Egoista Cameron, optymista Tusk

Robi się ciekawie. Nie dlatego, że Tusk przegra albo nie przegra jakiejś bitwy o unijne pieniądze, które nam się należą. Tylko dlatego, że ostatnie słowo budżetowe może należeć do Parlamentu Europejskiego. Europejska demokracja nabiera rumieńców.

W mediach przedstawia się szczyty europejskie jako wielogodzinne targowanie się o wszystko. Lepszego pomysłu redakcje zwykle nie mają. W ten sposób redukuje się Unię Europejską do targowiska egoizmów narodowych. Dziś najlepszy w tej roli jest David Cameron, który odgrywa twardego na użytek swej partii i elektoratu.

Siedmioletni budżet UE opiewa z grubsza na ok. bilion euro. Niewyobrażalna masa pieniędzy. Przedmiotem sporu powinna być mniej głębokość cięć, o które tak się indyczy premier UK, bardziej dziedziny, których cięcia mają dotknąć.

W interesie Polski nie leży cięcie wydatków na modernizację kraju, w tym na rozwój infrastruktury i rolnictwo. Ale  jest też interes Unii. W interesie Unii leży skuteczna walka z skutkami recesji. Prawdopodobnie nie da się walczyć skutecznie z kryzysem, nie stymulując wzrostu gospodarczego w całej Unii.

Zdaje się, że większość euro- deputowanych tak myśli i będą głosować za lub przeciw budżetowi UE właśnie podług tego kryterium. Jeśli Cameron i jemu podobni liderzy polityczni wymogą w ten czy inny sposób triumf ego- izmów nad kompromisem wspólnotowym, Parlament Europejski tak okrojonego budżetu zapewne nie przyjmie. Unia będzie musiała działać na podstawie budżetów jednorocznych. To utrudnia jakiekolwiek sensowne długofalowe planowanie gospodarcze.

To byłby duży problem dla wszystkich w UE. Każda uczciwa krytyka Unii powinna brać pod uwagę konsekwencje rozpadu lub uwiądu integracji europejskiej. A te wyrzucałyby Europę na obrzeża zglobalizowanego świata.

Premier Tusk mówi, że obecny szczyt UE to największe wyzwanie, przed jakim dotąd stanął. I że jest jednak umiarkowanym optymistą.  Nie precyzuje, czy mówi to jako premier Polski czy jako jeden z liderów Polski. Ale to dobry znak. Może Tusk rozumie, że najważniejszy interes Polski i Europy jest ten sam: nie dać się zepchnąć na margines.