lub politycznych z udziałem znanych osób. (Naturalnie dzieją się one nie tylko w Kościele).
Problem polega na tym, że świadkowie i ofiary w takich trudnych sprawach zwykle nie chcą ujawniać tożsamości. Powstaje problem z weryfikacją tego, co mówią. A to dla wymagającego odbiorcy obniża wartość materiału (bo przecież odbiorca nie ma możności wysłuchać nagrań zastrzeżonych do prywatnej wiadomości dziennikarza).
Prędzej czy później i te nagrania (oraz inne dowody) znajdą się w obiegu, zwłaszcza jeśli sprawa trafi do sądu, ale nim to nastąpi, można dezawuować opublikowany materiał, choć opiera się na prawdzie. Na dłuższą metę rzetelność rzemiosła i wynikająca z tego wiarygodność jest najcenniejszą rzeczą w każdym poważnym, czyli spolegliwym dziennikarstwie, bez względu na sympatie czy antypatie dziennikarzy.
Komentarze
No tak, jeśli prawicowe pismo na okładce zamieszcza znanego polityka w przebraniu SS-mana, to mamy do czynienia z elegancką prowokacją, ale jak druga strona wali na okładkę księdza, któremu obciąga dziecko, to jest to lewacki nihilizm. Osobiście nie podoba mi się jedna i druga okładka, ponieważ nie kupuję dla niej pisma, spodziewam się raczej znaleźć tam treści zbliżone do rzeczywistości.
Pan Lis mnie tak samo ekscytuje jak Ziemkiewicz i nie zamierzam wydawać nawet złotego na ich produkcję. Ten pierwszy jest jednak dużo lepszy od drugiego w prowadzeniu swoich interesów, a wystarczy porównać ich dochody, które w dzisiejszych czasach (a może dawniej też tak było) stały się wyznacznikiem każdej wartości. Można się pocieszać jedynie tym, że czas to wszystko zweryfikuje i za kilkadziesiąt lat ludzie dalej będą chętnie czytali Passenta, a o Lisie będą myśleli w kontekście święta Hubertusa.
Co do wynaturzeń kościoła katolickiego i jego wpływie na kolejne rządy, to wydaje mi się, że media boją się tego tematu jak ognia, i jeśli już o tym kurrrestwie piszą, to tylko dlatego, że nie da się pewnych zdarzeń przemilczeć, bo zajęła by się tym prasa zagraniczna.
Klęska tego gnoju jest już jednak blisko i tylko trzeba jednego procesu w którym ofiara zboczeńca w sutannie wygra z kościołem proces o odszkodowanie. Pieniądze robią wrażenie nawet na najbardziej bogobojnych katolikach, którzy ruszą ławą po swoje i nie powstrzyma ich cały zastęp Głódziów dowodzony przez Rydzyka.
Parę słów komentarza oczekujemy od autora na temat rozmowy polityków w czasie meczu Polska – Ukraina. To jest odkrycie nowych, prywatnych twarzy politycznej elity, która prowadzi nas do świetlanej przyszłości, do cywilizacji zachodniej, posługując się prywatnie językiem meneli. Celebryci polityczni rozmawiający na meczu Polska-Ukraina są kapitanami tego okrętu na którego pokład dostaliśmy bilet w jedną stronę po transformacji ustrojowej. Czekamy na na opinię intelektualisty.
Na razie Franciszek zamienił buty czerwona na czarne i nie wdział gronostajowej kapoty. Media okrzyknęły to za „nowe” w Kościele. W końcu te czarne buty też są nowe…
Śleper
3 kwietnia o godz. 0:11
Szanowny Panie Śleper
Nie podzielam panskiego entuzjazmu w sprawie Passenta. Co z tego ze ladnie pisze po polsku gdy przekazuje tym jezykiem nieladne mysli. Czlowiek pisze stylistycznie ale sam jest bez stylu. Drwienie z wiezniow Workuty czy zdejmowanie czapki przed kosciolem nie zyskaly mojej aprobaty. Poza tym ten pan ma w swoim domu szafe wyladowana ubeckimi szkieletami. Prosze sie zastanowi nad wyborem ktory Pan zaprezentowal.
Slawomirski
„Zgoda, Newsweek przesadził z okładką o pedofilii w Kościele. Ale nie z tematem. Przesadziła Ewa Wójciak z tweetem o papieżu.”
Dziennikarze TVP tak przesadzili, że aż ich policja ścignęła:
http://wyborcza.pl/1,75248,13665786,Policja_przychodzi_do_dziennikarza_w_Wielka_Sobote_.html
Myślę, że komentarz pod newsem oddaje istotę rzeczy:
„@bklodawski
Ksiądz i nauczyciel w jednej osobie proponuje dziewczynce, że pokaże jej swojego ptaszka. Jaka jest reakcja policji? Zbadać, kto naruszył prywatność księdza. Jestem ciekaw, jaką karę wymierzą dziewczynce za kuszenie niewinnego sługi bożego.”
Slawomirski
3 kwietnia o godz. 3:32
A czy to że ktoś chętnie będzie czytał Passenta( niekoniecznie redaktora) oznacza że musi mu najpierw do szafy zaglądać? Krytykując metody czekistów @ Sławomirski zaleca ich stosowanie. Jak @ Sławomirski nie lubi czytać Passenta to niech nie czyta a nie obnosi sie z tym dookoła. Jal Sławomirski nie lubi flaczków to niech nie pluje do talerza tym co je lubią.
W czasach Watergate nie wiedziano, kim był Głębokie Gardło, ale ponieważ gazeta była wiarygodna, Woodward i Bernstein byli wiarygodni, ludzie im uwierzyli. Wydaje mi się, że to właśnie wiarygodność jest najważniejsza w zawodzie dziennikarza. Jeśli ktoś naraża się na utratę wiarygodności publikując „prowokacyjne” materiały i okładki dla chwilowego rozgłosu i wzrostu sprzedaży, to gdy w końcu będzie miał coś naprawdę istotnego do przekazania, ludzie gotowi mu nie uwierzyć. Jak w opowieści o pastuszku i wilku.
A co do przerabiania Lisa na antychrysta, cóż, w dobie wojujących integryzmów dobrze jest mieć ulubionego bohatera negatywnego, spersonalizowane zło, gdyż tak łatwiej prowadzi się własną narrację. Jeszcze kilka miesięcy temu takim wcielonym medialnie antychrystem był pan Nergal, ale najwyraźniej już się wszystkim znudził i opatrzył.
Newsweek przesadził? Nie wpadłbym na to… Jak dla mnie jest ona dobrze pomyślana (niejeden kreatywny z wielkich korporacji wysiada) i w stosunku do powagi problemu, wręcz… dyskretna (gdyby ktoś zapomniał to przypomnę, że pedofilia to mniej lub bardziej brutalne nakłanianie dzieci do podjęcia czynności seksualnych, proszę wybaczyć naturalizm, ale raczej w większości odbywa się przy obnażonych genitaliach, nierzadko penetracji, ponieważ problem dotyczy w lwiej części księży a nie zakonnic, wydaje się oczywiste, że mamy tam do czynienia z męskim przyrodzeniem w stanie wzwodu, ejakulacji. O aspekcie zastraszania, uwodzenia, zmuszania, czy nawet gwałtu, tuszowaniu spraw, ukrywania groźnych przestępców, już nie wspomnę. Nie potrafię się dopatrzeć tu żadnej przesady, można powiedzieć, że jest to obraz mocny, ale żeby był nieadekwatny? Jeśli już to chyba w drugą stronę…
Mamy syndrom tej pani ,brzydko mówiacej oFrańciszkuA może ti syndrom Palikota.Chcesz zaistniec to szokuj i ubliżaj.Jak stanie sie to normą, cos tam wymyślimy dla robienia kasy.
Porządne dziennikarstwo w Polsce skończyło się w 2005 roku. Bo o ile do tego czasu dziennikarze starali się jeszcze zachować choćby pozory neutralności, to po tej dacie w tempie ekspresowym podzielili się na komentatorów wybranych przez siebie opcji politycznych. Szczerze mówiąc nie widzę obecnie w Polsce żadnego dziennikarza, który byłby właśnie DZIENNIKARZEM: osobą piszącą obiektywnie, bez narzucania czytelnikom swym sympatii za taką czy inną partią, dochodzącym do prawdy nawet wówczas, gdy ta prawda jest niewygodna dla jego własnych przekonań. Trudno w takiej sytuacji nie podchodzić do artykułów z dystansem, podejrzliwością i nieufnością. 3/4 felietonów czy publikacji, jakie się znajduje w tygodnikach czy gazetach, to nie dziennikarstwo, a niemalże partyjne biuletyny.
W mojej skromnej opinii dziś mamy nie dziennikarzy, ale „piszących do gazet sympatyków partyjnych”. I wbrew pozorom nie jest tu najgorszy Ziemkiewicz czy Karnowski, bo oni jawnie i definitywnie się określili, więc wiadomo, czego się po nich spodziewać. Najgorsi są cichociemni, jak Lis czy Olejnik, którzy każdego dnia po dziesięć razy wołają, jacy to są obiektywni, a w rzeczywistości nie mają żadnego pojęcia, co słowo „obiektywizm” znaczy.
Media, ktore sie podobno boja tematu krytyki kosciola jada na tym temacie w kolko i na okraglo.
Wyglada to na najwiekszy problem jaki mamy w powoli bankrutujacym i rozkradanym prze elity panstwie.
Szanowny Gospodarz napisal chyba 3 felietony na temat „co nie gra” w papiezu.
Jeszcze niedawno problemem bylo, ze sie nie usmiecha…
To byl jeden felieton.
Pozniej jak zaczal sie usmiechac problemem miala byc wspolpraca z junta..
Jak to nie wyszlo bedzie cos o papiezu i pedofilii.
Czekam na felieton o udawanej skromnosci itd.
W ostaecznosci, ze Wojciak przesadzila …odrobine (ale generalnie ma racje..).
Nie od dzis Pan Szostkiewicz jest specjalista od spraw przywalania Kosciolowi i powaznej zadumy nad polskim antysemityzmem wyssanym z mlekiem matki.
Kto jest bardziej postepowy!?
Hartman czy Szostkiewicz – licytacja trwa.
A moze Lis…
Lis rzeczywiście jeździ po bandzie, ale nie tylko on. Budzi niesmak agresywność, brak taktu i zwykłych ludzkich uczuć u dziennikarzy, którzy dla zdobycia sensacji nie wahają się podtykać mikrofonu ofiarom wypadków, gwałtów, pożarów, napadów. Typowe pytanie brzmi: Co Pan /Pani czuł/czuła, gdy się dom spalił, dom zalało, dziecko zginęło, itd.
Jak dla mnie okładka Newsweeka była niesmaczna, ale to przecież żadna nowość — przez lata równie niesmaczne okładki miewało Wprost, Newsweek (polski) od początku przesadzał, o mediach ‚prawicowych’ nawet nie ma co mówić, bo przy nich i ta okładka to waga piórkowa ledwo. Mogę więc odnieść wrażenie, że nie o niestosowność chodzi i smak, ale o podjęty temat.
Jeśli chodzi o anonimowych świadków — znowu, nic nowego (zwłaszcza w polskim Newsweeku), znowu — przyjmowano to przy innych tematach neutralnie. (Co, moim zdaniem, było błędne, bo dobrej weryfikacji rzeczywiście zabrakło.) Teraz? To jest kwestia budowania zaufania do medium i stojących za nim dziennikarzy. Tomasz Lis jest sprawnym redaktorem, wciąż jednak buduje ‚swojego Newsweeka’, także dopuszczeniem i ‚promowaniem’ tego tekstu. Z czasem jego powaga powinna się wyjaśnić i ugruntować pozycję Tomasza Lisa — na dobre, lub złe.
Wybór tematu przez Tomasza Lisa — nie wiem, na ile to chłodna kalkulacja, na ile ideowe zaangażowanie, ale wyraźnie redaktor Newsweeka pragnie być głosem westernizującej się Polski, która przyjmuje postawę laicką (choć o lewicowości ‚pełną gębą’ mówić tu nie można, bo już w kwestiach gospodarczych to raczej liberalny konserwatyzm), przez co trafia na pierwszą linię frontu obalania tabu towarzyszącego Kościołowi w Polsce. Bo to, że z podobnie bulwersujących okładek, oraz podobnie dokumentowanych tekstów, sprzeciwy pojawiły się dopiero, gdy temat dotknął Kościoła znaczy, że tabu do obalenia istnieje.
Do Wojciecha,to rzeczywiście wazny temat,bardzo mnie zbulwersował język naszej ”elity”.Sądziłam ,że to jakis przedwczesny zart tygodnika Nie,ale teraz mam pewnośc ,że niestety ten knajacki język Tuska ,Schetyny,Kosteckiego to prawda.Własnie to jest prawdziwa twarz Tuska ,a nie wystąpienia wyreżyserowane.Ten prostak powinien jak najszybciej zniknąc ,zaszyć się w mysią dziure ze wstydu.Jestem OBURZONA
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/797009,sekretarz-jana-pawla-ii-i-benedykta-xvi-bedzie-metropolita,id,t.html
Nieszczęście zażegnane!!!
Głódź nie obejmie wrocławskiej archidiecezji.
Po prostu AMOL! Ach!!! co za ulga!!!
Tomasz Lis podejmuje niewygodne dla prawicy tematy. Tak jest. Obecnie.
Jakiś czas temu podejmował tematy trudne dla lewicy.
Zawsze czyni to fachowo i w konsekwencji kasa zgadza się zawsze.
Ja zaś, posiadając niezgorszą pamięc, pomnę na rozliczne sztandary, pod którymi Pan Tomasz Lis występował. Zawsze fachowo. Zawsze nienagannie uczesany i ubrany jak z żurnala.
Przykre, kiedy jedynym problemem dziennikarza jest to, „że świadkowie i ofiary w takich trudnych sprawach zwykle nie chcą ujawniać tożsamości” po to, żeby on mógł napisać i zarobić nie przejmując się losem tych ludzi.
To marzenie o donosicielstwie a nie o dziennikarstwie i myleni gazety z prokuraturą.
P.S.
@jestra. Takiej wulgarności dawno już tu nie było.
Nie rozumiem. Co sie stalo z moim wczorajszym (uprzejmym, nie obrazliwym dla nikogo) wpisem?
Zostal zlikwidowany przez pomylke? 😯
@andrzej Falicz
to może lepiej Pan by poczytał nie felietony, ale artykuły, jakie ostatnio publikowałem w Polityce. Ale nawet z felietonów niewiele Pan zrozumiał, albo chciał zrozumieć, co jest niestety dość typowe w polskich ,,dyskusjach” (czyli wymianach ciosów, grubiaństw i złośliwości) internetowych. O tym, że obecny papież ma opinię człowieka, który się nie uśmiecha, czytałem w korespondencji dobrze poinformowanego dziennikarza amerykańskiego, wieloletniego korespondenta watykańskiego, Johna Allena i jak się przekonałem ze zdjęć rzeczywiście uśmiecha się półgębkiem. Wójciak ma rację w tym, że problem postawy Bergoglia podczas rządów junty nie jest wyssany z palca. Tak samo jak nie był wyssany z palca problem postawy Kościoła w Polsce wobec stanu wojennego, zniszczenia Solidarności i internowania 10 tys. jej działaczy, a później wobec zabójstwa ks. Popiełuszki. Wystarczy przeczytać wydrukowany u nas artykuł Artura Domosławskiego na ten temat, by się przekonać, że w Argentynie przed księżmi takimi jak Bergoglio stanęły podobne dylematy etyczne. To, co Pan nazywa przywalaniem Kościołowi, jest niezależną od Kościoła analizą jego polityki, czasem krytyczną, czasem broniącą go przed krytykami typu Palikota. To łatwo sprawdzić, czytając papierowe wydania Polityki.
@PAK
„Jak dla mnie okładka Newsweeka była niesmaczna”
Pedofilia nie jest smaczna. Budzi grozę.
A już ukrywanie i tuszowanie jej w wypadku instytucji mieniącej się strażnikiem moralności, to… trudno znaleźć słowo… bo obłuda to stanowczo zbyt łagodnie. To jak splunięcie w twarz przez bandytę, którego oczy mówią: i tak mi g… zrobicie, wiecie jakie mam plecy!
@ivo
fakt, nie jest smaczna, ale mnie się bardziej podobała okładka do książki Ekke Overbeeka o pedofilii w Kościele ,,Lękajcie się”.
Papiez jednak sie usmiecha, ale nie pelna geba, a tylko polgebkiem, czyli lulaj mnie ale nie ta reka.
Jedno napewno laczy red. Szostkiewicz z KK w Polsce. Rzecza ta jest alergia na wszelka krytyke, co zwiazana jest z nieomylnosc wykluczajaca z gory zasadnosc powyzszej.
Niektorzy katolicy juz tak maja, ze „latwiej im dojrzec zdzblo w oku blizniego niz belke we wlasnym”.
Oba przypadki są po prostu obrzydliwe. Tyle. Gra słowami, by je usprawiedliwić, jest politowania godna.
@ivo:
Lubię (podobno nieaktualny już 🙂 ) podział na formę i treść. Jeśli chodzi o treść, nie mam nic do zarzucenia, zarówno Newsweekowi, jak i Ewie Wójciak (nawet jeśli ta nie miała racji w sprawie donosów, to jednak pozostaje kwestia moralnego uwikłania Kościoła argentyńskiego w zbrodnie), ale mam w obu przypadkach do zarzucenia jeśli chodzi o użytą formę.
Wyżej celowo użyłem słowa ‚niesmaczna’, bo w kwestiach smaku, a nie zakazu, wzywania do bojkotu, czy rażenia uczuć bym to ujął w przypadku Newsweeka. Praktyka ostatnich dwóch dekad wskazuje, że tygodniki opinii mogą ukazywać się z niesmacznymi okładkami.
Przypadek Ewy Wójciak jest trudniejszy, bo za błahsze (moim zdaniem) ‚wyskoki’ na facebooku (jak oryginalne przebranie na zdjęciu, czy negliż) pozbawiano winowajców pracy. I to na żądanie władz samorządowych. Nie można się więc oprzeć, na istniejącej praktyce w jej przypadku. (Broniłbym jej, ale raczej z uwagi na to, że jej stanowisko wymaga raczej zachowania fachowości niż dobrych obyczajów na facebooku.)
Jesli ta okladka ma byc przesadzona, to moim zdaniem jest to lekka przesada. Ksiadz glaszcze dziecko po glowce ? – cliché promowane przez sam kosciol na wielu swietych obrazkach. Dawniej nikt nie myslal (glosno i po cichu) o podtekstach zwiazanych z obrazkiem o tej tresci, a teraz pierwsze skojarzenie, jakie moze sie nasunac widzac te niewinna okladke Newsweeka to wlasnie ksiadz dokonujacy czynu lubieznego z nieletnim. Kto winien, ze tego typu skojarzenia moga sie teraz nasuwac wielu odbiorcom ? Z pewnoscia nie dzieci i nie dziennikarze.
Brawo Newsweek ! Nie lekajcie sie !
Mam wątpliwości czy przesadził. Inteligentny pedofil wie że żaden inny zawód nie pozwoli mu tak jak zawód księdza realizowac swoich „potrzeb”. Wysoki status materialny i społeczny, łatwy dostęp do dzieci i młodzieży i może co najważniejsze możliwośc poznania ich intymnych spraw (spowiedź). W razie kłopotów może liczyc na pomoc zwierzchników i splidarnośc korporacji.
jestra
3 kwietnia o godz. 9:45
Szanowny Panie jestra
Jesli flaczki sa niesmaczne co zlego w poinformowaniu o tym konsumenta?
Slawomirski
Pan Redaktor pisze:
„Lis jest przerabiany w mediach prawicowych na antychrysta. ”
A moze zamiast na antychrysta lepiej byloby przerobic na kolnierz
i podarowac pewnemu biskupowi, o ktorym tak glosno bylo ostatnio?
Jakby mial za co wylewac, to moze moze pozbylby sie swoich slabosci i ludzkie gadanie by ustalo?
Jacosbky
3 kwietnia o godz. 16:59
Szanowny Panie Jacosbky
Dziekuje za link do okladki Newsweek.
Slawomirski
Szanowny redaktorze Polityki
Skoro rozmawiamy o pedofili to jak mozna pomijac milczeniem najslawniejszego w Polsce pedofila Romana Polanskiego. Nie chce bronic tych w sutannach i nie chce tez bronic Polanskiego. Chce bronic prawo dzieci do normalnego dziecinstwa.
Slawomirski
Z góry przepraszam, że piszę nie w związku z tematem. Mam prośbę do Pana Adama Szostkiewicza. Czy mógłby Pan w którymś swoim artykule w „Polityce” bądź na swoim blogu bądź w odpowiedzi na mój komentarz napisać czemu niechęć towarzyszy większości z nas w związku ze Świadkami Jehowy. Niektórzy łączą ją z namawianiem do przejścia na wiarę Świadków Jehowy. Wydaje mi się, że to jest wtórne odczucie. I powierzchowne potraktowanie sprawy. Być może się mylę. W każdym razie byłbym wdzięczny za wyjaśnienie.
Uważam, że teza Gospodarza o przykrywaniu sztucznie generowanymi emocjami „godnościowymi” istoty etycznej poruszanych problemów, jest we wpisie bardzo słusznie oceniona i dobrze… zilustrowana.
Podzielam opinię Gospodarza w tej kwestii.
Dodałbym, że wzniecanie godnościowych oburzeń to element taktyki manipulacji społecznej analogiczny do rozpylania mgły smoleńskiej.
Nie jest to więc przypadek, a taktyka propagandy w walce o władzę z demokracją.
Penalizacja, czy choćby próby narzucenia norm wymagających odpowiedzialności twórcy (czy edytora) za…. cudze skojarzenia, to, w konsekwencji, testowanie społecznego przyzwolenia na totalitaryzm.
A także sukcesywne, krok po kroku, przyzwyczajanie do erozji wartości cywilizacyjnych – gwałcenia wolności wypowiedzi, pod pretekstem rzekomego naruszania granic dogmatycznie narzucanych innym skojarzeń i „odczuć”.
To w istocie wykorzystywanie zasad demokracji dla zniszczenia jej samej, czemu trzeba się solidarnie i z całą mocą przeciwstawiać.
PS
„Wójciak ma rację w tym, że problem postawy Bergoglia podczas rządów junty nie jest wyssany z palca.”
Trzeba przyznać, że (wobec epitetu użytego przez p. Wójciak) to istotnie zabawne sformułowanie, implikujące jakże wyraziste skojarzenia… 🙂
Niewykluczone, że bardziej godnościowo nośne, niż okładka „Newsweeka” 😉
Proszę mi aby nie sugerować, kto odpowiada i za jakie moje skojarzenia; ja byłem w tym pierwszy – i to się w tej grze liczy 😉
@Robert
rzeczywiście nie na temat, a więc krótko: bo są niesłusznie postrzegani tak jak katolicy w Chinach Ludowych – jako odszczepieńcy podlegli obcej władzy i przez nią opłacani. Niechęć do obcych typowa dla zamkniętych społeczności tradycyjnych jest tu połączona z obawami Kościoła przed konkurencją tzw. ,,kociarzy” działających na tym, co Kościół uważa za swoją strefę wpływów. Za PRL dochodziła jeszcze niechęć ówczesnej władzy do ,,sekty” odmawiającej służby wojskowej, co wtedy było nielegalne. W krajach, gdzie silnie dominuje jedna wiara, wszelkie religijne mniejszości mają ciężko, nawet w zasiedziałych demokracjach, z jednym wyjątkiem USA.
Bawi mnie, że prawica chce z Lisa zrobić hienę. Toż to jakiś „łysenkizm”!
Slawomirski
3 kwietnia o godz. 19:00
Jeśli w tym lokalu gotuje Red. Szostkiewicz czemu miesza przy stole kuchnią Red. Passenta . Red Szostkiewicz podał całkiem inne danie. Magiel ?
Adam Szostkiewicz
3 kwietnia o godz. 20:27
@Robert
Ja bym tylko dodał że podstawowym zródłem niechęci jest przyklejana łatka „fałszywych proroków”
„Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków, którzy do was przychodzą w odzieniu owczym, a wewnątrz są wilcy drapieżni;
z owoców ich poznacie je” Ew. św. Mat. r. 7.
@PAK
Ja też uznaję podział na formę i treść (być może nie zawsze sensowny, ale już tak się chowałem). Zjawisko pedofilii wśród duchownych jest dramatyczne (oczywiście zawsze jest dramatyczne, niemniej tu mamy do czynienia z grupą mającą być w teorii busolą moralności, obdarzonej zaufaniem społecznym), fakt jego bezkarności i bezczelnego przemilczania i „krycia” poważnych przestępców jest również dramatyczny. Mała wrażliwość społeczna, obojętność, a nawet, zdarzające się, faworyzowanie sprawców kosztem ofiar jest budzący grozę. To w skrócie byłaby TREŚĆ. Forma jest owszem prowokująca, może nawet szokująca, jednak nawet w setnej części nie tak szokująca jak wszystko to co zawiera się w treści. Mnie się ona „podoba” (w sensie adekwatności): jest dobrze pomyślana, nośna symbolicznie i budząca emocje, które przysypiają odurzone winem mszalnym i klepią się po brzuchu wypełnionym hostią. „Odpowiednie dać rzeczy słowo” mawiał mistrz z Czarnolasu, no cóż… kultura obrazkowa… Pozwólmy „Odpowiedni dać rzeczy obrazek” (choć i tak odpowiedni nie jest, bo „rzecz” wołająca o pomstę, ale krok w dobrym kierunku). Mnie też ta forma razi. Bo powinna!!!
Szanowny Panie Redaktorze,
pisze Pan pod moim adresem:
” Adam Szostkiewicz
3 kwietnia o godz. 12:53
@andrzej Falicz
to może lepiej Pan by poczytał nie felietony, ale artykuły, jakie ostatnio publikowałem w Polityce. Ale nawet z felietonów niewiele Pan zrozumiał, albo chciał zrozumieć, co jest niestety dość typowe w polskich ,,dyskusjach? (czyli wymianach ciosów, grubiaństw i złośliwości) internetowych….”
Jednoczesnie pisze Pan:
„… Przesadziła Ewa Wójciak z tweetem o papieżu…”
No coz ONA PRZESADZILA jezeli mozna chamstwo eufemistycznie nazwac przesada – ale zrobila to jak Pan sugeruje w slusznej sprawie.
Moje „grubianstwo” wytykajace Panu czepianie sie wszystkiego co zwiazane jest z kosciolem – nawet, ze papiez sie nie usmiecha… (co podobno ma stac sie istotne bo wie Pan to od AMERYKANSKIEGO… korespondenta) juz na taka poblazliwosc nie zasluguje.
Czy choc jak Wojciak mam prawo do poruszania tematu?
Otoz napisal Pan, ze nie tylko Papiez sie nie usmiecha ale:
„… jak się przekonałem ze zdjęć rzeczywiście uśmiecha się półgębkiem…Mniej entuzjazmu wzbudza życiorys. W najbliższym czasie, i to chyba bez czekania na inaugurację pontyfikatu, Watykan musi się szykować na ciężki ostrzał ze strony obrońców praw człowieka w Argentynie i świecie. Trzeba będzie szczegółowo i wiarygodnie wyjaśnić, jak zachowywał się Bergoglio za czasów rządów argentyńskiej junty wojskowej…”
wczesnie pisal Pan, ze
„13.03.2013
środa
To nie jest mój idealny papież”
Bo nie zna jezykow…
Koniecznie wiec oprocz wyjasnienia dlaczego sie usmiecha polgebkiem i przeswietlic jego zyciorys.
Proponuje sie wziasc powaznie rowniez za jego „podejrzana” skromnosc – co zrobil juz narazie ostroznie jak zwykle…Passent.
Zastanawia mnie jako czlowieka gleboko niewierzacego co spowodowalo Panska sledza fascynacje kosciolem (autentycznie) od Słabości abp. Głódzia do gorliwej lustracji, ktorej nie powstydzilby sie IPN!…
Czy wynika ona z autentycznej glebokiej wiary i troski o idee chrzescijanstwa czy moze powinienem szukac bardziej motywow w „specjalizacji” od grzechow kosciola, ktora zbliza Pana raczej do zawodowych oficerow politycznych komuny, ktorzy z pozycji swiatopogladu naukowego walczyli o
„dusze narodu”.
Zdecydowanie taka zaangazowana postawa zasluguje na nagrode i mam nadzieje, ze ja Pan dostanie np. moze sie ona okazac przejawem walki z antysemityzmem… (?!).
Przepraszam za przesade ale temat wedlug mnie jest sluszny – nadgorliwosc lustracyjna.
Np. Wydaje sie Pan byc zatroskany „antykomunizmem” obecnego papieza…?!
Co samo w sobie jest juz zabawne u specjalisty od kosciola.
„…Rozwiał się biały dym, a razem z nim nadzieje. Nie tylko moje…”
pisze Pan o Franciszku – bardzo szybko przychodza Panu oceny tak jakby nie potrzebowal Pan czasu „do namyslu”.
Zadaje pytania, na ktore nie oczekuje odpowiedzi.
Zadaje je w imie tolerancji laureatowi nagrody w utrwalaniu tolerancji wiec moze mi sie moje grubianstwo upiecze.
Zeby nie byc goloslownym bo od grubianstwa (w slusznej sprawie…) sie nie uwolnie:
„…Coś w tym antykomunizmie nowego papieża musiało być…”
Zatroskal sie Pan Panie Redaktorze w artykule, ktory poslusznie przeczytalem (O Papiezu co to sie niewystarczajaco duzo usmiecha).
Czy problemem jest niewystarczajaco prokomunistyczny papiez?
Biorac pod uwage „zaslugi” komunizmu to faktycznie moze byc problem nie tylko praktyczny ale fundamentalnie ideologiczny…
A marzylby sie niereligijny papiez komunista.
??Rozwiał się biały dym, a razem z nim nadzieje. Nie tylko moje?? jak Pan pisze.
Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/swiat/nowypapiez/1537897,1,kard-bergoglio-nastepca-benedykta-xvi.read#ixzz2PRSZqlHV
Jest cos zagadkowego (wedlug mnie) w tej niepowstrzymanej woli do werbalnego poprawiania i pouczania kosciola by byl bardziej chrzescijanski niz jest… u osob z poza kosciola.
Zwlaszcza gdy staje sie to dobrze platnym zawodem uprawianym w lewicowym tygodniku.
Pisze z troska jako 100% ateista.
Okładka „wprostu” mnie nie razi; jedno słowo p. Wójciak, tak. Retoryka wypowiedzi, tu i tu – zasadna! ——–Nie wiem co wykombinuje Franciszek ze światową pedofilią księży i wykorzystywaniem sióstr zakonnych przez księży na misjach- trzeba się jakoś z tym „zderzyć”. Nie wiem czy on temu podoła, niczym jego nieudolni, prymitywni poprzednicy! ——–Jest jeszcze inny problem! -Kościół, szczególnie polski, nie przyjął tez Soboru Watykańskiego II! Grzęźnie w średniowieczu! A dziś nie te czasy! W Polsce, „rydzykowska,vel prymitywna, redemptorystyczna mentalność”, rządzi! Prymitywizm,a nawet kretynizm nie związany z chrześcijaństwem dzierży rządy! Ot,polski episkopat! !!!! Mamy biskupów, nie do końca rozgarniętych! Nie dziwię się więc, ogólnej, antyklerykalnej retoryce! Dydycz, Depo , Dec,Suski, Mering, Petz, rydzyk i banda redemptorystów(!),cały episkopat,to jeden wielki prymitywizm!Akcja wywołuję reakcję! Durnie,niby, wskazujący nam drogę do Pana,doczekali się ignorancji!Tylko mohery z episkopatem! Obnażanie zaś schizofrenii =pasterzy= przez normalnych,nie jest grzechem, ale,ale -atakiem na kościół, wg idiotów !
jestra
3 kwietnia o godz. 21:26
Szanowny Panie jestra
Redaktor Szostkiewicz podal danie z lisa ale to pan sie uczepil flaczkow z kuchni redaktora Passenta. W tej chwili apetyt mam zaspokojony. Niemniej sa osoby ktore nie cierpia flaczkow a znaduja przyjemnosc na przyklad w filet mignon.
Pragne Panu przypomniec ze nie mam wstepu do kuchni redaktora Passe…
Slawomirski
Slawomirski
Slawomirski
jestra
3 kwietnia o godz. 21:26
Już wyjaśniam. Biedny Sławo zostal za stalking wybanowany z blogu Passenta, a poniewaz jedyną milością rebour naszego Sławo jest Passent(plus Urban i Jaruzelski), więc Sławo korzysta z wielkodusznej gościnności Adama Szostkiewicza,Kowalczyka i Hartmana i jak ten Romeo krąży wokół balkonu Julii-Passenta i wyśpiewuje swoje arie a rebour.
Biedny Sławo.
Lewy
4 kwietnia o godz. 6:58
To dlatego on w stylu Nikosia –Passent to….. ale sałatki szkoda.
A na tych forach to pewnie szuka swojego Jasińskiego albo Waredy? (I nieważne czy to będzie on czy ona)
sam nie wiem bo z tego wynika że to gość który „do Bydgoszczy będę jeździł”
Sprawa p. Ewy Wójciak już trwa od tylu dni, że poza pierwszą reakcją, można się też zdobyc na drugą. I można nabrac wątpliwości, czy pani Wójciak przesadziła.
Problem leży w tym, że żadną tzw. „normalną drogą” nie da się dowiedziec od Kościoła tego, co jest konieczne w demokratycznym świecie. Mało tego, co jest konieczne w świecie, w którym, z nominacji pono Boga samego – człowiek jest podmiotem a nie przedmiotem i ma przyrodzoną i niezbywalną godnośc.
W ramach tego szacunku Kościoła dla człowieka, jako dzieła Boga stworzonego na obraz itd.. i w ramach tejże ludzkiej podmiotowości itd. od Kościoła o jego postępkach nie dowiemy się niczego chocby zbliżonego i cokolwiek „oświetlonego światłem prawdy”.
Prawda ponoc wyzwala człowieka, ponoc obowiązkiem jest dążenie i poznawanie jej. Ale tylko wtedy, kiedy „prawda” ma kształt taki, jaki zapoda papież czy biskup. Nie taki, jaki ma.
Kościół w żaden sposób nie wyjaśnił w pełni swojej relacji z jakimkolwiek dyktatorem, z jakimkolwiek reżimem, w jakimkolwiek mrocznym czasie.
O swojej roli w Argentynie czasu Videli milczy. Milczy papież i milczą funkcjonariusze. Jeśli cokolwiek powiedzą, to pochwała siebie samego.
A skoro papież jest z Argentyny, nie wolno nam się dowiedziec niczego, co psułoby wizerunek papieża i papiestwa.
Tak jest od zawsze.
Wyłącznie ludziom spoza Kościoła zawdzięczamy, że w ogóle cokolwiek wiemy. A to co udało się ujawnic źle wygląda.
Słowa E. Wójciak znajdują się w tym właśnie kontekście. Są wykrzyknikiem niezgody na takie zafałszowane i nieuczciwe traktowanie nie tylko samych katolików, ale opinii publicznej i właśnie prawdy.
W takie sytuacji użycie epitetu jest już może jak najbardziej uzasadnionym zachowaniem, a nawet koniecznym. Nieustanna grzecznośc i skromnośc staje się dziś coraz bardziej znakiem przyzwolenia na metody działania KK. Konkretnośc i dosadnośc bywa konieczna.
Inna rzecz, by nie stało się to jedyną metodą dyskursu.
Slawomirski
4 kwietnia o godz. 3:17
Pragne Panu przypomniec ze nie mam wstepu do kuchni redaktora Passe?
Rozumiem że Red. Passent w swej restauracji dba o dobre warunki gości. Wyznaje zasadę że wyciera się buty przed wejsciem a nie gębę gospodarzem
@ Tanaka
4 kwietnia o godz. 11:42
– – –
Czy ma sens w ogóle kwestionowanie prawa do niekulturalnych okrzyków na prywatnym profilu FB?
Problem raczej w tym, że usiłuje się z tego zrobić pokrętnie uprawniony pretekst do represji zawodowych ze strony demokratycznej władzy.
Jeśli chodzi o Kościół, który „nic nie zrobił…”, to nie zgadzam się z Tobą.
Jak doniesiono, Kościół w Argentynie już ongi przeprosił za swe relacje z władzą i tego skutki.
Przyznając tym samym, że miały w sobie coś, co wykrzyknęła p. Wójciak.
Nie wiem, czy jest sens dalszych dociekań, na czym ta przyznana wina Kościoła argentyńskiego polegała i czy w Kościele hierarchowie są częścią odpowiedzialności za winy instytucji.
Ma natomiast sens rozważanie, czy głoszone przez Kościół dogmaty wiary, przewidują jakieś konsekwencje za uznane przez siebie winy.
Jak się wydaje, ostatnia promocja papieska może oznaczać, że pojęcie pokuty nie dotyczy grzechów instytucji ani jej przywódców.
Byłby to wniosek istotnie dowodzący jej głębokiego ubóstwa.
Pozdrawiam 🙂
Po wyborze Franciszka czytalem interesujacy wywiad z jednym z tworcow teologi wyzwolenie Leonardo Boff.
Boff, zyjacy obecnie poza stanem kaplanskim, wypowiadal sie wrecz z euforia o nowym Papiezu. Z wywiadu wynikalo, ze Boff ani o jote nie zrezygnowal ze swoich idealow i ze jego optymizm wynikal nie tylko ze wzgledu na pochodzenie Franciszka, ale przedewszystkim ze wzgledu na poglady Papieza.
Boff obiecal nam w tym wywiadzie jeszcze wiele niespodzianek. Apeluje wiec o odrobine cierpliwosci, zamiast wydawanie przedwczesnych wyrokow.
Z Rzymu wieje swierzy wietrzyk, ktory wielu w Polsce stara sie juz zdeprecjonowac i to od prawicy do lewicy, zanim rozwinal on swoja pelna sile i w ogole dotarl do Polski. Franciszek swoja skromnoscia i gestami stara sie przywrocic Kosciolowi Katolickiemu wiarygodnosc moralna, ktora tyle ucierpiala ostatnio i ktora jest dla Kosciola niezbedna . To, ze gesty moga tu byc tylko dobrym poczatkiem nie podlega dyskusji, ale nie za 30 dni Rzym zbudowano, a tak jak „ryba zaczyna smierdziec od glowy”, tak tez dobry przyklad idzie z gory.
Interesujące… czy informacja o dokonanym przez papieża Franciszka wyborze nowego arcybiskupa Wrocławia miała posłużyć utrąceniu tej kandydatury ❓
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/797009,abp-mokrzycki-nowym-metropolita-to-glupia-plotka,id,t.html
Wszystko możliwe na tym najlepszym ze światów.
Pewnie za wcześnie się ucieszyłam…
Tanaka
Nie zgadzam się z Tobą. Pani Wójcik lepiej by zrobiła, gdyby nazwała swoje wątpliwości. Nie wiem, co ona wie o obecnym papieżu, ale jeśli tylko tyle, ile powiedziała, to mało. To nawet nie pomówienie, to obraza. I za co? Za to, że ktoś przypuszcza, że niezbyt szlachetnie się zachowywał (a inni go z kolei bronią).
Należałoby oczywiście Kościół w Argentynie zlustrować, ale my wiemy, jak jest z lustracją.
A tak, no cóż, ch.. pozostaje ch…em. Brzydkie słowo, kij w mrowisko, hałas, próby odwołania… A dyskusji merytorycznej żadnej
Gekko
4 kwietnia o godz. 12:30
W sprawie „nierobienia” przez KK napisałem tak:
„Kościół w żaden sposób nie wyjaśnił w pełni swojej relacji z jakimkolwiek dyktatorem, z jakimkolwiek reżimem, w jakimkolwiek mrocznym czasie.”
Wedle moje wiedzy – i jest to, jak mniemam, nieodległe od rzeczywistości – taki jest stan rzeczy, jak i stała polityka KK. Są tego niezwykle liczne dowody, a stanowcze, konsekwentne i oszukańcze ukrywanie molestowania przez kler w ostatnich czasach to tylko jeden, świeży przykład.
Tak więc, nie chodzi o samo powiedzenie „przepraszam”, ale o pełne świadectwo prawdy, bo do pełnej prawdy to się odnosi. I pełnej, jedynej prawdy żąda nieustannie KK i ją – jak twierdzi – głosi.
Samo wyznanie winy, ujęte w słowo „przepraszam”, niewiele znaczy. Nie wiemy, czy jest szczere, czy wina w swojej pełni została zrozumiana i przepracowana psychologicznie, oraz religijnie.
Dlatego też niezbędne jest zrealizowanie wszystkich warunków związanych z wyznaniem winy, a są one opracowane, całkiem sensownie przez KK w postaci warunków dobrej spowiedzi. Są one powszechnie znane i muszą byc spełnione łącznie, by możliwe było odpuszczenie grzechów.
Nic z tych warunków skutecznego wyznania win przez KK nie zostało w przestrzeni publicznej przez KK spełnione.
To są winy absolutnie publiczne i absolutnie publicznej wymagają spowiedzi.
Wiemy, że chocby w sprawie przywołanego molestowania przez kler KK, było dokładnie odwrotnie – to od ofiar KK żądał milczenia, pod groźbą ekskomuniki, i może jeszcze większą groźbą – społecznego napiętnowania. Zasada gangsterskiej „omerty” znalazła w KK pełne zastosowanie.
Tak więc – co to były za przeprosiny w Argentynie ? Co były warte? Na czym polegały i co z nich wynikło?
KK wymaga spełnienia warunków spowiedzi przez swoich członków, by móc dokonac aktu wybaczenia w imieniu Jezusa – a zatem musi się do tych samych warunków zastosowac. I to publicznie, jak publiczne są jego winy, jak gorszące publicznie, w sposób stały i notoryczny.
Tego nie wiemy, bo KK nie chce się z tego opowiadac – i to było clou moich argumentów.
Zgadzam się, że KK jest ubogi. w tym złym znaczeniu. Po prostu pusty.
A czy Franciszek cokolwiek zmieni, jak pisze
z dystansu
4 kwietnia o godz. 13:44
wspominając o „świeżym wietrzyku z Rzymu”, wzmacniając się optymizmem Leonardo Boffa ?
Może, ciut, po wierzchu i raczej dla ukrycia tego co zawsze – że rządzi Kuria i kuriestwo, a nie mityczny Jezus.
Choc i to byłoby poniekąd dobre, bo jakieś minimalne zbliżenie się to tego, co potrzebne, zawsze jest pożądane. Ale istota tej instytucji nie polega na byciu jak Jezus. I nie jest to możliwe. Ona jest za wielka, zbyt rozrosła i obrosła, zbyt zrakowaciała i zbyt ziemska i materialna, służąca swoim arystokratom, nie żadnemu ludowi.
Lud, jak powiedziała Maria Teresa (przynajmniej w anegdocie), skoro nie ma chleba, niechaj je ciastka.
I właśnie się lud zachwyca smakiem franciszkowych ciasteczek w postaci małego mieszkanka, jazdy tramwajem i „Kościoła ubogiego”.
Newsweek miał rację z swoja okładką z prostej przyczyny że „Kościołowi i jego nomenklaturze” wszystko wolno w Polsce, w odróżnieniu w Zachodniej Europie i Północnej Ameryce. Służby państwowe, typu Prokuratura i Sądy są wyjątkowo tchórzliwe kiedy jakiś kleryk czy hierarcha jest posądzony o jakiekolwiek przestępstwo, a szczególnie seksualne. A Kościół powinien dawać dobry przykład i chronić niepełnoletnich (jak nakazał Chrystus) zamiast bronić swoich członków kościelnej nomenklatury. No cóż, taki Kościół jakie społeczeństwo…..
Ad Jastra Ad Adam Ad Robert –
Przy całym szacunku dla pożądnych ludzi z grona Świadków Jehowy, to niestety ale są oni fałszywymi prorokami.
Trzy razy już bowiem podali dokładną datę końca świata i się to nie sprawdziło.
Dla równowagi dodam, że wiele tzw. objawień reklamowanych przez katolików też się okazało lipą.
Na szczęście są jeszcze inne wyznania a nawet takie, których proroctwa się wypełniają.
Żeby w Polsce była Reforma Kościelna na podstawie Jean Calvin lub Martin Luther. Zamiast tego przepych, pycha, obłuda i pokazy bogactwa!!
@ Tanako,
jakże zasadniczo rozpracowałeś kwestię procedur grzesznej instytucji.
Wszystko prawda. Mam tego, o czym piszesz, świadomość.
I właśnie dlatego, nieco prowokacyjnie, postawiłem tezę na tę okoliczność:
to wyznanie winy zwalnia z potrzeby dochodzenia jej istoty
Albowiem celem i misją KK na tym świecie nie jest dawanie czynem świadectwa głoszonej wierze – i to nie jest ani błąd ani wypaczenie, a milcząca ugoda ze światem.
Stąd, ani świat nie ma interesu w dociekaniu istoty grzechu KK, ani tym bardziej on sam – ponieważ konsekwencją byłaby jedyna możliwa pokuta – upadek tego kościoła.
Wyznanie winy jest więc, za obopólną milczącą zgodą, pretekstem do uniknięcia katastrofalnej kary.
Wina bez kary zaś, to powszechnie pożądana doczesna rekompensata a konto nieuchronnej nieskończoności piekła, czekającego grzesznych.
Nie da się bowiem ludzkiej natury bezkarnie wtłoczyć w dogmat, będący jej zaprzeczeniem, stąd absurd wznosi się na trony dogmatu.
Natura tym sposobem zwycięża – i w wymiarze jednostek i tworzonych w ich interesie wspólnot.
Tak więc, wiedzą oni dobrze, co bliźnim w Argentynie uczynili i unikając kary, pokazują drogę (i instytucjonalne asylum) innym – wyzutym z jakiejkolwiek czci i moralności na ich podobieństwo.
Największą katastrofą ludzkości byłoby, w tych okolicznościach natury, istnienie boga.
W zamian, wiara w instytucje używające jego imienia, rozwiązuje z powodzeniem i od tysiącleci ten bolesny dysonans poznawczy rodzaju ludzkiego.
Pozdrawiam, łącząc się w egzystencjalnym bólu … 😕
@Tanaka – Maria Antonina. Maria Teresa była jej matką.
Tanaka
Pozwolem sobie nie podzielac twojego defetyzmu.
Nie jestem tak naiwny, aby oczekiwac od Franciszka rewolucji w Kosciele Katolickim.
Jako zainteresowany obserwator zycia wspolczesnego, jestem wciaz osobiscie zaskoczony tym, jaki wplyw drobne korektury w zyciu gospodarczym poszczegolnych krajow, nawet jesli sa one czasami pustymi obietnicami, maja na miedzynarowa pozycje rynkowa tych krajow.
Jesli w gospodarce 50 %, albo i wiecej to psychologia, to dlaczego mielibysmy odmawiac podobnej szansy, tak uduchowionej i malo wymiernej dziedzinie zycia jaka jest religia.
Czasami nawet maly kamyczek starczy, aby spowodowac lawine.
jestra
4 kwietnia o godz. 11:56
Szanowny Panie jestra
Nie bronie panu przyjmowania redaktora Passenta na czerwonym dywanie. Zyje Pan w koncu w wolnym kraju. Z tego zycia w wolnym kraju wynika tez fakt oceniania i rozliczania wszystkiego i wszystkich a szczegulnie osob aktywnych publicznie.
Passent, Urban i Jaruzelski nie zasluguja na szacunek spoleczny.
Slawomirski
Lewy
4 kwietnia o godz. 6:58
Szanowny Panie Lewy
Prosze nie wylewac zali nad moja osoba. Prosze je wylewac nad tymi co czytaja NIE Urbana lub felietony/androny Passenta.
Slawomirski
Gekko
4 kwietnia o godz. 17:53
Wyznanie winy nieraz nie tylko zwalnia z dochodzenia jej istoty. Nazwijmy to jaśniej ? nieraz stanowi moralny szantaż, by tej istoty nie dochodzic: ?Odczepcie się ! Przeprosiłem i nie będę do tego wracał” !
Ciekawe myśli.
Czy istnienie Boga byłoby katastrofą, w tych okolicznościach..?
Prawdopodobne.
Przy tym wszystkim co wiemy, co się zdarzyło, co czujemy gdzieś w głębi nas, jednoznaczny, niewątpliwy znak, twarz Boga – byłaby to pewnie katastrofa ! Już żadnych wątpliwości, taki jest świat z tym Bogiem.
Odwracając twierdzenie, dopieroż zasadnie można by rzec – skoro Bóg jest – wszystko można..!
Coż mieliby zrobic ci, to są innego zdania – to jest ciekawe pytanie.
W pewnym sensie, może lepiej, że „On śpi” – jak o Bogu rzekł Marek Edelman. Każdy może śpiącemu przypisac to co mu pasuje. I jest dobrze.
Dlatego – jak w sąsiednim artykule „Polityki” zapisano – co prawda De Gaulle pytał jak rządzic krajem, w którym jest 365 gatunków sera (to chyba aktualniejsza liczba), ale pytanie o to, jak rządzic krajem [pt. Polska] , w którym jest 20 milionów religii (a każda z nich jest katolicka), jest jeszcze ciekawsze.
Z tym, że jeśli padnie 20 milionów i jedna odpowiedź, sprawa przestanie byc ciekawa…
Pozdrawiam 😉
Ad Jakobsky –
podzielam Twoją opinię co do okładki. Ksiądz co najwyżej lekko przyciąga chłopca w swoją stronę.
Przykre, że tak się to kojarzy /nie koniecznie mnie/. Powody oczywiście są znane.
Mógł bym prosić o link do tego tweetu o papieżu?
Lis –
wydawało mi się że inteligentni ludzie jego programów nie oglądają. Trzy jakie widziałem były mega stronnicze. Odpadł.
To już więcej obiektywizmu znajdziecie u Pospieszalskiego.
Kościół pouczać i doradzać mu mają prawo ludzie i wewnątrz i na zewnątrz niego.
Podziwiam też gospodarza bloga WC Pana Adama Szostkiewicza za to, że publikuje wypowiedzi krytyczne na swój temat i dopuszcza dyskusję ludzi różnych poglądów.
Nowy papież –
zauważyłem ostatnio a zwłaszcza tu, straszliwe zainteresowanie papieżem Franciszkiem. Słuszne to czy nie? Może i tak i nie.
Zainteresowanie jego instytucją nie jest niezbędne ani do zbawienia ani do rozwoju intelektualnego, aczkolwiek dla dziennikarzy i innych fachowców może być wskazane.
Jednak Franciszek to chyba będzie ciekawy mecz do obejrzenia. Czemu? Oto wyjaśniam:
Możliwe że będzie ostatnim papieżem.
Dlaczego? Odpowiedź:
1/ Nie ma już więcej miejsc aby wieszać portrety byłych papieży w miejscu gdzie je dotychczas wieszano.
2/ Proroctwo mnicha Malachiasza wskazuje, że ten powinien być ostatnim.
3/ Obecna sytuacja KRK jest taka, że mogą nastąpić w nim bardzo poważne zmiany, jak decentralizacja, demokratyzacja a przede wszystkim bankructwo, co może spowodować to, że instytucja ta, która oprócz wad ma sporo zalet nie przetrwa już więcej jako monarchia absolutystyczna /lub jak kto woli dyktatura, mafia czy loża masońska/.
Pierwszy punkt jest zrozumiały więc zajmę się drugim.
Czy proroctwo Malachiasza jest prawdziwe? Albo tak albo nie. 50/50 procent. 50 to wysoki procent prawdopodobieństwa ale patrzmy czy nie większy:
Malachiasz mówi, że ten papież wykarmi swoją trzodę w dniach ucisku. Proszę zauważyć jakie on przybrał imię! Święty Franciszek naprawiał Kościół a także rozdawał pieniądze/jedzenie i Franciszkanie robią to do dziś dnia.
F1 wie że kolejnym diecezjom grozi widmo bankructwa. Z pewnością udało by mu się przekonać kardynałów, że lepiej to wszystko co mają rozdać swoim niż i tak stracić wszystko na rzecz wrogów. Bo nie oszukujmy się, te sprawy o odszkodowania to również wyśmienity biznes i z pewnością tak jak fast foody wypączkuje na wszystkie kontynenty a nawet kraje świata.
Nawet gdyby postawili warunek że część musimy rozkraść to i tak Franciszek będzie zadowolony widząc jak tyle chleba trafia we właściwe ręce.
Zresztą nie tylko hordy prawników zagrażają ale także „wielkiego wskrzeszonego króla Mongołów”. Korea, Chiny. Apropos w Chinach właśnie, mieszka sobowtór prezydenta Rosji, która wielokrotnie z Mongolią stanowiła jedno państwo. Ponadto Pluton w znaku Skorpiona i ten prezydent Rosji to szansa na wielką wojnę jaka się nie powtórzy przez 200 następnych lat, więc mowy nie ma żeby została zmarnowana. A to na razie tylko o Azji bo jest jeszcze Bliski Wschód gdzie ludzie nie próżnują. Że nie wspomnę o jaskrawo dobitnych zapisach w Biblii które zawsze się wypełniają, jest tylko dyskusja kiedy.
Cieszcie się bo nadchodzą ciekawe czasy! I w tym kontekście jakże nowej wagi powinny dla nas nabrać słowa Jezusa „nie lękajcie się gdy to wszystko będzie się działo”.
Nie należy ich jednak interpretować tak, że nikt się nie powinien lękać skoro bomby będą padały a instytucje i biznesy upadały.
Kto dociekliwy niech szuka i czyta.
straus07
4 kwietnia o godz. 17:52
No rzeczywiście skoro film był trzy razy zapowiadany i nic z tego to marne kino Świadków Jehowy
@ Tanaka
Tak.
Skoro jest – wszystko można; On bierze to na siebie i oddala w nicość.
2o milionów religii (czemu akurat 20?) to tyleż samo powodów, aby mieć jedno wytłumaczenie.
Co zastępuje, w pewnym stopniu, osobistą refleksję i odpowiedzialność za czyny. Może to właśnie jest źródło nieusuwalnego konfliktu kościoła i władzy – w sensie: królestwo nie z tego świata czyli ponad władzą ziemską.
Ziemia zaś ciągnie cywilizację ku śmierci (a to kara ostateczna, więc musi wynikać z domniemania winy).
Na czym więc polega wina okładkowego Lisa – Antychrysta (antychytruska?) ?
To proste – na grzechu pierworodnym prowokowania do wyznania win, zamiast odruchowego kajania się i pokucie, dającym świadectwo legitymizacji władzy.
…
PS – fakultatywnie:
a/ Dlaczego ‚Tanaka’ ? (był taki premier)
b/ czy przebywasz w klasztorze?
Tak z czystej ciekawości analityka … 😉
Pozdrawiam.
kolejny żałosny zakłamany tekst Szostkiewicza
Slawomirski
4 kwietnia o godz. 18:39
A to heca , a starożytni eskimosi mawiali omne trinum perfectum. I co to teraz będzie. Bedą musieli to zmienić
pfg
4 kwietnia o godz. 18:06
Tak jest. Maria Antonina była 15-tym dzieckiem Marii Teresy.
Stąd ten błąd. 😉
z dystansu
4 kwietnia o godz. 18:29
Ciekawy punkt odniesienia. Faktycznie, w gospodarce, czy w społeczeństwie tak bywa. Przy czym bywa również odwrotnie – ani małe, ani większe wysiłki nie działają, albo nie tak, jak chcieli autorzy.
Czy jest zasadne przenoszenie takich rozważań na KK, to rzecz otwarta. Różnice są , moim zdaniem, bardzo poważne. Zarówno wielkośc „gospodarki” KK, zróżnicowanie i rozległośc geograficzna, kultorowa, cywilizacyjna, ogromna masa wyznawców, porównywalna jedynie z Chinami i Indiami. A przede wszystkim – Objawienie. Wszystko musi się z nim zgadzac, ono nie może się naginac do żadnych „gospodarek”, trendów, mód i woli wyborców, kursów giełdowych ani ceny waluty.
to co prawda teoria, bo życie płynie w KK jakoś inaczej, tym niemniej jest to teoria o absolutnym, totalnym znaczeniu i zobowiązaniu.
Żadna gospodarka, ani społecznośc tak nie ma.