Słabości abp. Głódzia

Oświadczenie metropolity gdańskiego jest adresowane do podległych mu księży. Niczego nie wyjaśnia, ale mam silne wrażenie, że nie miało niczego wyjaśniać. Jego celem było zdyscyplinowanie lokalnego kleru. Ten cel zapewne metropolita osiągnie.

Nawet laik zrozumie ostrzeżenie, że jak ktoś ma uwagi, to proszę trybem wewnętrznym, a ja się zapoznam, a może nawet odpowiem. Każdy laik zrozumie, że tylko uwagi podpisane imieniem i nazwiskiem będą ewentualnie rozpatrzone. I każdy laik zrozumie, że w takim Kościele, jaki jest, nikt nie wyśle do władzy kościelnej skargi na nią podpisaną imieniem i nazwiskiem, szczególnie jeśli jest jej podwładnym i chce być dalej księdzem. Ks. prof. Węcławski swą skargę w sprawie abp. Paetza podpisał. Jest jednym z wyjątków i jest od dawna poza Kościołem

Stąd księża są skazani na rozmowę z mediami pod warunkiem zachowania anonimowości. To narusza standardy dziennikarskie, choć nie do końca, bo przecież dziennikarze znają nazwiska i adresy swych rozmówców i mają odpowiednie nagrania.

Abp Głódź zmarnował okazję do odniesienia się choćby jednym zdaniem do meritum. Pogroził palcem, okrasił swój komunikat z frontu walki z bezbożnictwem drętwymi frazesami o przebaczaniu i miłosierdziu, i podzielił się refleksją antropologiczną, że jest mały i grzeszny. Ale nie dowiemy się, jak było jego zdaniem naprawdę z tymi księżmi, co go rzekomo fałszywie i krzywdząco pomówili. Czy tak trudno przemówić ludzkim językiem, w stylu nowego papieża?

To typowe w naszym Kościele zarządzanie kryzysem. Zero konkretów, insynuacje, teorie spiskowe (,,niektórzy kapłani pomagali wybrać niewłaściwą drogę”). Zaprzeczyć, zaatakować. W Wielki Czwartek, dzień, w którym kapłani katoliccy tradycyjnie odnawiają swe przyrzeczenia, lider kościelny daje im taką lekcję duszpasterską.

A w ślad za nim inni biskupi, z abp. Michalikiem na czele. Na celowniku oczywiście media, wrogowie Kościoła, zorganizowane kampanie nienawiści. Wyróżnia się abp Depo: media służą diabelskiemu zamętowi. Ani słowa, czemu i jak służą media o. Rydzyka. Ani słowa o papieżu Franciszku i jego pozdrowieniach dla dziennikarzy, wierzących i niewierzących, u progu nowego pontyfikatu. Ani słowa o tym, o czym dziś, z tej samej okazji, mówił księżom Franciszek: że mają być pasterzami pachnącymi owcą, czyli wyjść do ludzi z zamkniętego świata kościelnej struktury i procedury.

Jak tak dalej pójdzie, to nie wyjdą, a ożywczy przykład Franciszka do Kościoła w Polsce nie dojdzie.