Nie jesteście panami sumień obywateli

Sejm odrzucił wszystkie projekty poselskie legalizujące związki partnerskie. 46 posłów PO głosowało razem z ministrem Gowinem, liderem tak zwanych konserwatystów. Co to za konserwatyzm, to obskurantyzm. Brytyjscy konserwatyści szykują się do legalizacji małżeństw homoseksualnych. Cóż, u nas inny etap.  

Konserwatyzm polega na tym, by w sprawach publicznych zmieniać tylko to, co naprawdę trzeba. Ale zmieniać, a nie zamykać się w izolacji od świata, w jakim się żyje. To nie jest polityka, tylko pustelnictwo. Tusk to wyczuwa. To on jest nowoczesnym konserwatystą, a nie Gowin.

Rzucił premierowi rękawicę z artykułem 18 konstytucji. Zinterpretował ją jako nie do pogodzenia z legalizacją związków partnerskich. Ale można ten artykuł interpretować inaczej. Czego prawo wyraźnie nie zakazuje, może być przedmiotem debaty publicznej i ewentualnie dopuszczone.  

Poparcie państwa dla małżeństw heteroseksualnych nie wyklucza dopuszczenia  w prawie innych form związków między ludźmi. Dlatego w tylu krajach zachodnich związki partnerskie i małżeństwa homoseksualne są legalne.  

Sedno sprawy polega na tym, że Sejm nie jest panem naszych sumień. Obywatele nie są własnością państwa i Kościoła, ani partii politycznych. Sejm odmawiający dorosłym ludziom prawa do życia tak jak chcą, nie robiąc przy tym niczego złego osobom trzecim, nie dorasta do swego zadania publicznego. A Sejm odmawiający nawet pracy nad zgłoszonymi ważnymi społecznie projektami w komisjach jest zgorszeniem. 

I jeszcze arytmetyka głosowań. Sejm jest pęknięty wzdłuż linii światopoglądowej, a nie partyjnej, tak jak społeczeństwo wychowywane w nietolerancji dla inności. W piątek na Wiejskiej stoczono bitwę kulturową. Z PiS, PSL, SP i ,,konserwatystów” PO zlepił się front odmowy uznania ludzkich praw części obywateli. Z RP, SLD, większości PO (z Tuskiem i prawdziwym konserwatystą Rostowskim) zlepił się obóz społecznych reformistów.

Niestety, przegrał, choć w kluczowym głosowaniu nad projektem posła Dunina, przegrał nieznacznie. Na moment ujrzeliśmy jakby dwie wielkie partie: polskich republikanów i polskich demokratów. Ale to była przegrana bitwa, wojna trwa.