DJ Fabbs zasuspendowany

Chodzi o jezuitę Fabiana Błaszkiewicza. Przełożony zakonnika zawiesił go w czynnościach kapłańskich. To kara dotkliwa. Popularny środowiskowo jezuita ma wyraźnie kłopot z stylem życia, jaki panuje w jego macierzystym (ojcierzystym?) zakonie. Nie on jeden. http://ekai.pl/diecezje/x60845/prowincjal-jezuitow-suspendowal-o-fabiana-blaszkiewicza/

Niejako równolegle toczy się sprawa dominikanina z Gdańska, Jacka Krzysztofowicza. Ojciec Jacek się zakochał. I występuje z zakonu, w którym był, bagatela!, ponad dwadzieścia lat. Zostawia zakon, zostawia setki miłośników jego kazań i stylu duszpasterskiego. To ludzkie, ale niezbyt dojrzałe, a Krzysztofowicz jest już po czterdziestce. Wystarczy posłuchać jak na wideo rozwlekle i ckliwie, w stylu tabloidu, próbuje wytłumaczyć swym ,,fanom” decyzję o zrzuceniu habitu.

Kłopot z zimnem emocjonalnym w zakonie to nic nowego. Wielu księży, nie tylko zakonnych, nie radząc sobie z samotnością, robi exit. Znamy tylko te sprawy głośne z mediów, ale jest wiele innych nienagłośnionych, bo dotyczą księży bez znanego w kraju czy lokalnie nazwiska, bez ,,fanów” lub znaczącego dorobku (jak księża Obirek, Bartoś, Polak(Węcławski).
Trudno mówić pod tym pretekstem o ,,kryzysie” w Kościele. Jest w Polsce ok. 20 tys. księży. Nawet jeśli rocznie występuje ich ok. 60, to jest drobny ułamek. Ale takie sprawy robią zawsze wrażenie. Nic dziwnego, że media się tym interesują. W końcu chodzi o zaufanie i do konkretnych ludzi, i do przekazu kościelnego. Nic tak nie podcina tego przekazu jak sprzeczność nauk głoszonych przez duchownego z jego osobistym życiem.

W tle jest oczywiście sprawa celibatu. Oczekiwanie od bardzo młodych mężczyzn, że wiedzą, co robią, odmawiając uroczyście prowadzenia własnego życia seksualnego, jest niepoważne. A kiedy młodzi mężczyźni w sutannach i habitach zaczynają mieć z tym problem, rzadko kiedy mają do kogo z tym pójść w Kościele, a nawet poza nim, choćby dlatego, że się wstydzą (oczywiście, istnieją pewne kościelne procedury i bywają miejsca, gdzie taki ksiądz nie zostaje wtedy sam). Do tego dochodzi normalna u młodych mężczyzn tęsknota za własną rodziną (może bardziej istotna niż seks) i strach przed samotną starością.

Z drugiej strony, widziały gały, co brały. Kościół rzymskokatolicki nie kryje swych zasad, ani oczekiwań wobec kapłanów. Więc im prędzej duchowny w kryzysie powołania uświadomi sobie, że nie daje rady, tym lepiej dla niego, i dla Kościoła. Trzeba grać czysto.